wtorek, 27 lutego 2018

"W rytmie dwunastu łap. Bim" Danuta Chowaniec

  Zobacz jaki jestem uroczy. Nie masz innego wyjścia. Musisz mnie pokochać 🐕


 Ci, którzy chociaż raz zdecydowali się przygarnąć psa pod swój dach, doskonale wiedzą, że to są prawdziwe... bestie. Takie malutkie, takie słodziutkie, takie kochane, takie postawne, takie groźne. I bum! Kradną nam serce i nie mają najmniejszego zamiaru go zwrócić. Nigdy!


 Bim to mały kundelek, który pewnej nocy przybłąkał się pod dom, w którym mieszkały już dwa psy. Szybko podbił serca domowników i zjednał sobie czworonogi. Rezolutne, ciekawskie „psie dziecko” dopiero uczy się życia, wszystkimi zmysłami odkrywając otaczający świat. Dorastanie Bima w towarzystwie kumpli i zabawne sytuacje z codzienności posłużyły za przykład dla opisu życia psiej sfory.

 W rytmie dwunastu łap. Bim to wzruszająca, familijna opowieść o głębokiej relacji człowieka ze zwierzętami, o ludzko-psiej przyjaźni ponad życie. Zmiękczy serce każdemu twardzielowi.
- Opis wydawcy.

 Kocham zwierzęta. Wszystkie. Sama mam kota, królika i psa. Uważam, że w wielu przypadkach nasi milusińscy są nam o wiele bliższi niż ludzie. One kochają nas bezinteresownie. I tę miłość potrafią okazać zawsze i wszędzie.

 Bim wkroczył do nowej rodziny pewnym, psim krokiem. To właśnie dzięki stanowczej postawie - wszystko albo nic - zyskał nowy dom. Z wyglądu malutki i niepozorny, a w sercu prawdziwy wojownik, wykazał się odwagą, o którą podejrzewamy tylko te największe i najgroźniejsze osobniki. Bim skradł serca wszystkich, także swych psich braci. Ale czy powieść skradnie serca czytelników, to już zupełnie inna sprawa.

"W rytmie dwunastu łap. Bim" to literacki debiut Danuty Chowaniec. Czytając tę książkę czuć niedoświadczenie autorki, ale tu ważniejsze jest coś innego niż poetycki język czy piękne metafory. Tu liczy się relacja  między ludźmi, a zwierzętami. Bo chociaż głównym bohaterem jest pies, to przecież taka więź rodzi się też między ludźmi, a innymi gatunkami zwierząt, nie tylko psami.

 Wracając do powieści.

 Na okładce książki jest zdjęcie Bima. Nie jakaś idealna fotka ściągnięta z pierwszej lepszej strony oferującej darmowe zdjęcia, tylko fotografia pochodząca z prywatnego archiwum. I to już jest piękne.
 Dodatkowo na końcu znajdziemy jeszcze kilka dodatkowych, pięknych zdjęć pochodzących z archiwum autorki.


Jestem w 100% pewna, że ta książka spodoba się zarówno miłośnikom zwierząt jak i fanom powieści familijnych, bo jest to opowieść pełna miłości, przyjaźni i ciepła.
 Niestety obawiam się, że nie będzie ona przełomowa dla osób, które wykazują się nastawieniem - przecież to tylko pies, tylko kot, tylko świnka morska, a nie ma się co oszukiwać, że wiele jest takich osób w naszym społeczeństwie. I nie zmieni ona negatywnego czy obojętnego nastawienia tych osób do naszych braci mniejszych.

 Powieść jest krótka (264str.), więc domyślam się, że większość z Was pochłonie ją za jednym razem. Jak każda książka, tak i historia Bima i jego rodziny przez jednych zostanie zapamiętana na długo, przez innych zostanie odłożona na półkę i zapomnienia.
 Ale cieszę się, że powstała. Manifestacja swoich uczuć zawsze jest dobrze widziana. Nie żałuję ani trochę, że ją poznałam.

/Ania.

"W rytmie dwunastu łap. Bim"
Danuta Chowaniec 
Wydawnictwo Novae Res

Za egzemplarz recenzencki dziękuję




niedziela, 25 lutego 2018

"Dziewczyny chcą się zabawić" Izabela Szolc & Adrianna Michalewska

 Cześć :)
 Świetnie, że tu jesteś, bo chcę Cię dziś zabrać w wyjątkową, książkową podróż.
 Przygotuj więc sobie herbatę i wygodne siedzisko. Nie ważne czy to będzie fotel, łóżko, czy nawet podłoga, ale muszę Cię uprzedzić, że cofniemy się w czasie kilka razy. Po co?
 Poznasz małą Amelię, która zyska pierwszą, prawdziwą przyjaciółkę w dość nietypowych okolicznościach. Potem przekonasz się jak ciężko jest być łódzką nastolatką. Kilka razy przeniesiemy się też w czasie do getta, gdzie poznasz Różę.
 Wszystko gotowe? W takim razie wyruszamy ...


 Druga wojna światowa. W mieszkaniu siedzi Róża. Widzisz? Pisze listy. Czyżby do Kazika? A może do kogoś innego? Ciekawe czy kiedykolwiek dotrą do adresata? Może do niej zajrzymy? Zaraz, zaraz. Ciekawe, co tam chowa? Może to jakieś pieniądze na czarną godzinę? Ale co ona robi? Nie powinna tak blisko podchodzić do oka!

 Szpital. Zobacz. Tam przy fontannie.
" - Jestem Monika. A ty jak masz na imię? (...) 
- Amelia (...) 
- Ładne. "
Chodźmy stąd. Nie przeszkadzajmy im. Amelce właśnie umarł tata...

 Jest rok 1989. Rok przełomowy dla całego narodu polskiego. Skończył się komunizm, nastał czas wielkich nadziei. Jak się jednak okazuje, był to niezwykle trudny okres, także dla mieszkańców Łodzi i bohaterek powieści Izabeli Szolc i Adrianny Michalewskiej.

 Przedstawię Ci je. Amelia, Monika, Paula i Iza.
Cztery nastolatki, które powoli odkrywają swoją kobiecość. Cztery charaktery, które, chociaż nie są do końca tego świadome, chcą przeciwstawić się szarości i biedzie. Cztery dziewczyny, które chcą się zabawić - nadać koloryt swojemu życiu. Cztery osoby, które już wkrótce przekonają się, że nie wszystko jest takie, jakie się chce, a życie to nie tylko modny ciuch, przystojny Holender czy wieczna beztroska.
 Pierwsze miłości, pierwsze rozterki, pierwsze próby przyjaźni i... zespół. Zespół, który ma być spełnieniem marzeń, a okaże się drzwiami do... (uzupełnij kiedy przeczytasz 😉). Teraz nie mogę Ci tego powiedzieć. Musimy wracać!


