Strony

środa, 29 marca 2017

Tego na blogu jeszcze nie było...

czyli konkurs :-) 


EDIT :-) 
KONKURS PRZEDLUZONY AŻ DO 16 KWIETNIA!!! 


 Serdecznie zapraszam wszystkich zainteresowanych do udziału w zabawie, w której do zgarnięcia zestaw 5 pięknych zakładek ; dziękuję autorce, Magdalenie Trubowicz za te cudeńka :-)



 Aby wziąć udział w konkursie wystarczy spełnić tylko dwa malutkie warunki.
 Po pierwsze zostać obserwatorem mojego bloga :-)
 Po drugie odpowiedzieć na proste pytanie :
Dlaczego lubisz gadżety okołoksiążkowe? 
Wygrywa osoba, której wypowiedź najbardziej przypadnie mi do gustu.

 Zabawa trwa od teraz do 5-04-2017
Ogłoszenie wyników nastąpi do 9-04-2017.

 Zachęcam Was również do odwiedzin fanpage.
Będziecie tam zawsze mile widziani :-)
https://m.facebook.com/profile.php?id=1445371562442596

 /Ania. 

poniedziałek, 27 marca 2017

"Alazza" Cezary Czyżewski

 Możesz być spokojny, czytelniku. Nic Ci nie grozi.
Nawet jeżeli zapamiętasz jej imię, tutaj będziesz bezpieczny...

                       Wyspa Młyńska, Bydgoszcz 
                          fot. Zbyszek Ziółkowski 

 Bydgoszcz,  miasto położone w północnej Polsce. Wyjątkowe, a jednocześnie tak podobne do innych miast, gdzie ludzie chcą żyć szczęśliwie, pragną kochać i starają się za wszelką cenę unikać kłopotów.
 Niestety, czasami niechciane kłopoty są wpisane w naszą ziemską egzystencję. Przekona się o tym Tadeusz Siekierski, fizyk, który zostanie wciągnięty przez przyjaciela w sprawę z pozoru czysto kryminalną.
 Bo jak inaczej można nazwać zabójstwo mężczyzny na jednym z bydgoskich osiedli?
 Pamiętajcie jednak, że w powieściach wszystko jest możliwe. Nawet to, że sprawcą nie jest ani człowiek, ani zwierzę, ani siły natury, ani przypadek. Więc co?!


 ALLAZA- opowieść pełna tajemnic, sił potężniejszych niż ludzkość i magii, czającej się w zaułkach Bydgoszczy. 

 Polska fantastyka.
Czy coś takiego w ogóle jest możliwe?
 Gdyby akcja powieści rozgrywała się w jednym z amerykańskich miast, nikt nie byłby zaskoczony mrocznymi siłami i nieziemskimi istotami. Tam jest to na porządku dziennym, czy to w literaturze, czy w kinematografii. A jak jest u nas?
 Mam wrażenie, że my, polacy, dopiero się tego uczymy.
 Wyobrażacie sobie sytuację, w której stanęlibyście twarzą w twarz z upiornie bladą kobietą o świecących oczach, albo musielibyście popatrzeć w oczy mówiącemu... wilkowi?
 W wielu miejscach na świecie równoległy, fantastyczny świat jest akceptowany.
 W Polsce króluje podejście sceptyczne. Jeżeli coś jest niemożliwe, po co w ogóle zawracać sobie tym głowę? A może właśnie po to, żeby otworzyć się na ten inny, nierealny świat? Żeby oderwać się od otaczającej nas rzeczywistości?


 Czas już chyba najwyższy na moje zdanie o tej książce.
 Alazza to debiut Cezarego Czyżewskiego na rynku wydawniczym.
 Mimo prostego, aczkolwiek intrygującego opisu byłam pełna obaw, czy coś, co pierwotnie w planie miało być polską powieścią fantastyczno- kryminalną nie okaże się po prostu... komedią. I nie chodzi tu bynajmniej o sytuację, czy dialogi.
 Tymczasem miałam przyjemność poznać bardzo interesującą historię, która mogłaby się rozegrać na ulicach jednego z polskich miast.
 I co z tego, że na pierwszy rzut oka wydawała się ona absurdalna?
 Czy jakieś znaczenie ma fakt, że gdybym znalazła się w sytuacji nawet minimalnie zbliżonej do tej, w której znalazł się główny bohater to zeszłabym z tego świata na zawał?
 Nie. To nie ma najmniejszego znaczenia. Literatura fantastyczna jest do tego, abyśmy przenieśli się w inny, magiczny i niesamowity  wymiar, do którego nie mamy dostępu.

 Nie jest tajemnicą, że ja nie jestem fanką tego typu opowieści. Ale jeżeli na swej czytelniczej ścieżce mam spotykać tak fajnie, lekko i (co najwazniejsze) realistycznie napisane powieści w typie historii stworzonej przez Cezarego Czyżewskiego jestem w stanie podjąć to wyzwanie i nawet polubić ten gatunek.


 Jesteście na początku swojej przygody z tym gatunkiem literackim? Rozpocznijcie ją od Alazzy, która delikatnie wprowadzi Was w klimat.
 Jesteście fanami fantastyki? Przeczytajcie ją, porównajcie i podzielcie się z innymi swoją opinią. Ze mną również.

 Ja ze swojej strony gorącą zachęcam Was do przeczytania tej książki ( i zapamiętania nazwiska autora, bo mam wrażenie, że jeszcze nas zaskoczy).
 Przekonacie się, że niemożliwe nie istnieje, a zakończenie, choć z pozoru oczywiste, może zaskoczyć!

/Ania. 

