Strony

wtorek, 4 grudnia 2018

"Mikołaj na zamówienie" Jenika Snow & Jordan Marie

Takiej świątecznej powieści to na pewno jeszcze nie było! Tylko 18+! 


Może i gardło Holly jest hmm... pojemne, ale cała powieść jest tak głęboka jak rów koło mojego domu, którego po prostu nie ma! 

Być może podobnie jak ja, zastanawiacie się czasami, w jakim celu niektóre z powieści ukazują się na rynku. Jednym z takich przykładów jest bez wątpienia "Mikołaj na zamówienie" duetu Jenika Snow & Jordan Marie. O, matko i córko! To było tak słabe, że aż ciężko mi to ocenić. 

Od razu uprzedzam, że wyjątkowo opinia ta zawiera spojlery, więc jeżeli jednak macie w planach tę książkę, to w tym momencie wyłączcie tę stronę, bo za chwilę nie będzie odwrotu. 

Uwaga! Spojler! Seks. Seks. Wszędzie seks i świąteczna laska Mikołaja. I to taka, że ho, ho, ho. I to tyle. Dobrze wyczuwacie sarkazm 😉 To wszystko, co dzieje się na 148 stronach tej powieści. I już. Ot, cała fabuła. Nawet nie ma się co rozpisywać i wnikać w szczegóły, bo to po prostu nie ma większego sensu. Jedyny morał płynący z tej opowieści jest taki, że przypadkowy seks z nieznajomym Mikołajem może skończyć się ślubem. Ach, zapomniałabym jeszcze o jednym : ta książka uzmysławia czytelniczkom, że można pokochać faceta z dziarami (jakbyśmy przypadkiem tego nie wiedziały). 

 Zapytacie : kobieto, po co w takim razie to kupiłaś? 

Po pierwsze : nie miałam pojęcia, że ta książka okaże się taka beznadziejna. 
Po drugie : od jakiegoś czasu miałam ochotę na niegrzeczną historię (tak, tak, ja też czasami takie czytam). 
Po trzecie : od dłuższego czasu ciągle na nią "wpadałam" w sieci. 
Po czwarte : trafiłam na świetną promocję na książki Wydawnictwa Kobiecego na www.bonito.pl, gdzie zamiast ceny okładkowej (24,90) zapłaciłam za tę książkę 13,90. Żal było nie skorzystać, prawda? 
Wniosek 1 : nie zawsze powinnam wierzyć wydawcy. 
Wniosek 2 : nigdy nie powinnam oceniać książek po okładkach 😊

Ubolewam tylko nad jednym i to bardzo : ta książka jest naprawdę ładnie wydana. Aż normalnie szkoda pracy grafików, bo ich wysiłek naprawdę zasługuje na dużo lepsze wnętrze. Nie będę oczywiście oceniać modela z okładki, bo każda z nas ma swój gust, ale jak dla mnie prezentuje się przyzwoicie. Całość - niby świątecznie, ale i troszkę niegrzeczne, czyli tak, jak tego oczekiwałam (szkoda tylko, że koniec końców tego nie dostałam). 
W środku idealna czcionka. Jak dla mnie każda książka mogłaby być wydana właśnie taką wielkością czcionki. Króciutkie rozdziały, z czego każdy zaczyna się zdjęciem z okładki (wybaczcie, ale nie wiem, jak fachowo nazywa się taki zabieg), co sprawia, że środek jest po prostu ładny i estetyczny. W tej kwestii nie mam się do czego przyczepić. 


Wydawca zapewnia, że to najbardziej niegrzeczna historia świąteczna tego roku. Może i bym się z tym zgodziła, gdyby autorki się bardziej postarały. Dopisały dodatkowe (chociaż) sto stron, wymyśliły jakieś intrygujące postaci i urozmaiciły fabułę. Ale najwidoczniej uznały, że seks na papierze wystarczy do sukcesu. Szkoda... 

Potencjał był i to spory, zwłaszcza biorąc pod uwagę opis, który teraz pozwolę sobie wreszcie Wam przytoczyć ⬇
Firma Nicka zajmuje się spełnieniem różnych fantazji. Przed świętami został on wynajęty, aby spełnić świąteczne życzenie Holly (i tutaj, nie wiem, czy celowo, czy nie wydawca wprowadza czytelnika w błąd, bo to wcale nie Holly go wynajęła, ale to akurat szczegół). W grę wchodzą tylko uwodzenie i flirt. 
Kiedy Nick zobaczy rudowłosą piękność,  zrozumie, że szybko złamie niektóre zasady. Chociaż powinien być zawodowcem, to zapragnie dać Holly w prezencie niezapomniane chwile. 
Szybko okaże się, że ta znajomość nie skończy się na jednej nocy, a Nick będzie chciał o wiele więcej. 

Zapowiadało się miło i przyjemnie, skończyło się rozczarowaniem. Zdarza się... 

/Ania. 

"Mikołaj na zamówienie"
Jenika Snow & Jordan Marie 
Wydawnictwo Kobiece 

1 komentarz:

  1. Tej książki nigdy nie miałam i nadal nie mam w planach czytelniczych. 😊

    OdpowiedzUsuń