 Pewnie zastanawiasz się, po co w ogóle Cię tam zabrałam. Chciałam pokazać Ci jak rodzi się przyjaźń. Pragnęłam pokazać Ci jak ciężko żyło się ludziom w robotniczej Łodzi, kiedy z dnia na dzień tysiące obywateli zostawało bez pracy, z rodziną, którą trzeba było utrzymać. Myślałam, że dobrze robię pokazując Ci jak marzenia brutalnie zderzają się z rzeczywistością. Wiem, nie pokazałam Ci wszystkiego. Nie poznałam Cię z mamą Moniki, nie odpowiedziałam Ci o pasji zmarłego ojca Amelii. Wybacz, ale czasu było za mało. Zdecydowanie za mało. Ale przecież możesz tam jeszcze wrócić! Wiesz, co masz zrobić, żeby tam się znaleźć, prawda? Bez trudu poradzisz sobie teraz beze mnie 😉

/Ania.

"Dziewczyny chcą się zabawić"
Izabela Szolc & Adrianna Michalewska 
Wydawnictwo MUZA S.A

P.S. Pewnie zaskoczyła Was forma tej recenzji 😉 Pierwotnie wcale nie miała ona tak wyglądać, ale chciałam tym razem stworzyć coś wyjątkowego, tak jak uczyniły to autorki tej powieści.
 Nie pamiętam tamtych czasów. Kiedy Amelia, Monika, Paula i Iza miały pierwsze próby kapeli, ja zapewne krzyczałam wniebogłosy domagając się karmienia. Albo i czegoś innego 😉
Nie będę ukrywać, że był to jeden z powodów, dla których sięgnęłam po tę książki. Chciałam przekonać się, jak żyło się w Łodzi w roku, w którym ja przyszłam na świat.
 Tak, wiem, przecież to tylko fikcja, ale w każdej fikcji jest ziarno prawdy. A w tej historii tych ziaren jest wiele. Potwierdziła to moja mama, potwierdza też wujek Google 😉


 Chociaż tytuł sugeruje lekką i zabawną historię, ona wcale taka nie jest. Bohaterom Izabeli Szolc i Adrianny Michalewskiej przyszło zmierzyć się z rzeczywistością - ze stratą bliskich osób, pierwszymi porażkami, trudnymi decyzjami i złymi wyborami. Nikt im nie powiedział, że wcale nie będzie łatwo. Czasami w brutalny sposób przyszło im się o tym przekonać na własnej skórze. I zapewne jeszcze przyjdzie, bo "Dziewczyny chcą się zabawić" są pierwszym tomem przygód czterech łódzkich przyjaciółek. Cieszę się, że będę miała jeszcze okazję się z nimi spotkać.

 Mam nadzieję, że i Wy zdecydujecie się na spotkanie z nimi. Zapewniam Was, że minie ono błyskawicznie, bo autorki wykonały kawał dobrej roboty tworząc świetną fabułę i nadając jej zawrotne tempo. Powieść, mimo 479 stron (tyle ma mój egzemplarz recenzencki), czyta się błyskawicznie.

źródło zdjęcia :

 Polecam i młodszym i starszym, którzy będą mieli okazję powrócić na chwilę do tamtych lat.
 Ja zapamiętam tę podróż na długo i mam nadzieję, że nie będę musiała długo czekać na kolejne spotkanie z dziewczynami. Ciekawe, czego będą chciały tym razem?

piątek, 23 lutego 2018

"Historia złych uczynków" Katarzyna Zyskowska

 Obejrzyj się! A jeżeli to Tobie przyjdzie zapłacić za wszystkie złe uczynki? 


 On i ona. Jak ogień i woda. On nie bacząc na nic i nikogo, kroczy dumnie i niszczy wszystko wokół siebie, a zwłaszcza ją. Tę, która próbuje ugasić rozszalały żywioł. Ale jest zbyt słaba, zbyt zagubiona, zbyt ufna, zbyt dobra. Pozwala się parzyć, tłamsić, uzależniać. Aż wreszcie nie potrafi bez niego żyć, chociaż to tak strasznie boli...
Kiedy na dobre znika z jej życia, rozpoczyna poszukiwania, bo jest coś, o czym nie zdążyła mu powiedzieć.


 Taki jest Miłosz i taka jest Nina.
Mężczyzna i kobieta, którzy nigdy nie powinni się spotkać. A mimo to zły los postawił ich naprzeciw siebie na drodze życia. Przeznaczenie? A może... karma?

 Słoneczne lato i znienawidzone wakacje na polskiej wsi. To nie może się udać. A raczej nie mogłoby się udać, gdyby nie ona. Młoda, piękna i taka odważna. Kolejna znajomość, która wiele lat wcześniej nie powinna była się wydarzyć. Gdyby nie wojna, może wszystko potoczyłoby się inaczej? Kto zapłaci za te wszystkie złe uczynki? Kiedy to się wreszcie skończy?!

 Decydując się na przeczytanie i zrecenzowanie tej powieści, nie wiedziałam tak naprawdę, na co się piszę. Jedyne, co znałam, to tytuł, wydawnictwo i nazwisko autorki. Autorki, z której twórczością nigdy wcześniej nie miałam do czynienia.
A mimo to postanowiłam zaryzykować, zupełnie jak bohaterowie powieści.
W moim przypadku się opłacało, a w ich?

źródło zdjęcia : 

 Ta historia to jedno wielkie WOW.
 Dwie płaszczyzny czasowe : teraz i wtedy. Dwa języki. Wydarzenia z teraźniejszości opisane nowocześnie, tak (nie)zwyczajnie. I przeszłość. I tylko subtelne zmiany w zapisie i konstrukcji zdań, a ja miałam wrażenie, jakbym cofnęła się w czasie i trafiła w sam środek trwającej wojny. Coś niesamowitego!

 Cała fabuła - misternie przemyślana. Każdy krok - dopracowany niemal ze szwajcarską precyzją. Tu nic nie dzieje się bez przyczyny.

 Liczyłam na... No właśnie. Spodziewałam się obyczajówki. Po prostu, dobrej, polskiej obyczajówki, która sugerując się tytułem troszkę mną potrząśnie. Ale takiego trzęsienia ziemi w życiu bym się nie spodziewała.

 To spotkanie, z tymi ludźmi było takie... rzeczywiste. Ich uczucia, emocje, czyny. Jakbym stała obok nich, oddzielona jedynie szybą, która tłumi krzyki. I to wszechobecne zło, wypełzające z każdej strony bezszelestnie niczym węże. Niezauważalne, a jednak obecne.