"Alazza"
Cezary Czyżewski 
Wyd. MASZ 

 Za możliwość przeczytania i podzielenia się z Wami i ze światem swoją opinią serdecznie dziękuję autorowi, Cezaremu Czyżewskiemu. 


sobota, 25 marca 2017

"Anioł na ramieniu" Anna Daszuta

 To właśnie Ania pierwsza we mnie uwierzyła...
Kiedy to było? Oj, dawno temu :-)
 Zapraszam na małe przypomnienie. Z perspektywy czasu wiele się nie zmieniło...


 "Nikt, kto nie czuje i nie kocha, nie widział Anioła"

 "Anioł na ramieniu" to debiutancka powieść Anny Daszuty, fanki motoryzacji i motocykli oraz miłośniczki podróży, co znalazło odzwierciedlenie w pasjach głównej bohaterki.

 Adelina Gelans jest nad wyraz piękną i inteligentną kobietą, która przyciąga spojrzenie nie jednego mężczyzny. Zawodowo spełnia się jako redaktorka wydawnictwa Get Lucky ; prywatnie zaś jest szczęśliwą mamą uroczej i rezolutnej Julii. Do prawdziwej idylli brakuje jej tylko ukochanego mężczyzny u boku i domu nad morzem.  Za namową Emilki, swojej najlepszej przyjaciółki, Adelina zaklada profil na jednym z portali randkowych. Wirtualny świat, w którym aż roi sie od maniakow seksualnych napawa ją strachem, ale i budzi w niej fascynacje. Na przekór wlasnemu rozsądkowi i radom Cheru , swojej anielskiej opiekunki, kobieta postanawia umówić się na spotkanie z przystojnym i tajemniczym Janem, który już wkrótce otworzy przed nią świat pełen nieokiełznanej namiętności.
 Czy jednak pociągający mężczyzna okaże się dla Adeliny tym jedynym? Czy kobieta odnajdzie przy nim spokój? A może za sprawą Jana ściągnie niebezpieczeństwo na siebie i swoją 4-letnią córkę?

 W Polsce thriller erotyczny to niestety nadal mało popularny gatunek. Jednak w czasach gdzie na pierwszych miejscach list bestsellerów królują głównie powieści obyczajowe i kryminalne warto sięgnąć po książkę , która pomimo nie kiedy wulgarnego i pikantnego języka opowiada wzruszającą historię kobiety , która w poczuciu samotności i pod presją otoczenia nie zawsze dokonuje odpowiednich wyborów "tak goniłam za szczęściem,że aż w czarną dziurę wpadłam".

 Anna Daszuta w bardzo odważny sposób ukazała problemy z jakimi borykają się współczesne kobiety. Nie bała się użyć mocnego języka, dzięki któremu wzmocniła swój przekaz. Adelina może być kobietą, którą codziennie mijamy na przejściu dla pieszych, lub dziewczyną, która stoi za nami w kolejce po pieczywo. A może jest Tobą? Każda z nas bowiem pragnie kochać i być kochana, czasami tylko w pogoni za szczęściem nie potrafimy racjonalnie ocenić konsekwencji naszych decyzji.


 Co do konstrukcji powieści, autorka stopniowo wprowadza  nas w zmagania Adeliny z codziennością. Ukazuje jej determinację , ale i skrywaną pod maską kobiety pewnej swych atutów niewinność.
 Zaskakujące zwroty akcji sprawiają , że czytelnikowi ciężko oderwać się od lektury. Osobiście pochłonęłam ją w jeden wieczór i czuje ogromny niedosyt. Każda postać spotkana w powieści była nie powtarzalna i wywoływała u mnie tak skrajne emocje,że nie mogłam przejść przez historię obojętnie. Tak wiele pytań pozostało bez odpowiedzi. Niesłychanie ciekawi mnie, w jakich okolicznościach Adelina po raz pierwszy spotkała się z Aniołem? Nie martwcie się. Kobieta nie jest żadną wariatką kontaktującą się z nieziemskimi istotami. Zapewniam Was, że po przeczytaniu powieści sami zastanowicie się, czy przypadkiem gdzieś obok Was nie kroczy Anioł. A może to Wasze sumienie?

 Warto sięgnąć po "Anioła na ramieniu" , aby przekonać się na jak wielu płaszczyznach autorka ukazała pojęcie miłości , która może przybrać różne formy i nadać sens życiu każdego człowieka. Szczególnie spodobało mi się określenie miłości jako "tupot małych odnóży biedronki, która właśnie usiadła na twojej skórze". Piękne. A to tylko malutki procent niesamowitych określeń tego wyjątkowego uczucia.

 "Anioł na ramieniu" to obowiązkowa pozycja do przeczytania dla każdego fana gatunku, ale i dla osób, które z thrillerem erotycznym nie mają zbyt wiele wspólnego. Zapewniam, że na pewno nikt z Was nie będzie zawiedziony jeżeli sięgnie po tę książke. Da Wam ona wiele do myślenia. Daję gwarancję, że nie jest to pusta historia dziewczyny wciągniętej w świat brutalnego seksu. Sfera fizyczna miłości jest fascynującym dodatkiem, który urozmaica historię i sprawia , że staje się ona o wiele bardziej ciekawa i intrygująca.

 Moim zdanie powieść Anny Daszuty to bardzo udany debiut na rodzimym rynku wydawniczym. Oby ukazywało się więcej tak odważnych powieści. Osobiście z niecierpliwością czekam na kolejną część. Jestem bardzo ciekawa dalszych losów tej wyjątkowej kobiety, choć przyznam, że opowiadanie "Piękna Marlena" też jest interesującym materiałem na powieść. Gorąco polecam.

 Za zaufanie oraz możliwość przeczytania i przygotowania recenzji tej niesamowitej powieści dziękuję autorce, Ani Daszucie.

 Wszystkie cytaty wykorzystane w recenzji pochodzą z "Anioła na ramieniu" i są własnością autorki.

/A. 

