Takiej świątecznej powieści to na pewno jeszcze nie było! Tylko 18+!
Może i gardło Holly jest hmm... pojemne, ale cała powieść jest tak głęboka jak rów koło mojego domu, którego po prostu nie ma!
Być może podobnie jak ja, zastanawiacie się czasami, w jakim celu niektóre z powieści ukazują się na rynku. Jednym z takich przykładów jest bez wątpienia "Mikołaj na zamówienie" duetu Jenika Snow & Jordan Marie. O, matko i córko! To było tak słabe, że aż ciężko mi to ocenić.
Od razu uprzedzam, że wyjątkowo opinia ta zawiera spojlery, więc jeżeli jednak macie w planach tę książkę, to w tym momencie wyłączcie tę stronę, bo za chwilę nie będzie odwrotu.
Uwaga! Spojler! Seks. Seks. Wszędzie seks i świąteczna laska Mikołaja. I to taka, że ho, ho, ho. I to tyle. Dobrze wyczuwacie sarkazm 😉 To wszystko, co dzieje się na 148 stronach tej powieści. I już. Ot, cała fabuła. Nawet nie ma się co rozpisywać i wnikać w szczegóły, bo to po prostu nie ma większego sensu. Jedyny morał płynący z tej opowieści jest taki, że przypadkowy seks z nieznajomym Mikołajem może skończyć się ślubem. Ach, zapomniałabym jeszcze o jednym : ta książka uzmysławia czytelniczkom, że można pokochać faceta z dziarami (jakbyśmy przypadkiem tego nie wiedziały).
Zapytacie : kobieto, po co w takim razie to kupiłaś?
Po pierwsze : nie miałam pojęcia, że ta książka okaże się taka beznadziejna.
Po drugie : od jakiegoś czasu miałam ochotę na niegrzeczną historię (tak, tak, ja też czasami takie czytam).
Po trzecie : od dłuższego czasu ciągle na nią "wpadałam" w sieci.
Po czwarte : trafiłam na świetną promocję na książki Wydawnictwa Kobiecego na www.bonito.pl, gdzie zamiast ceny okładkowej (24,90) zapłaciłam za tę książkę 13,90. Żal było nie skorzystać, prawda?
Wniosek 1 : nie zawsze powinnam wierzyć wydawcy.
Wniosek 2 : nigdy nie powinnam oceniać książek po okładkach 😊
Ubolewam tylko nad jednym i to bardzo : ta książka jest naprawdę ładnie wydana. Aż normalnie szkoda pracy grafików, bo ich wysiłek naprawdę zasługuje na dużo lepsze wnętrze. Nie będę oczywiście oceniać modela z okładki, bo każda z nas ma swój gust, ale jak dla mnie prezentuje się przyzwoicie. Całość - niby świątecznie, ale i troszkę niegrzeczne, czyli tak, jak tego oczekiwałam (szkoda tylko, że koniec końców tego nie dostałam).
W środku idealna czcionka. Jak dla mnie każda książka mogłaby być wydana właśnie taką wielkością czcionki. Króciutkie rozdziały, z czego każdy zaczyna się zdjęciem z okładki (wybaczcie, ale nie wiem, jak fachowo nazywa się taki zabieg), co sprawia, że środek jest po prostu ładny i estetyczny. W tej kwestii nie mam się do czego przyczepić.
Wydawca zapewnia, że to najbardziej niegrzeczna historia świąteczna tego roku. Może i bym się z tym zgodziła, gdyby autorki się bardziej postarały. Dopisały dodatkowe (chociaż) sto stron, wymyśliły jakieś intrygujące postaci i urozmaiciły fabułę. Ale najwidoczniej uznały, że seks na papierze wystarczy do sukcesu. Szkoda...
Potencjał był i to spory, zwłaszcza biorąc pod uwagę opis, który teraz pozwolę sobie wreszcie Wam przytoczyć ⬇
Firma Nicka zajmuje się spełnieniem różnych fantazji. Przed świętami został on wynajęty, aby spełnić świąteczne życzenie Holly (i tutaj, nie wiem, czy celowo, czy nie wydawca wprowadza czytelnika w błąd, bo to wcale nie Holly go wynajęła, ale to akurat szczegół). W grę wchodzą tylko uwodzenie i flirt.
Kiedy Nick zobaczy rudowłosą piękność, zrozumie, że szybko złamie niektóre zasady. Chociaż powinien być zawodowcem, to zapragnie dać Holly w prezencie niezapomniane chwile.
Szybko okaże się, że ta znajomość nie skończy się na jednej nocy, a Nick będzie chciał o wiele więcej.
Zapowiadało się miło i przyjemnie, skończyło się rozczarowaniem. Zdarza się...
/Ania.
"Mikołaj na zamówienie"
Jenika Snow & Jordan Marie
Wydawnictwo Kobiece
Tej książki nigdy nie miałam i nadal nie mam w planach czytelniczych. 😊
OdpowiedzUsuń