 Kiedy byłam w trakcie lektury, w mojej głowie powoli rysował się zarys przyszłej recenzji. Pojawiały się pojedyncze zdania, myśli, które zamierzałam wpleść w poszczególne akapity, fragmenty, które planowałam zacytować. Im bardziej zbliżałam się do końca, tym bardziej zdawałam sobie sprawę, że one będą bezużyteczne, bo przecież teraz już nic nie będzie takie same.

 Taka właśnie jest "Historia złych uczynków". Ją się czyta z lekkim drżeniem serca czekając na cios, a kiedy wreszcie się ją zamknie, siedzi się oszołomionym w fotelu, nie mogąc się poruszyć. W głowie zaczynają kłębić się myśli, a co jeśli zło nie zostało ukarane i teraz kolej... na mnie?!

/Ania.

"Historia złych uczynków"
Katarzyna Zyskowska 
Wydawnictwo Znak

Powieść zrecenzowana dzięki uprzejmości Wydawnictwa Znak Literanova 

poniedziałek, 19 lutego 2018

Dawid Waszak w rozmowie z ksiazkowepodrozeanny


Ciężko ocenić własne dziecko, ale 
gdybym musiał...

 Dziś premiera "Mrocznego układu" Dawida Waszaka w związku z czym mamy dla Was z autorem malutką niespodziankę -
WYWIAD NA GORĄCO
w dniu premiery! Zapraszamy do lektury 📖


1. Pierwsze pytanie nie może być inne.
Jak wrażenia w dniu premiery?
To jakie wrażenia towarzyszą mi nie da się opisać w jednym zdaniu. To jest moja kolejna książka, ale przy każdej odczucia są takie same. Przypuszczam, że przy następnych będą podobne. Stres, niepewność, ekscytacja, radość, ulga. Nie da się ukryć jest to fantastyczne uczucie, a jakie będą efekty dopiero się dowiemy. Kiedy odhaczę wszystko, co jeszcze muszę zrobić i sprawdzę jakie jest zianteresowanie.

2. Stres większy niż przy premierze literackiego debiutu? 
Stres na podobnym poziomie, jednak nie można powiedzieć że podobny. Z pierwszą książką stres bardzie dotyczył tego, że szedłem po omacku do premiery, tutaj chodzi o to, jak mnie odbiorą czytelnicy.

3. Na portalu lubimyczytac.pl pojawiła się już pierwsza recenzja "Mrocznego układu". Jak to jest czytać opinie o swoim książkowym dziecku? 
Szczerze mówiąc ulżyło mi, kiedy doszły do mnie pierwsze recenzje. Okazało się, że jednak nie miałem się czego obawiać. Recenzje zawsze czyta się z niepewnością i delikatnym dreszczykiem, ale musiałem się z tym pogodzić, kiedy postanowiłem napisać książkę. To jest trochę jak wizyta u dentysty. Czasem nieprzyjemnie, ale konieczne.

4. Przez ostatnie miesiące ciężko pracował Pan zarówno nad książką jak i jej promocją. Czy teraz, kiedy "Mroczny układ" trafia już do rąk czytelników, ciśnienie opadło? A może tak naprawdę wszystko dopiero się zaczyna? 
Po części nerwy opadły, ale nie oznacza to, że kończę cieżką pracę. Nerwy opadły, bo jednak to co chciałem poprawić w książce już poprawiłem i nie ma już odwrotu, ale promocja Mrocznego Układu nadal trwa i jeszcze nie można odetchnąć z ulgą.

5. Dzisiejszy dzień jest dla Pana bardzo emocjonujący, ale gdyby tak na chłodno miał Pan ocenić własną pracę, jest Pan zadowolony z efektów? 
Ciężko ocenić własne dziecko, ale gdybym musiał, to wydaje mi się, że książka jest dobra.

6. I już na koniec - dlaczego według Pana warto sięgnąć po "Mroczny układ"? 
Po"Mroczny Układ" warto sięgnąć, bo różni się ona od innych książek tego typu. Pokazuje ona do czego jest w stanie posunąć się człowiek, kiedy ma spore możliwości. Książkę, mimo że porusza ciężkie tematy, można przeczytać lekko i szybko, przez co jeśli ktoś nie czytuje thrillerów, jest w stanie przebrnąć przez nią jednym tchem.

 Autorowi serdecznie dziękuję, że w tym wyjątkowym dniu znalazł chwilkę dla mnie, aby odpowiedzieć na pytania. A Was zachęcam do zapoznania się twórczością Dawida Waszaka.


 Korzystając z okazji zapraszam Was do udziału w konkursie, który odbywa się na fp Książkowe Podróże Panny A wystarczy kliknąć ➡TUTAJ ⬅. Do zdobycia oczywiście "Mroczny układ" z autografem autora 📝 Znajdziecie tam również link, który przekieruje Was do grupy zrzeszającej fanów twórczości Dawida Waszaka.

niedziela, 18 lutego 2018

"Ogród Zuzanny" J. Bednarek & J. Kaczanowska

 Teraz "powiem", co o tym wszystkim myślę... 


 Gdyby jakiś czas temu ktoś powiedział mi, że będę zaczytywać się w obyczajowej odsłonie Wydawnictwa W.A.B, to bym go wyśmiała. I to głośno! Dla mnie to Wydawnictwo kojarzyło się z namiętnie kupowanymi kryminałami Hanninga Mankella w wersji pocket. Kolejne powieści, które ukazywały się nakładem W.A.B'u tylko utwierdzały mnie w przekonaniu, że oni lubią potrzasnąć czytelnikiem. Jak widać, nigdy nie należy mówić "nigdy", bo w spokojniejszej wersji też są całkiem nieźli 😉


 Zuzanna i Adam poznali i pokochali się na studiach, jednak nie dane było im być razem. Adam wyjechał na studia za granicę, po jakimś czasie ożenił się i przejął zarząd nad majątkiem teściów. Zuzanna zaś rzuciła studia, krótko była mężatką, a od lat samotnie wychowuje dziecko. Jednak los jest przewrotny i – po trzynastu latach – spotykają się na nowo. Adam zamawia projekt ogrodu, którym zajmować się ma właśnie Zuzanna. Kobieta postanawia przekazać mu wiadomość ukrytą w roślinach. W końcu nie od dziś fascynuje ją wiktoriański język kwiatów, często „pisze“ w ten sposób wiadomości do swoich bliskich. Czy Adam zdoła zrozumieć ukryte przesłanie?

 Jest tylko malutki problem. Adam na pierwszym spotkaniu kompletnie nie poznaje Zuzanny. Czy to znaczy, że jednak wcale jej nie kochał, a znajomość z nią nie miała dla niego żadnego znaczenia?

  - Mam tego dosyć. Powiem mu, co o nim myślę. Powiem mu to wszystko tym ogrodem. Każdy krzaczek i drzewko będą mówiły. A on nigdy, przenigdy się nie zorientuje! - Uśmiechnęła się lekko, ubawiona własnym pomysłem. 
 Coraz bardziej jej się podobał. Nie wolno jej było powiedzieć Przygrodzkiemu prawdy słowami. Ale od czegóż jest wiktoriański język roślin?