"Anioł na ramieniu"
Anna Daszuta 
Wyd. NOVAE RES 

piątek, 24 marca 2017

"Cześć, co słychać?" Magdalena Witkiewicz


 Pożałujesz tego! Zniszczę cię! Nie daruję ci tego! Zapłacisz za to! Brzmi groźnie, prawda?
 A czy ktoś z Was wie, że zwykłe Cześć, co słychać? może być dużo bardziej niebezpieczne?


 Zuzanna. Szczęśliwa matka dwóch uroczych dziewczynek. Szczęśliwa żona troskliwego Wojtka, u którego boku czuje się bezpiecznie. Kobieta taka jak inne. Matki, żony i kochanki. Kobiety w połowie życia... 
 Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal. Kiedy po wielu latach główna bohaterka spotyka się ze swoimi przyjaciółkami dostrzega, że można żyć inaczej. Że wieczorów nie trzeba spędzać przed telewizorem. Że dzieci mogą czasami zostać same z ojcem. Że to dopiero połowa, a wiele jeszcze przed nią.
 Kiedy podejmuje decyzję o napisaniu niewinnego listu do Pawła, nawet nie zdaje sobie sprawy, że zwykłe Cześć, co słychać? wywróci jej poukładany świat do góry nogami.


 Jak często nie doceniasz tego, co masz?
Mieszkasz w pięknym domku na obrzeżach miasta, a marzysz o wypasionej willi z basenem?
 Pracujesz, zarabiasz, starcza Ci na dostatnie życie, a marzysz o wygraniu milionów w lotto?
 Spotkałas miłość swojego życia, a brak Ci wolności, motyli w brzuchu?
 Uważaj, o czym marzysz. Marzenia czasami się spełniają. Tylko, czy są one tym, czego tak bardzo pragniemy?


 Na pierwszy rzut oka - romans.
Znudzona codziennością czterdziestolatka postanawia postawić wszystko na jedną kartę.
Trudno. Co ma być, to będzie!
 Ale każdy z nas niejednokrotnie przekonał się, że pozory mylą. A to, co wydawać się może zwykłym romansem okazuje się historią  z... drugim dnem.
 Że coś, co ma być flirtem, poszukiwaniem kobiecości okazuje podsumowaniem doświadczeń.
 Że coś, co wydaje się lekką i przyjemną lekturą zmienia się w...


  Kiedy mamy lat dwadzieścia myślimy, że świat stoi przed nami otworem. Że wszystko, co sobie założymy z pewnością doczeka realizacji.
 Kiedy zbliżamy się do trzydziestki (jak ja) zdajemy sobie sprawę, że to właśnie teraz przychodzi czas na w pełni świadome decyzje. Nie decydujemy już tylko o sobie. Często jesteśmy odpowiedzialni za nasze dzieci. Poświęcamy się,by wychować je na porządnych i mądrych ludzi. Planujemy już nie tylko nasze życie, ale i też ich. Mamy za sobą pierwsze wzloty i bolesne upadki. Czasami wyciągamy z nich wnioski, czasami je akceptujemy, a czasami nadal nie potrafimy sobie z nimi poradzić.
 Czy ja, w wieku czterdziestu lat, daj Boże mojej połowie życia, będę w tym samym miejscu, co Zuzanna? Czy tak samo dokonam rozliczeń z przeszłością? Czas pokaże...

/ Ania.

"Cześć, co słychać?"
Magdalena Witkiewicz 
Wydawnictwo FILIA 

niedziela, 19 marca 2017

"Kółko się zakochuje" Zyta Kowalska

 Mężczyznom absolutnie wstęp wzbroniony!!!
Czy aby jednak na pewno?


 Słowem wstępu :
Jakie są dziewczyny żyjące w kraju, w którym Paweł Deląg uchodzi za najprzystojniejszego Polaka? (yyy, serio?!)
 Poznajcie Kółko: oto Czikita, zwana w pewnych kręgach Bonitą, romansująca z niewysokim, ale jurnym Latynosem. Ruda – łamaczka męskich serc i romantycznych porywów wewnątrz Kółka. Madzia, która w poszukiwania Idealnego Mężczyzny wyprawia się aż za Ocean. Pola, wieczna doktorantka, i dziewica. Ania, nieszczęśliwa narzeczona zabójczo ufryzowanego Kuby. I Zyta, Siostra Przełożona Kółka, rozdarta uczuciowo między członkiem Mensy a fanem motoryzacji (i to właśnie Zyta, będąca jednocześnie narratorką powieści, wzbudziła we mnie najwięcej sympatii).
 Kółko odważnie zgłębia meandry męskiej filozofii życia, potyka się na zbyt wielu nieudanych związkach, staje w szranki na szybkich randkach i portalach, udaje się nawet do wróżki, by na koniec zrozumieć, że nie ma facetów idealnych... Jest za to wyjaśnienie raz na zawsze: czego pragnie kobieta, jak być piękną i o czym rozmawiają przyjaciółki.
                      - opis wydawcy 



 Z tego już na początku morał wynika taki, że "obok wielu innych zalet kobiety mają i tę przewagę nad męskim rodem, że pokonują rywalki dyskretnie, sprytem i podstępem, a nie tak dziecinnie, konfrontacyjnie z użyciem mięśni. Oni na pewno wyginą ". 

 Być może część z Was wie, że ja uwielbiam debiuty. Jestem pełna podziwu dla autorów, którzy wydają swoją piątą, dziesiątą, czy dwudziestą powieść. Ale jeszcze bardziej dumna jestem właśnie z debiutantów, którzy czasami na przekór wszystkim i wszystkiemu mają na tyle odwagi, aby spełnić swoje marzenie; aby podzielić się ze światem "swoją" historią.
 Wiadomo, że są super debiuty, które w niczym nie ustępują doświadczonym pisarzom, a nawet zdarza się, że przewyższają swoją formą i treścią doświadczonych autorów.
 Sporadycznie występują debiuty, które niestety nigdy nie powinny ujrzeć światła dziennego (przynajmniej nie w takiej formie, w jakiej to zrobiły).
 Są też i takie, które są nadzieją dla rynku wydawniczego.
 I takim właśnie debiutem jest moim zdaniem  niedoceniona książka Zyty Kowalskiej.


 Wypadało by teraz wyjaśnić Wam dlaczego tak uważam.
 Powodów jest kilka.
 Przede wszystkim fabuła i duża dawka humoru.
Jak często nasze przyjaźnie z dzieciństwa, czy z czasów licealnych nie przetrwały próby czasu? Zostały pokonane przez studia, pracę, nowych znajomych, czy partnerów? Ktoś mógłby stwierdzić, że taka przyjaźń to nie przyjaźń. Że prawdziwa przyjaźń przetrwa każdą, nawet największą burzę. Ale wiadomo, że życie układa się różnie. Pewne sytuacje dzieją się niezależnie od nas. Zyta Kowalska uzmysławia nam zachowaniem swoich bohaterek, że przyjaciółka to prawdziwy skarb. Wysłucha, pomoże, przytuli, a nawet w razie konieczności sprowadzi na ziemię. Już to wszystko wiecie? Czasami warto sobie o tym przypomnieć. I powalczyć. Znaleźć chociaż minutę na szybką kawę. Chociaż pół godziny na wspólny spacer i pogaduchy. Chociaż dwie godziny na spontaniczny wypad do kina.
 Bardzo spodobał mi się też humor autorki. Taki lekki, czasami złośliwy,  a jednocześnie...  szczery do bólu. Czy jest wśród nas osoba, która nie zgodzi się ze stwierdzeniem, że kobieta zakochana głupieje i ufa jak gęś wiedziona na rzeź. Facet wszystko ci obieca, a potem śmieje się z twojej logiki ?
 Wreszcie miłość. Przecież każda z Sióstr chce kochać i być kochaną.
 Wyjątkowo (bo nie jestem zwolenniczką takiego rozwiązania) spodobał mi się wszechobecny chaos. Nie wiem, czy to było celowe działanie pani Zyty, czy był to efekt wynikający z nie doświadczenia, ale moim zdaniem ten "bałagan" idealnie odzwierciedlal narratorkę - zwariowaną, optymistycznie nastawioną do życia bohaterkę, która nie zawsze była pewna, czego chce.


 Oczywiście mogłabym zwrócić uwagę na kilka błędów, ale kto z nas ich nie popełnia?! Błędy są po to, aby na ich podstawie wyciągać wnioski i uczyć się, jak unikać  ich w przyszłości.
 Jedyną rzeczą, jaka nie spodobała mi się, to opis rozdziałów na samym początku. Odebrało mi to efekt zaskoczenia, tego przysłowiowego WOW.
A ja, jak i pewnie 99% czytelników lubię być zaskakiwana.

 Podsumowując.
 Kółko się zakochuje to idealna lektura na relaks po ciężkim dniu. To sposób na odreagowanie.
Nie zawsze musi być ciężko. Nie zawsze musimy mieć łzy w oczach, lub wręcz przeciwnie - nie zawsze musimy płakać ze śmiechu. Czasami jest na potrzebna po prostu fajna, lekka i przyjemna lektura na zakończenie dnia.
 I taka właśnie jest książka debiutującej Zyty Kowalskiej.
 Pamiętajcie, że zawsze warto dać każdemu szansę. Dajcie ją dziewczynom z Kółka!!! 

/Ania. 

"Kółko się zakochuje"
Zyta Kowalska 
Wyd. NOVAE RES 

 Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki dziękuję autorce, Zycie Kowalskiej. 
 Życzę Pani samych sukcesów 
w przyszłości :-) 

czwartek, 16 marca 2017

"Jak Cię zabić, kochanie?" Alek Rogoziński

 Warszawa - miasto seksu i biznesu, podejrzanych interesów, niedoszłych trupów i przyszłych morderców. A nawet niepolskich (nie)zakonnic. Zdziwieni? Po lekturze tej książki już nic Was nie zaskoczy!


 Trzydziestoletnia Kasia może już wkrótce stać się spadkobierczynia ogromnej fortuny. Jest tylko jeden, malutki problem. Mąż. Mąż, którego trzeba posłać na tamten świat. Niestety, "mordowanie wcale nie jest takie proste, jak można by było przypuszczać". Opcje co prawda wyrastają jak grzyby po deszczu, ale Katarzyna nie wzięła tylko jednej kwestii pod uwagę; że z potencjalnej morderczyni może stać się...  ofiarą.


 Dzisiaj będzie krótko i na temat.
Ta książka to był strzał w dziesiątkę.
100% zgodności z moim czytelniczym gustem.
 Kryminał jest? Jest!
Co z tego, że nie na skandynawskim poziomie?
Kto by się tym przejmował?
 Komedia jest? Jest?!
Co z tego, że fabuła momentami wydaje się absurdalna? Fikcja literacka jest od tego, aby dostarczyć czytelnikowi rozrywki. Oderwać go od rzeczywistości. Rozbawić do łez. No właśnie. Ja się pytam, dlaczego nikt mnie nie uprzedził, żeby nie czytać tej powieści przy śpiącym dziecku?
 Zakończenie jest? Jest! Ale jakie, tego już Wam nie zdradzę.


  Jest jednak jedna rzecz, której nie mogę darować. Nie autorowi, tylko sobie. Czego? Tego, że dopiero tak późno poznałam możliwości pisarskie Aleksandra Rogozińskiego.
 Jestem szczerze ciekawa, co będzie na mnie czekało w innym książkach tego autora.

/Ania. 