 Nie będę ukrywać, że na początku ta perspektywa troszkę mnie przeraziła. Nie jestem jakąś szczególną miłośniczką roślin, a już w szczególności ogrodnictwa. Kiedyś po prostu myślałam, że nie mam ręki do kwiatów, potem dowiedziałam się, że do tego trzeba mieć serce. Cóż, jego najwidoczniej też nie mam 😉

 Postanowiłam więc, że zamiast na kwiatach, drzewkach i roślinach, skupię się na relacjach. A tych trochę tu było.


 Na czele relacje córka (Zuzanna) - matka (Krystyna) - babka (Cecylia).
Wybuchowe połączenie, w którym musi odnaleźć się 12letni syn córki, czyli własnej matki. A relacja między nimi też nie należy  do najłatwiejszych, wszak Wojtek wchodzi właśnie w trudny wiek.

 Justyna Bednarek i Jagna Kaczanowska poruszyły też temat wykorzystywania pracowników przez szefostwo - a trzeba przyznać, że Zuzanna wykazywała się stalowymi nerwami w stosunku do pana i władcy Kozak Gardens. I chociaż postać Kozaka może wydać się niektórym przejaskrawiona, może karykaturalna, to w rzeczywistości jest bardziej złożona niż się na początku wydaje.

 I wreszcie relacja między Zuzanną, a Adamem. I tu pojawia się pytanie : jaki  jest sens w tym, aby powiedzieć, ale nie powiedzieć tego, co się czuje?Co da Zuzie fakt, że ona będzie wiedziała, co ukryte jest między wierszami (w tym wypadku między roślinami) skoro Adam i tak nic nie będzie rozumiał? Najwidoczniej Zuzanna uznała, że to ma jakiś głębszy sens. Czy dostrzeżecie go i Wy?

 Spokojna. Zdecydowanie taka jest ta powieść. Tu akcja nie pędzi w szalonym tempie. Wszystko jest dokładnie przemyślane i opisane.
 I w tym przypadku nie jest to minusem. Autorki skupiły się na emocjach, a te są czasami ważniejsze niż rozpędzenie akcji do 230km/h.
 Chociaż przyznaję, czasami gubiłam się w tych wszystkich nazwach (a ja lubię wizualizować sobie treść czytanej właśnie książki), ale od czego jest internet. Z czasem coraz bardziej fascynowała mnie wizja Zuzy. Nieoczywista, a mimo to wyrazista. Taki paradoks.

 Jestem w 100% przekonana, że ta historia spodoba się szerokiemu gronu czytelników. Na pewno przypadnie do gustu tym, którzy kochają kwiaty i interesują się ogrodnictwem. Pochłonie tych, którzy uwielbiają zatopić się w lekturze na jeden dłuuuuuugi wieczór lub kilka krótszych. I wreszcie, pokochają ją ci, którzy zastanawiają się, w jaki sposób językiem kwiatów można wyrazić ludzkie myśli i... wspomnienia.


 Ta powieść ma coś w sobie. Taką subtelną delikatność, która rekompensuje brak zawrotnej akcji. Na początku myślałam, że to będzie wada, teraz już wiem, że to największa zaleta tej książki.  Czekam z niecierpliwością na kolejny tom, bo zakończenie jest zaskakujące. Zwykle to w kryminałach czy thrillerach autorzy robią wszystko, aby zaskoczyć ostatnim rozdziałem czytelników. Okazuje się, że jest to też możliwe w powieści obyczajowej. Czekam na rozwinięcie "tej" historii.

/Ania.

"Ogród Zuzanny"
Justyna Bednarek & Jagna Kaczanowska 
Wydawnictwo W.A.B

Za egzemplarz recenzencki dziękuję
Wydawnictwu W.A.B 
www.gwfoksal.pl

poniedziałek, 12 lutego 2018

"Kobieta w oknie" A.J.Finn

 Ta powieść miała być prawdziwym objawieniem... Miała być, ale czy faktycznie była?



 Prawa do opublikowania tej historii jeszcze przed oficjalną premierą sprzedano do 40 krajów.  Musicie przyznać, że już taka informacja budzi zainteresowanie powieścią. Co w niej jest tak dobrego, że tyle państw postanowiło zaryzykować i wydać powieść A.J.Finn? Najwidoczniej coś niesamowitego. Pierwsze, co pomyślałam po przeczytaniu tej informacji to to, że fajnie, że jesteśmy w tym elitarnym gronie ; że dobrze, iż Wydawca chce, żeby Polska nie była z tyłu, tylko podążała z trendami i nowościami. Żeby czytelnicy sami nie domagali się zakupienia praw do tej powieści.

 A potem dopadły mnie wątpliwości, bo przecież opis (który za chwilę przeczytacie) wcale nie zapowiada żadnej bomby ⬇

Wiem, co widziałam... 

 Czy zawsze można wierzyć własnym oczom? 
 Anna Fox straciła wszystko: szczęśliwą rodzinę, pracę oraz zdrowie. Od miesięcy nie postawiła stopy za progiem domu. Całe dnie spędza w Internecie (na forum lub grając w szachy), przed telewizorem (oglądając stare filmy) lub szpiegując sąsiadów za pomocą aparatu fotograficznego.  Pozbawiona własnego życia coraz bardziej zaczyna przeżywać cudze… Najwięcej uwagi poświęca Russellom, rodzinie nowej w tej okolicy i tak podobnej do tej, którą jeszcze niedawno sama miała. Jednak pewnej nocy widzi coś, czego nie powinna oglądać. Jej świat się rozpada, a na jaw wychodzą szokujące sekrety.
 Co jest prawdą, a co zmyśleniem? Kto jest w niebezpieczeństwie, a kto panuje nad sytuacją?

 Więc zabrałam się za czytanie.
 10 stron. Ziewanie. 20 stron. Ziewanie. Po kolejnych kilku miałam już strach w oczach, że jednak zostałam oszukana.
 Aż tu nagle drgnęłam. O, coś zaczęło się dziać! Akcja powolutku się rozpędzała, co prawda jeszcze nie pędziła jak szalona, ale jednak. A potem z każdą kolejną stroną było już tylko lepiej.


 Przyznaję - czytałam lepsze powieści, tak jak i czytałam gorsze i duuuużo gorsze. W "Kobiecie w oknie" najbardziej chyba podobało mi się (mimo słabego początku) budowanie napięcia wokół akcji i... kłamstwo. Tym autor zdecydowanie się uratował. Bo Wy jeszcze tego nie wiecie, ale tu nie wszystko jest takie, jak na początku się wydaje. Ten efekt zaskoczenia jest wkomponowany w idealnym momencie. Tak jakby wszystko działo się we właściwym czasie. Tylko dla kogo? Dla nas, czytelników czy dla nich, bohaterów?