"Jak Cię zabić, kochanie?"
Alek Rogoziński 
Wyd. FILIA 
Seria: FILIA Mroczna Strona 

 Powieść przeczytana, prześmiana i zrecenzowana w ramach akcji BookTour zorganizowanej przez Madzie (savethemagicmoments.pl) na wspaniałej grupie Przeczytaj & Podaj Dalej.
  Książka jest własnością Natalii Krzaszcz.
Natalio, dziękuję, że mogłam wziąć udział w Twoim BookTour i poznać tak lekką i zabawną historię, która rozegrała się gdzieś w równoległym świecie zaledwie 40km ode mnie :-)

środa, 15 marca 2017

"Pozytywka" Agnieszka Lis

 Mała dziewczynka marzy o przystojnym mężu dla swojej lalki,z którym to (przeważnie) blondwłosa piękność zamieszkałaby w wielkim, najlepiej różowym zamku. Tu byłaby wielka sypialnia, tam stolik, przy którym spędzaliby czas przy malutkich filiżankach na malutkich krzesełkach. Też koniecznie różowych.
 Kiedy lalka wraz ze swoim dobrobytem laduje na dnie kartonu w ciemnej piwnicy lub na ponurym strychu, a mała dziewczynka zmienia się w nastolatkę, jej myśli biegną już ku sercu ulubionego aktora/ piosenkarza/ sportowca, który jest najwspanialszych, najprzystojniejszy, najlepszy. Naj, naj, naj we wszystkim.
 Na progu dorosłego życia młoda kobieta wygląda z kolei z nadzieją na wyczekanego rycerza. Nie, nie. Już nie na białym koniu. I, broń Boże nie w  lśniącej zbroi, tylko w najmodniejszych ciuchach i najlepiej w jakimś modnym samochodzie lub na mega szybkim motocyklu.
 A potem przychodzi rzeczywistość. Bańka pęka.
Bajka zamienia się w życie...


 Monika. Dziewczyna jakich tysiące w naszym kraju. Dzieciństwo na wsi i marzenia o lepszym życiu u boku ukochanego mężczyzny. Los jest dla niej łaskawy, pragnienie się spełnia.
 Wystawny ślub, którego zazdrości dziewczynie cała wieś. Przystojny mąż, na którego niejedna niewiasta w stolicy ostrzy sobie pazurki. Bajka, nie życie. Ale nawet najpiękniejsza historia może zamienić się w prawdziwy koszmar.

 Kiedy przychodzi rzeczywistość okazuje się, że Monika nie potrafi odnaleźć się w nowym życiu. Mąż, z którym chciała spędzać każdą możliwą chwilę, wpada w szpony kariery i rozrywek po ciężkim dniu pracy. Teściowa, chociaż chce dla synowej dobrze, traktuje ją powierzchownie.
 Młoda żona postanawia otworzyć się na nowe.
Nowa praca, nowe znajomości, studia. Wielkie miasto okazuje się pełne możliwości, ale i pułapek.
 Kiedy okazuje się, że Monika spodziewa się dziecka, zanosi się na to, że życie wreszcie postanowiło dać jej nagrodę . Ale nikt, nawet w najgorszych snach nie spodziewał się tragedii...

 Pozytywka kojarzy nam się z czymś delikatnym. Pięknym i subtelnym. Z cichą, ulotna melodią. Ulotna niczym życie i dobre chwile. Autorka przygotowała dla czytelników historię prawdziwą, w której jest miejsce nie tylko na chwile radosne, ale i te pełne łez też. Jak w życiu.


 Z bohaterami powieści jest z reguły tak, że albo ich się kocha, albo nienawidzi. Monika jednak wywołała we mnie tak wiele skrajnych emocji, że nie potrafię jednoznacznie stwierdzić, do którego uczucia wobec niej jest mi bliżej.
 Z jednej strony bardzo jej współczulam.
Sympatyczna dziewczyna z małej miejscowości trafia do Warszawy, miasta iluzji. Do miasta, w którym sen o lepszym życiu okazuje się ciężką pracą 24h/7dni w tygodniu. Do miejsca, które tylko w niewielu przypadkach zmienia się w prawdziwy Dom. Do zgiełku, w którym dosięga ją TRAGEDIA. Nawet nie chcę sobie wyobrażać, przez co musiała przejść. Co musiała czuć. Jak bardzo musiała cierpieć.


 Z drugiej zaś strony jej przemiana bardzo mnie zaskoczyła. Rozumiem, że to był sposób, droga na poradzenie sobie z bolesną przeszłością. Że dzięki temu odnalazła prawdziwą siebie. Ale naprawdę momentami miałam ochotę wytargac ją za włosy! Wykrzyczeć jej prosto w twarz : Opanuj się !!! Kobieto, co ty robisz ze swoim życiem?!
 I właśnie takie powieści najbardziej lubię. Dające do myślenia. Wywołujące emocje, mieszane uczucia, radość i złość. O to chodzi w dobrej lekturze, aby poruszyć czytelnika. Ba! Wyprowadzić go z równowagi. Sprawić, że będzie to wszystko przeżywał. Autorce Pozytywki zadanie to udało się w 100%.

Polecam, polecam i jeszcze raz polecam tę książkę Waszej uwadze. Naprawdę warto.

/Ania. 

"Pozytywka"
Agnieszka Lis
Wyd. Czwarta Strona 

 Powieść przeczytana w ramach akcji  BookTour   zorganizowanej przez Madzie (savethemagicmoments.pl) z grupy Przeczytaj & Podaj Dalej.
 Dziękuję Klaudia Nadolna (zksiazkadolozka.blogspot.com) za możliwość przeczytania tak wspaniałej książki.
 A Kasi (www.yelowpear.pl) przesyłam wielkie buziaki za cudowną paczuszke :-)









poniedziałek, 13 marca 2017

"Koncert cudzych życzeń" Izabella Frączyk ( Stajnia w Pieńkach- tom I)

 "No, no! Muszę przyznać szczerze, że trafiła mi się całkiem przyjemna lektura. Lektura, w towarzystwie której można zrelaksować się przed kominkiem/ w fotelu/ na kanapie. Najlepiej popijając gorącą i aromatyczną herbatę z ulubionego kubka". 
          - Anna Rosińska, lubimyczytac.pl

 Tak, tak. Ta krótka polecajka pochodzi z mojego konta na portalu lubimyczytac.pl i najlepiej podsumowuje moją pierwszą przygodę z twórczością Pani Izabelli. Dlaczego wydałam taką, a nie inną opinię? Zapraszam na kilka słów wyjaśnienia.