 Jednak ta powieść ma też jeden, spory minus, który mógł zniszczyć wszystko. Opisy. Ja lubię, kiedy coś się dzieje. W dobrym thrillerze musi być akcja. Muszą być emocje, krzyki, krew, a nawet trup (lub kilka). Nie twierdzę, że tego tu nie ma, ale autor musi zdać sobie sprawę, że opisy ( w tym przypadku m.in. tego, co ogląda bohaterka) bywają zbędne i kompletnie niepotrzebne. Jak ja miałam chwilami tego dość!

 To chyba spowodowało, że na początku nie polubiłam Anny. Nie nawiązała się między nami nić porozumienia. Chociaż z czasem zaczęłam ją trochę rozumieć. Wiele przeszła, więc to normalne, że prawie nikomu nie ufała. Dlaczego dla mnie miałaby zrobić wyjątek?


 Nie wiem czy zgodzić się z Tess Gerritsen, która twierdzi, że to najbardziej porywający thriller od czasu Zaginionej dziewczyny, bo tej książki nie czytałam. Ale muszę się z nią zgodzić, że A.J.Finn to zapowiedź mistrza, o ile na przyszłość będzie unikał pewnych błędów.

 Na pewno nie zgodzę się z Kingiem, który twierdzi, że ta powieść jest nieodkładalna, bo jest. Ja czytałam ją trzy dni.

 Nie zgodzę się też z Nicci French, która o "Kobiecie w oknie" mówi - prawdziwie fenomenalny debiut. Tak, jest dobry, ale bywały lepsze.

 Najbliżej jest mi do opinii Gillian Flynn, która twierdzi, że ta książka jest zdumiewająca, porywająca i niesamowita. Gdyby zredukować ilość stron naprawdę taka by była!

 Trochę tę książkę skrytykowałam, ale to wcale nie świadczy o tym, że jest według mnie przereklamowana. Ma swoje plusy i minusy.  Pewnie znajdą się osoby, dla których wady, które zauważyłam ja, będą zaletami i na odwrót. Wydaję mi się jedynie, że błędem jest fakt, że ten debiut został okrzyknięty od razu niemal dziełem idealnym. A.J.Finn ma potencjał. Ba! Ogromny potencjał, musi jednak trochę jeszcze popracować nad odpowiednim tempem i rozpoczęciem z przytupem, którego tutaj niestety nie było.

 Absolutnie nie żałuję czasu, który poświęciłam Annie. Jestem też przekonana, że jeżeli tylko autor zdecyduje się na kolejną publikację, ja będę jego czytelniczką, bo pomysły ma świetne, troszkę gorzej z wykonaniem.
 Po prostu przedobrzył - to niestety najczęstszy grzech debiutantów. Mają jednak o tyle dobrze, że mogą liczyć na przebaczenie. Ja Finnowi przebaczam, ale będę miała go na oku 😉

/Ania.

"Kobieta w oknie"
A.J.Finn 
Wydawnictwo W.A.B

Za egzemplarz recenzencki dziękuję


piątek, 9 lutego 2018

"Dziewczyna ze sklepu z kapeluszami" Dorota Gąsiorowska

Dorota Gąsiorowska powraca 

z nową powieścią! 




Już w kwietniu na polskim rynku wydawniczym ukaże się najnowsza powieść Doroty Gąsiorowskiej, autorki takich książek jak "Obietnica Łucji", "Marzenie Łucji" (zbiorcza recenzja ➡tutaj⬅), czy zbierającego dobre recenzje "Antykwariatu spełnionych marzeń". 

Już teraz mogę zdradzić Wam, że na pewno przygotuję dla Was wnikliwą analizę "Dziewczyny ze sklepu z kapeluszami" 😉
Egzemplarz recenzencki ma do mnie dotrzeć za ok. 2 tygodnie, więc na spokojnie zdążę z napisaniem przedpremierowej recenzji, która, mam taką nadzieję, pomoże Wam w podjęciu decyzji o zakupie tej powieści. 


Ok, my tu gadu, gadu, a opisu brak 😉
Żeby nie przedłużać, zostawiam Was z notką 
od Wydawcy czyli Wydawnictwa Znak Literanova
Koniecznie dajcie znać czy macie w planach przeczytanie tej książki ☺

 Ile tajemnic jest w stanie ukryć 
jedno serce i jedna rodzina?
Kamelia wraz z babcią prowadzą w Krakowie rodzinne atelier z kapeluszami. Pewnego dnia w salonie pojawia się przystojny dziennikarz, zainteresowany stuletnią historią tego miejsca. Jego pytania dotykają jednak spraw, o których starsza pani wyraźnie nie chce mówić.
Kilka dni później Kamelia otrzymuje od babci broszkę z zagadkową inskrypcją. Czuje, że prezent ten może mieć związek z rodzinną tajemnicą sprzed lat. Dziewczyna za wszelką cenę chce ją odkryć.
Tymczasem dziennikarz zaczyna być bardziej zainteresowany piękną Kamelią niż historią pracowni. Na dodatek w życiu młodej kobiety pojawia się jeszcze jeden mężczyzna…
Którą z tajemnic będzie Kamelii łatwiej rozwikłać –  tę z przeszłości czy tę, która kryje się w jej własnym sercu?

P.S. Zachęcam Was do polubienia mojego fp Książkowe Podróże Panny A oraz zaobserwowania profilu na Instagramie @ksiazkowepodrozeanny - tam będzie pojawiać się więcej informacji związanych z historią Kamelii, m.in. data premiery. Bądźcie więc czujni 😉


środa, 7 lutego 2018

"Tatuaże podświadomości" Grażyna Mączkowska

 Przeszłość najpierw była Przyszłością, a potem Teraźniejszością... 


 Często o tym, jaka w naszym odczuciu jest dana książka, świadczy pierwsze określenie jakie przychodzi nam na myśl po jej skończeniu. W przypadku "Tatuaży podświadomości" Grażyny Mączkowskiej długo w mojej głowie nie mogłam odszukać odpowiedniego słowa. Aż wreszcie go znalazłam. Nietypowa. Dlaczego? O tym za chwilę.


 Najpierw przybliżę Wam fabułę.

 Zapraszam Was w książkową podróż na Mazury. Tu poznamy trzy bohaterki. Teresę–bizneswoman prowadzącą własną knajpkę w mieście. Grażkę mieszkającą za miastem, na odludziu, w lesie, dawniej prowadzącą rekreację konną oraz Gabrysię, która swego czasu przyjeżdżała do niej z wnukami. Czytelnik stanie się świadkiem procesu godzenia się Gabrysi z bolesną przeszłością, która niczym tatuaż pozostawiła niezmywalne piętno w jej umyśle. Jego początki mają miejsce w gabinecie psychologa. To tam poznaje zawartość swojej głowy, rozkładając życie na elementy i od nowa składając je już w zupełnie inny sposób. Czy wreszcie poradzi sobie z traumą i będzie szczęśliwa?

"Przyszłość, Teraźniejszość i Przeszłość mogą istnieć tylko razem, to siostry, władczynie naszego czasu, na dodatek serdeczne i najwierniejsze przyjaciółki. Każda za każdą skoczy w ogień, dlatego walka z Przeszłością skazana jest na porażkę".

 Muszę przyznać się do tego, że to jedna z najtrudniejszych recenzji, z jaką napisaniem przyszło mi się zmierzyć.
 Ale i powieść jest trudna do "rozgryzienia".
Już sam prolog uzmysłowił mi, że nie będzie lekko. Niby z każdą kolejną stroną wszystko jakby się uspokajało. Potem jednak okazało się, że to była tylko cisza przed burzą, która nadciągała, by potem w dosłownie kilka sekund rozszalać się na dobre.


 Patrząc na okładkę tej powieści, chyba każdy stwierdzi (w tym oczywiście ja), że jest ona utrzymana w sielskim klimacie. Teoretycznie więc powinna zapowiadać lekką przygodę. Pamiętajcie jednak, że pozory mylą...

 Czym są tytułowe tatuaże podświadomości? To wzory wyryte na naszej duszy. Bywają piękne, kolorowe, opowiadające o tych szczęśliwych chwilach. Ale są też brzydkie, czarno-białe, przerażające. Teoretycznie powinniśmy karmić te dobre, a te złe wrzucić na dno naszej podświadomości. Jednak wiadomo, jak z nią bywa - odzywa się w najmniej spodziewanym momencie.

"Wyższy poziom szczęścia... czyli nie najwyższy. 
Jest jeszcze wyższy? Nie wyobrażam sobie tego. 
Czy szczęście się stopniuje?"

 Na początku traktowałam tę książkę jak dobrą powieść obyczajowo - psychologiczną, ale przyznam trochę, że mój spokój zburzyło zakończenie - pierwszy raz spotkałam się z takim rozwiązaniem. I to głównie ono sprawiło, że określam tę powieść jako nietypową.
I jestem przekonana, że nie tylko ja tak ją określam.
 Doszłam do wniosku, że to dobrze świadczy i o powieści, i o autorce, która sprawiła, że czytelnik jeszcze długo po skończonej lekturze myśli o tym, co w książce było zawarte.
Bo opowieść właśnie taka jest - obok niej nie da się przejść obojętnie.

 Co jest prawdą, a co fikcją?
 Ile sami na sobie nosimy "takich" niewidzialnych choć bolesnych tatuaży?
 O tym już każdy musi przekonać się sam!

/Ania. 

"Tatuaże podświadomości"
Grażyna Mączkowska 
Wydawnictwo Psychoskok 

Za egzemplarz recenzencki dziękuję 

niedziela, 4 lutego 2018

"Mroczny Układ" Dawid Waszak

Zapowiedź 



 Jak mogliście zauważyć rozszalałam się dla Was z blogowymi wpisami, ale jest tyle wspaniałych książek, o których chciałabym Wam napisać, że jakoś będziecie musieli ze mną wytrzymać. Czy już wkrótce "Mroczny układ" Dawida Waszaka dołączy do tego grona? Przekonamy się jeszcze w tym miesiącu.

BOLESNE WSPOMNIENIA Z DZIECIŃSTWA, ZNIENAWIDZONY SIEROCINIEC I TAJNE UKŁADY BARDZO WPŁYWOWYCH LUDZI.

 Każdy miewa w swoim życiu momenty, które trwają wiecznie. Sekundy ciągną się godzinami. Doświadczamy wtedy najgorszych uczuć, jakie można sobie wyobrazić. Pragniemy, aby minęły w mgnieniu oka, ale mózg nie pozwala nam zapomnieć o żadnym szczególe. Najgorsze chwile Kacpra Zborowskiego zaczęły się, kiedy miał sześć lat i trafił do domu dziecka. Choć dziś jest dorosły i wyrwał się z tamtego piekła, wspomnienie koszmaru wraca regularnie.
 Do Jarocina, swojego rodzinnego miasta, przyjeżdża z nadzieją na odzyskanie dawnej harmonii, a tymczasem wpada w szambo pełne dziwnych tajemnic, intryg i niebezpiecznych ludzi. Kacper nie tylko musi udowodnić, że znalazł się w niewłaściwym miejscu o niewłaściwym czasie, ale także pragnie rozwikłać zagadkę z przeszłości związaną ze zniknięciem jego ojca.


 Jeżeli opis jeszcze Was nie przekonał, może uczyni to fragment "Mrocznego układu" bezczelnie podkradziony przeze mnie z grupy autora, do której korzystając z okazji, serdecznie Was zapraszam. Aby do niej dołączyć wystarczy kliknąć➡ https://www.facebook.com/groups/1781025205531913/ ⬅ wtedy nic Was nie ominie w związku z nadchodzącą premierą, ale też twórczością Dawida Waszaka 😉 A teraz zapowiedziany wcześniej fragment ⬇

 "Starałem się nie zwymiotować. Dotknąłem jej dłoni, była jeszcze ciepła. Zapach kwiatów, który jej towarzyszył, powoli zanikał. Zbliżyłem do niej twarz. Jeszcze czułem perfumy, ale mało wyraziście, jakby zapach umarł z nią, a resztki jeszcze się nad nią unosiły. Dotknąłem jej policzka jak wtedy, na ostatnim spotkaniu."


Kto wpisuję na listę?
Oni już są po lekturze 😉 ⬇

Dawid Waszak delikatnie ujął moją dłoń, a potem szarpnął z całej siły zabierając mnie do świata, w którym nadal jestem.” ~ Izabela Milik
Mroczne, niepokojące, ale przede wszystkim piekielnie wciągające. Po prostu nie można się oderwać od czytania!” ~ Alek Rogoziński

sobota, 3 lutego 2018

"Baśnik" Beata Majewska

  Bo życie to nie baśń... Chociaż czasami bardzo byśmy tego chcieli. 


 31 stycznia b.r. swoją premierę miała najnowsza powieść Beaty Majewskiej, pt. "Baśnik". Mimo stylistyki okładki nawiązującej do poprzednich książek autorki wydanych nakładem Wydawnictwa Książnica (wchodzącego w skład Grupy Wydawniczej Publikat) należy pamiętać, że historia Baśki nie ma nic wspólnego z popularnym i lubianym cyklem "Konkurs na żonę".