 Magda, główna bohaterka najnowszej powieści autorki to młoda kobieta, mieszkająca w jednym z nadmorskich miast razem z mężem i... teściową.
A wiadomo, że w takim układzie prędzej, czy później zrobi się o jedną osobę za dużo.
 Kiedy więc pewnego dnia Magda wraz z siostrą dostają spadek po babci ze strony ojca, otwiera się przed nimi nowa perspektywa przyszłości. Ściślej rzecz biorąc przed Magdą, bo jej siostra raczej nie jest zainteresowana...  stadnina, o ile te ruinę można w ogóle tak nazwać.
 Magda jednak dostrzega w tym wszystkim szansę. Szansę dla siebie i swojej rodziny i postanawia zrobić wszystko, co w jej mocy, aby z rozpadajacej się ruiny stworzyć bezpieczną przystań, w której wreszcie poczuje się bezpiecznie. Przystań, w której wreszcie będzie u siebie. Zabiera więc najpotrzebniejsze rzeczy i przenosi się do swojego nowego Domu.

 Główna bohaterka była " jak spragniony wędrowiec, który na pustyni natrafia na oazę. Z nowej rzeczywistości czerpała pełnymi garściami i wcale nie chciała przestać ". Ale wiadomo, że każdego musi dopaść w końcu rzeczywistość. Więc i Magdzie przyjdzie zmierzyć się z długami, ciągłymi naprawami, a nawet... Oj, tego już Wam nie zdradzę...


 Bardzo spodobał mi się styl pisarki. Lekki, tam gdzie trzeba humorystyczny, ale bez zbytniej
przesady. Fabuła ciekawa. Okładka C U D O W N A. Bohaterka sympatyczna, chociaż czasami jeszcze troszkę pogubiona. Troszkę niepewna, zmierzającą malutkimi, aczkolwiek stanowczymi krokami do wyznaczonego sobie celu. Z jakim skutkiem?
Tego dowiecie się już sami z lektury Koncertu cudzych życzeń. 

 Koncert cudzych życzeń to pierwszy tom cyklu Stajnia w Pieńkach, zatem jak potoczą się dalsze losy głównej bohaterki będziemy mogli obserwować w tomie II, który będzie nosił tytuł Spalone mosty. 


             
 Ja już nie mogę się doczekać, bo jestem niesamowicie ciekawa, jakie przeszkody na drodze Magdy postawi los. Czy będzie dla niej łaskawy i wszystko ułoży się wedle jej życzeń, czy może pierwsze skrzypce przejmie ktoś inny i kobiecie przyjdzie zmierzyć się z kolejnymi dylematami?

 Jedno jest pewne. W życiu każdego człowieka powinno być miejsce na życzenia innych, ale przede wszystkim powinniśmy zawalczyć o spełnienie swoich, nawet tych najbardziej szalonych marzeń i pragnień. Bo druga szansa może już się nie powtórzyć...

 Polecam i zachęcam, aby Ci, którzy jeszcze tej książki nie czytali, w najbliższych dniach zaopatrzyli się w księgarni w swój egzemplarz, zrobili sobie kilka chwil wolnego i wyruszyli w podróż do (nie)spokojnych Pieniek.

/Ania. 

"Koncert cudzych życzeń "
Tom I cyklu" Stajnia w Pieńkach"
Izabella Frączyk 
Wyd. Prószyński i S-ka. 




wtorek, 7 marca 2017

"Matka Polka Feministka" Joanna Mielewczyk

 Pamiętam dokładnie dzień, w którym dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Z jednej strony to była jedna z najpiękniejszych chwil w moim życiu. Z drugiej, ogarnęły mnie wątpliwości. Czy sobie poradzę? Czy będę dobrą matką? Czy zdołam wychować maluszka na dobrego człowieka? Hormony zaczęły wariować, stałam się drażliwa, wzruszaly mnie wszystkie ckliwe sceny w romantycznych filmach. Często płakałam.
 O ciąży dowiedziałam się prawie 6lat temu. Moje dziecko już jest (jak sam o sobie mówi) dorosłym przedszkolakiem. A ja nadal zbyt często się wzruszam. To... tak w ramach wyjaśnienia, dlaczego przez 50% lektury Matki Polki Feministki byłam na granicy płaczu, a przez pozostałe 50% ryczałam jak bóbr :-)


 18 bohaterów, 18 historii.
Jedno marzenie wszystkich tych osób : idealne rodzicielstwo. Niestety los dla każdego z nich miał już przygotowany swój, nie zawsze kolorowy scenariusz.

 Ojciec, który zostaje sam z trójką małych dzieci, samotna matka, rodzic chorego dziecka, para bezskutecznie starająca się o potomstwo, to tylko niektórzy z bohaterów, z którymi Joanna Mielewczyk przeprowadziła rozmowy w ramach audycji Matka Polka Feministka w Radiowej Trójce.
 Rozmowy trudne, czasami pełne łez, a innym razem niosące nadzieje na lepsze jutro.
 Po roku, dwóch, trzech latach autorka postanowiła jeszcze raz spotkać się z osobami, które gościły na antenie radia. Co zmieniło się w ich życiu? Jak sobie poradzili? Dokąd zaprowadziło ich życie?
 Efektem ponownego spotkania jest właśnie ta książka ...


 Już na wstępie autorka napisała pamiętam, skąd wziął się pomysł na książkę, mimo że dla dziennikarki radiowej to ogromna różnica warsztatowa. Umiem przekazać emocje w przyspieszonym oddechu rozmówcy, zawahaniu, zwolnieniu. Mimo obaw Joannie Mielewczyk w 100% udało się przekazać te emocje, również na papierze.
 W trakcie czytania czułam spontaniczność autorki, jakby nie zastanawiała, czy przypadkiem gdzieś nie powtórzy jakiegoś słowa, czy jej zdanie będzie perfekcyjnie zbudowane. I przyznam Wam, że taki właśnie styl bardzo mi odpowiadał. Tu nie liczyły się piękne zwroty, ale emocje. Emocje, które często kierują naszym życiem.


 Z książki tej płynie też bardzo ważne przesłanie, o którym dziennikarka mówi wprost.
 Za dużo w naszym życiu oceniania. 
 Jesteśmy tylko ludźmi. Popełniamy błędy. Podejmujemy złe decyzje. Ale jedna rzecz (chociaż nie powinna) wychodzi nam perfekcyjnie. Właśnie ocenianie. Może najwyższy czas, żebyśmy skupili się na sobie, a nie na innych?

 W życiu każdego z nas są takie momenty, o których nie mówimy nikomu. Chowamy je gdzieś głęboko w sobie. Ale są też sytuacje, o których możemy rozmawiać wprost. Dzielić się nimi z innymi. Może się zdarzyć, że nasze słowa komuś pomogą...
 Teraz więc będzie trochę prywaty. Bo mogę...
Jestem matką, która od drugiego tygodnia karmiła swoje dziecko mlekiem modyfikowanym. Czy taki był mój świadomy wybór?  Czy tak zdecydowały względy medyczne? Tego Wam nie zdradzę. Czemu? Bo to nie ma większego znaczenia. Przyzwyczaiłam się do tego, że
jedni przyjmowali to z obojętnością. Większość jednak od razu atakowała : wam młodym to się nie chce, to źle dziecko powinno karmić się tylko piersią, tak długo jak się da, jak się karmi butelką to nie wytwarza się więź między matką o dzieckiem itd. 
 Więc spuszczalam pokornie głowę i myślałam, może faktycznie jestem złą matką. Może nie wystarczająco się starałam? Co jeśli moje dziecko nie będzie mnie kochać (wiem, że to się wydaje absurdalne, ale tak właśnie było)?
 Byłam zła, bo karmiłam nie tak jak powinnam.
Miesiące mijały, pytań o karmienie było coraz mniej. Dochodziłam do siebie psychicznie. Ale nadal byłam wściekła. Na innych, na świat, dlaczego wszystkim z taką łatwością przychodzi ocenianie mojego życia.
 Mój synek ma dziś 5 lat. Ja nie widzę świata poza nim, a on nie wyobraża sobie świata beze mnie. Więź jest. Czy jestem złą matką?
 Nie, może nie jestem perfekcyjna, ale jak każdy rodzic kochający swoje dziecko staram się jak mogę i daję z siebie wszystko.
 Tak jak bohaterowie uwiecznieni na kartach Matki Polki Feministki. 

/Ania. 

"Matka Polka Feministka "
Joanna Mielewczyk 
Wydawnictwo Czwarta Strona 

niedziela, 5 marca 2017

Czy obietnica i marzenie Łucji pójdą ze sobą w zgranej parze?



"Obietnica Łucji" 

Kiedy pojawiają się problemy, ludzie często decydują się na ucieczkę.
Nie zawsze jest to dobre rozwiązanie, ale trzeba pamiętać, że zdarzają się sytuacje, kiedy nie ma innego wyjścia.

Łucja prezentuje się w oczach innych jako kobieta sukcesu, której niczego nie brakuje.
Własne biuro podróży, modne ubrania, pieniądze.
Nikt jednak nie wie, że to tylko sprytny kamuflaż, który ukrywa wrażliwą duszę.
Kiedy już nie wytrzymuje napięcia (po części na pewno spowodowanego rozwodem, o którym niestety w książce przeczytamy niewiele) podejmuje najważniejszą decyzję w życiu.
Postanawia przenieść się z wielkiego miasta do Różanego Gaju, miejsca, gdzie już nawet Diabeł niechętnie mówi dobranoc.
Praca nauczycielki przynosi jej dawno zapomniane uczucie spokoju i spełnienia.
Ale Łucja zostanie wystawiona na jeszcze jedną próbę. Złoży obietnicę pewnej kobiecie - odnajdzie ojca małoletniej Ani.
Czy bohaterce uda się dotrzeć do mężczyzny, który nawet nie wie o istnieniu dziewczynki?
Czy jednak nie jest już na to za późno?


"Marzenie Łucji "

Kiedy wreszcie mamy poczucie spełnienia, nagle dopada nas refleksja, że może to jednak za mało?
Że może od życia należy nam się dużo więcej?



Łucja odnalazła swoje miejsce na ziemi.
Różany Gaj stał się dla niej prawdziwym domem i ostoją.
I chociaż wydaje się, że wszystkie elementy układanki wreszcie do siebie pasują tworząc idealną całość, okazuje się, że to tylko złudzenie.
Że nie wszystko jest na swoim miejscu.
Przed kobietą trudne zadanie zbudowania wszystkiego od nowa. Czy jednak da radę?
A może podaży za marzeniami zostawiając przeszłość daleko za sobą?
Czy uda jej się żyć bez tego, co było?
Bez tego, co było jej częścią?
Czy uda jej się spełnić marzenia?

Łucja A i Łucja B, czy to wciąż ta sama kobieta? 