 Po kilku słowach występu czas najwyższy na przedstawienie Wam zarysu fabuły.
 Barbara to 36- letnia kobieta, która właśnie się rozwiodła, bo mąż zostawił ją dla młodszej. Jakby tego było mało Karusia, jej córka, postanowiła zamieszkać z ojcem. Chociaż ex mąż zostawił Basi dom, pieniądze i dobrze prosperujacy fitness club, ta pogrąża się w rozpaczy. Dopiero po namowach swojej najlepszej przyjaciółki postanawia wziąć się w garść i wrócić do żywych.
 Stawiając na rozwój firmy, pełnoprawna właścicielka pewnym krokiem wkracza do swojego nowego królestwa i zatrudnia nowych pracowników, w tym 26-letniego Marcina. Chociaż Baśka nie chce się do tego przyznać, między nią, a nowym instruktorem od początku wyraźnie iskrzy.
 Czy jednak kobieta po przejściach zdecyduje się na związek z o dziesięć lat młodszym, zakochanym w niej do szaleństwa mężczyzną?

"NIGDY NIE JEST ZA PÓŹNO, BY SZUKAĆ SZCZĘŚCIA "

 Nie od dziś wiadomo, że ocenianie czyjegoś życia idzie nam o wiele lepiej niż analizowanie własnego. Łatwiej oceniać nam wybory innych niż zastanawiać się nad swoimi. Z drugiej strony przez cały czas zastanawiamy się, co (po)myślą o nas inni.
 Baśka też taka jest. O ile w kwestiach zawodowych zawsze stawia na swoim, o tyle w życiu osobistym boi się opinii i spojrzeń innych. Nie jest pewna swoich wyborów. Ma ku temu powody, ale o nich przeczytacie już sami.
 Wydawać by się mogło, że w pogodzeniu sobie z bolesną przeszłością pomoże jej cichy powiernik jej sekretów, ale wystarcza malutka przeszkoda, by Basia znów cofała się o kilka kroków do tyłu.  Czy zakochany w niej Marcin będzie wystarczająco cierpliwy? Jak zareaguje na ostateczną decyzję Baśki?


 "Baśnik" to piąta książka Beaty Majewskiej (vel Augusty Docher), jaką miałam okazję do tej pory przeczytać (autorka ma na swoim koncie 10 publikacji) i moim zdaniem - jest ona najlepsza. Chociaż wspomniany już wcześniej cykl "Konkurs na żonę" aż kipiał od emocji uważam, że to w najnowszej książce autorka najlepiej przelała te uczucia na papier.
 Stworzyła bardzo skomplikowaną główną bohaterkę, która z jednej strony chce być postrzegana w oczach innych jako perfekcjonistka, a w środku okazuje się niezwykle krucha.
 Poza tym autorka postanowiła jeszcze trochę jej "dokopać" i postawiła przed nią wiele wyzwań i sprawdzianów. Pytanie tylko, czy Baśka sobie z nimi poradzi?

"ŻYJ... ŚMIEJ SIĘ, PŁACZ, KRZYCZ, KOCHAJ, NIENAWIDŹ, WALCZ, CZUJ I RÓB, CO CHCESZ..."

 Zabierając się za lekturę tej książki byłam nastawiona na to, że akcja będzie skupiona na różnicy wiekowej dwójki bohaterów. Potem okazało się, że te 10 lat różnicy to tak naprawdę najmniejszy problem w drodze do szczęścia.
 W świecie nie jesteśmy sami. Owszem, Baśka mogłaby nie oglądać się za siebie i pójść na żywioł, ale kiedy ma się dzieci, byłego męża, morze problemów nie jest to odpowiednie wyjście.
 Cóż, droga do szczęścia nigdy nie jest prosta. I nie każdy dochodzi do jej kresu.


 W moim odczuciu, autorka posiadła niezwykłą umiejętność pisania o bolesnych doświadczeniach w sposób lekki, przez co jej książki pochłania się jednym tchem. Czytelnik nie czuje się przytloczony ciężarem, a mimo to przeżywa wszystko razem z bohaterami, może nawet się z nimi utożsamia.


 Ta powieść z pewnością spodoba się stałym czytelnikom twórczości autorki, a tym, którzy postanowią spotkać się z nią po raz pierwszy pokaże, że warto przygotować dla niej stałe miejsce na półce.

 A tytułowy Baśnik? Kim lub czym jest?
Niestety, już nie zdążę Wam o tym napisać. A jeżeli Was to ciekawi, nie macie innego wyboru, jak tylko zaopatrzyć się w tę książkę i przekonać się sami 😉

/Ania.

"Baśnik"
Beata Majewska 
Wydawnictwo Książnica u
Grupa Wydawnicza Publikat

Za egzemplarz recenzencki dziękuję autorce oraz Wydawnictwu Książnica (www.publikat.pl) 😘

piątek, 2 lutego 2018

"Przełom" Michael C. Grumley

  Recenzja przedpremierowa 


 Obawiam się, że jeżeli wydawca tej książki będzie wypuszczał spod swoich skrzydeł w świat same takie "niezwykłe" powieści już wkrótce może popaść w poważne tarapaty.


Jedno z największych osiągnięć w historii ludzkości. 
Sekret, który miał nigdy nie wyjść na jaw. 
Kryzys, którego nie da się powstrzymać. 

 Na fabułę "Przełomu" składają się trzy główne wątki.
 Pierwszy to postać Johna Claya i jego śledztwo w sprawie nagłego przerwania misji na Morzu Karaibskim przez atomowy okręt podwodny.
 Drugi wątek skupia się na biologu morskim - Alison Shaw i badaniach, których wyniki mogą stać się historycznym odkryciem. Czy to możliwe, że już wkrótce dzięki pracy jej zespołu będzie możliwy dialog między ludźmi, a drugim pod względem inteligencji gatunkiem na kuli ziemskiej?
 I wreszcie trzeci - najchłodniejszy - wątek traktujący o badaniach na Antarktydzie. Po trzęsieniu ziemi w tamtym rejonie, Kathryn Lokke, dyrektor USGS, wyrusza na badania mające potwierdzić lub zaprzeczyć wizji globalnego kataklizmu. Czy stoimy w obliczu zagłady? A może Kathryn pomyliła się w swoich obliczeniach?

 Te trzy na pozór nie połączone ze sobą wątki już wkrótce zderzą się ze sobą wywołując prawdziwy przełom w rozumowaniu świata. Bohaterowie staną twarzą w twarz z tajemnicą, która nigdy nie powinna ujrzeć światła dziennego. Warto wspomnieć, że jest ktoś jeszcze, komu bardzo zależy, aby nikt nie dotarł do prawdy.

 Nie będę ukrywać, że przez pierwsze 20-30 stron nie mogłam odnaleźć się w tej powieści. Te wszystkie technologie, programy, radary, sonary, odczyty, to było dla mnie zdecydowanie zbyt wiele. Zastanawiałam się, co też autor chciał uzyskać zapraszając mnie na pokład Alabamy i pokazując mi błędne odczyty GPS. Przecież takie błędne odczyty, chociaż niepożądane, czasami się zdarzają. Czy trzeba od razu robić z tego aferę? Niestety z każdym kolejnym spostrzeżeniem coraz bardziej czułam w kościach, że tak...

 Potem poznałam jeszcze Alison i Kathryn i nastąpił PRZEŁOM, od którego moje spojrzenie na tę powieść zmieniło się o 180 stopni. W ciągu kilku kolejnych godzin przełom następował jeszcze kilka razy - za każdym razem mocniejszy i coraz bardziej zaskakujący.


Premiera ➡ 07.02.2018 📆
Powieść już dziś można zamówić klikając ➡TUTAJ⬅ lub ➡TUTAJ

 Grumley od wielu lat marzył o napisaniu thrilleru sensacyjnego o niepowtarzalnej fabule i zaskakującym zakończeniu - i moim zdaniem jego marzenie się spełniło. Dla mnie to była niesamowita książkowa podróż.

 Autor w perfekcyjny sposób stworzył napięcie, które potęgowało się z każdą kolejną stroną, z każdym kolejnym zaskakującym odkryciem, a to wszystko w cieniu politycznych rozgrywek.
 Michael C. Grumley bawi się z czytelnikiem, tworzy niepowtarzalnych i wiarygodnych bohaterów, miesza gatunki, puszcza wodze fantazji, a przy tym nie bawi się w Boga. Wszystko, co przelał na piepier po głębszym zastanowieniu wcale nie jest niemożliwe.

 W jego powieści spodobało mi się też to, że w bardzo subtelny sposób poruszył kilka ważnych kwestii; a wiadomo, że subtelność w połączeniu thrillera z sensacją to niezwykle trudna sztuka. Autor pomiędzy wierszami skłania nas do zastanowienia się, m.in. nad naszym podejściem do środowiska i jego ochrony. Jednak nie jest to zrobione w sposób nachalny więc nie mamy wrażenia, że coś jest nam narzucane, ale to zostaje w głowie i zmusza do przemyśleń.


 Zapewne wiecie (a jeżeli nie, to zaraz się dowiecie), że Wydawnictwo NieZwykłe funkcjonuje na naszym rynku stosunkowo nie długo. Obawiam się jednak, że jeżeli tak dalej pójdzie i nadal będzie nas ono karmić tak niesamowitymi i fascynującymi historiami, to już wkrótce mogą nie nadążyć z drukowaniem tysięcy egzemplarzy i zaspokojaniem naszego czytelniczego apetytu.

 Mnie już jest mało! Chcę więcej, więcej i więcej! To nic, że spałam w nocy tylko dwie godziny. To nic, że pisałam tę recenzję trzy dni, bo zdawało mi się, że żadna z wersji nie odda wyjątkowości tej książki. To nic, że kiedy miałam już ostateczną wersję zamiast ją skopiować i wkleić do bloggera przez przypadek ją skasowałam i musiałam zaczynać swoją pracę od początku. Dzięki temu doświadczeniu przynajmniej dowiedziałam się, że zasób niecenzuralnych słów jaki posiadam jest o wiele bogatszy niż się spodziewałam 😉

 Jedno jest pewne - dla Przełomu warto się poświęcić!

/Ania.

"Przełom"
Michael C. Grumley 
Wydawnictwo NieZwykłe

Za egzemplarz recenzencki dziękuję

czwartek, 1 lutego 2018

"Historia złych uczynków" Katarzyna Zyskowska Ignaczak [zapowiedź]

 Myślałam, że to styczeń był wyjątkowo
obfity w premiery, ale jak się okazuje, autorzy i wydawnictwa postanowili nie próżnować również w lutym, oddając w nasze czytelnicze ręce kilka powieści zasługujących na uwagę.

 Na czele tych nowości zdecydowanie znajduje się najnowsza powieść Katarzyny Zyskowskiej Ignaczak - Historia złych uczynków.


 Ja jestem już po lekturze (na recenzję jeszcze musicie chwilkę poczekać) i powiem Wam, że to kawał naprawdę dobrej i mocnej literatury.

 Poniżej znajdziecie opis Wydawcy, czyli Wydawnictwa Znak, a już wkrótce na fp Książkowe Podróże Panny A pojawi się moja autorska notka 😉

źródło zdjęcia:

 Połączyła ich miłość? Pożądanie? Przeznaczenie? A może zło, które wydarzyło się dużo wcześniej?

 Nina przyjeżdża na studia do Warszawy. Wierzy, że ma szansę na lepsze życie niż jej matka. Jednak dzień, w którym wsiada do samochodu z tajemniczym mężczyzną, zmienia wszystko nieodwracalnie. Nina wikła się w toksyczny, niebezpieczny związek.

 Miłosz fascynuje ją i przeraża. Kontroluje. Uzależnia. Zmusza do rzeczy, których nigdy by nie zrobiła.

 A potem mężczyzna nagle znika. Zrozpaczona Nina zaczyna poszukiwania, które prowadzą ją do starego domu w przedwojennym letnisku. Domu, w którym dawno temu ktoś popełnił zły uczynek. Niejeden.

 Czy Miłosz i Nina spotkali się przypadkowo?
A może są tylko kolejnym ogniwem historii, która zaczęła się dużo wcześniej?

 I kto zapłaci za złe uczynki, które nigdy nie zostały ukarane?


Na koniec kilka kwestii organizacyjnych 😉
1) Premiera ➡28.02.2018⬅. Zapiszcie tę datę w kalendarzu, aby nie zapomnieć. A jeżeli jakimś cudem zapomnicie - możecie być spokojni. Jeszcze nie jeden raz Wam o niej przypomnę 👍
2) Książkę można zamówić w przedsprzedaży na www.empik.com. Wystarczy kliknąć ➡ Historia złych uczynków - ZAMÓW ⬅ 😉
3) Warto też zajrzeć na Lubimyczytac.pl i dodać powieść na wirtualną półkę "chcę przeczytać". Aby to zrobić wystarczy kliknąć ➡TUTAJ⬅. Zachęcam Was również do zaglądania tam co kilka dni i czytania opinii recenzentów, które systematycznie będą tam publikowane (Dominika z pewnością tego dopilnuje)- one na pewno ułatwią Wam decyzję o poznaniu tej historii, bo innej opcji nie przewiduję 😉

 I najważniejsza kwestia - kogo zainteresowała Historia złych uczynków?

"Pierścionek z cyrkonią" Krzysztof Piotr Łabenda

Recenzja patronacka.   W " Pierścionku z cyrkonią" 💍 Krzysztof Piotr Łabenda odpowiada na pytanie : Czy można przez całe...