Postać stworzona przez autorkę, Dorotę Gąsiorowska przechodzi wielką metamorfozę wewnętrzną.
W części pierwszej jeszcze trochę się gubi, szuka właściwej drogi, próbuje znaleźć odpowiedzi.
W kontynuacji zaś staje się kobietą pewną siebie i świadomą swojej wartości. Co niestety wcale nie ułatwia jej zadania.
Bo kiedy po wielu bitwach i wojnach wydaje nam się, że wreszcie nastanie pokój, okazuje się, że tak naprawdę jesteśmy dopiero w połowie drogi do zwycięstwa...

Szczęście, radość i miłość miesza się w życiu bohaterów z niepewnością, zazdrością, wielką złością.
Beztroski śmiech ginie gdzieś pomiędzy gorzkim płaczem. Zupełnie jak w prawdziwym życiu.
Są dni, kiedy tak jak Łucja patrzymy w przyszłość z optymizmem.
Ale są też takie, kiedy ta sama przyszłość jawi nam się jako coś złego, nieuniknionego, co przyniesie tylko ból i cierpienie.
Nigdy jednak nie wolno przestać nam marzyć, bo to czasami jedyna rzecz, która przynosi nam nadzieje.


Obydwie części tworzą spójną całość, więc lepiej czytać je w odpowiedniej kolejności.
Wtedy lepiej zrozumiemy bohaterów i ich (czasami skomplikowane) relacje.
Na uznanie zasługują piękne, miejscami wręcz poetyckie opisy przyrody.
Aż chciałoby się posłuchać tego śpiewu ptaków, tej tajemniczej melodii płynącej spod palców utalentowanych bohaterów rozbrzmiewajacej wśród parkowych drzew.
Aż chciałoby się wybrać na spacer ścieżkami Różanego Gaju, wsłuchać w ciszę i zostać tam na zawsze...

Przyznaję się Wam, że na początku żałowałam, że tego samego dnia, kiedy skończyłam cześć pierwszą od razu sięgnęłam po kontynuację.
Wydawało mi się, że akcja zaczyna się dłużyc, opisy są męczące. Teraz z perspektywy czasu wiem, że wszystko było tam na swoim miejscu.
Czasami tylko warto zrobić sobie dzień wolnego, nawet od bardzo sympatycznej bohaterki...

Zarezerwujcie sobie kilka wolnych wieczorów na lekturę historii bohaterki i jej bliskich.
Bo chociaż po przeczytaniu Obietnicy Łucji będziecie mieć wrażenie, że już nic ciekawszego nie może się jej w życiu przytrafić, Marzenie jeszcze Was zaskoczy.

/Ania.

"Obietnica Łucji " & "Marzenie Łucji" 
Dorota Gąsiorowska 
Wydawnictwo Między Słowami 

czwartek, 2 marca 2017

"Sprzedana" Sophie Hayes

 Prawdziwa historia.
Złudne nadzieje.
Prawdziwy strach.
Niewykorzystane szanse.
Prawdziwe cierpienie.
Obok tej książki nie można przejść obojętnie.



 Dwudziestoczteroletnia Sophie przeszła w swoim życiu wiele ciężkich chwil.Trudne dzieciństwo, kilka nietrafiony decyzji.
Ale nawet w najgorszych snach nie przypuszczała, że to, co najgorsze dopiero przed nią.
 Wyjazd do Włoch miał jej przynieść ukojenie.
Miała odpocząć, zrelaksować się i znów poczuć w życiu radość.
Towarzyszący jej przyjaciel wydawał się idealnym kandydatem nawet do stałego związku.

 "Kas (...) był czarujący, pewny siebie i miał wszystko pod kontrolą; zawsze dokładnie wiedział, czego chce, i wydawało się, że może osiągnąć wszystko, co tylko sobie postanowi. Przeżyliśmy bajeczne chwile. "

 Ale wyjazd okazał się tylko chwilowa idylla. Szybko zmienił się w prawdziwe piekło,
a mężczyzna, któremu młoda kobieta zaufała, w cynicznego, okrutnego i brutalnego diabła!!!

 Sophie była bita i zmuszana przez Kasa do prostytucji. Seks z obcymi mężczyznami 30 razy na dobę. 7 dni w tygodniu. Miesiące poniżenia, bólu, łez i ciągłego strachu.



 Sophie Hayes jest autorką, bohaterką i narratorka powieści.
Opowiada swoją tragiczną historię, aby ostrzec inne naiwne, młode dziewczyny przed niebezpieczeństwami, jakie grożą im ze strony mężczyzn. I tego świata.
Opowiada swoją historię, bo jej się udało.
Niestety na świecie są dziewczyny, które tyle szczęścia nie mają.

 Strasznie trudno ocenić mi tę książkę jako powieść. Jakie mamy prawo, żeby oceniać życie innych? A właśnie tym jest ta opowieść.
Jedną z mrocznych, pełną cierpień stron życia.

 Z czytania, bez względu na gatunek, czy autora, mamy przede wszystkim czerpać radość i satysfakcję. Ta książka na pewno nie przyniesie nam ani jednego, ani drugiego.
Warto jednak znać takie historie.
Warto wiedzieć, że handel ludźmi to problem,
który występuje w każdym kraju.
Zdawać sobie sprawę, że życie ma też to drugie, ciężkie do akceptacji oblicze. Że nie wszyscy ludzie są dobrzy i godni zaufania.
Niestety nikt nie jest w stanie dać nam 100% w skuteczności przepisu, jak takich ludzi odróżnić.

 Bardzo smutna, poruszająca i emocjonalna książka.

/Ania.

"Sprzedana"
Sophie Hayes 
Tom I kolekcji "Dramaty kobiet. Prawdziwe historie"
Wydawnictwo Amber 
Partner kolekcji: Wydawnictwo EDIPRESSE POLSKA S.A.