Szczypior to on. Szczypior to ona. Szczypior to Ty!
Z opisu tej książki możemy wyczytać, że być może życie doktora Szczypiora wcale nie jest życiem. Że być może szpital psychiatryczny, w którym ukrywa się przed małżonką wcale nie jest szpitalem, a Ewka, jego pierwsza i jedyna miłość, być może nigdy nie istniała. Do tego jeszcze tajemnicza Chantal, która być może wcale nie jest kelnerką z kawiarni "Violette". Dużo tego "być może", prawda? A jaka jest prawda?
Główny bohater powieści Dariusza Regulskiego przechodzi swego rodzaju wewnętrzny kryzys. W zasadzie jest na granicy. Pytanie tylko, czy cofnie się o krok i będzie nadal grał (męża, ojca, pracownika) , czy też odważy się iść do przodu nie oglądając się za siebie? A może wybierze... trzecie wyjście?
Sami też często zadajemy sobie tego typu pytania. Zupełnie jak Szczypiorowi, zdarza nam się odgrywać różne role w życiu. Zakładać maski. Czy w ogóle kiedykolwiek je ściągamy?
Nie będę ukrywać, że nie polubiłam głównego bohatera. W ogóle nie wzbudził mojej sympatii. Czy to dlatego, że był zbyt podobny do mnie? Być może. A może po prostu dlatego, że nie zdążyłam dobrze go poznać. Nasze spotkanie było zbyt krótkie. Nie mogę jednak zaprzeczyć, że nie zmusił mnie do myślenia, zastanowienia się nad swoim życiem.
Nie mogę też zaprzeczyć, że ta książka jest pozbawiona błędów. Niestety.
Nie ma ludzi nieomylnych. Każdy bez wyjątku popełnia błędy. W mojej recenzji też na pewno są i to pewnie w ilości hurtowej, ale uważam, że od tego jest korekta (powieści), aby tych błędów się pozbyć. Żeby zredukować je do minimum. I gdybym w "Ewce" trafiła na jeden malutki błąd (np. w jednym "że" brakowało "e") nie zwróciłabym na to uwagi, bo takie rzeczy po prostu się zdarzają. Nawet najlepszym. Ale jeżeli błąd powtarza się (jak w tym przypadku) niemal w każdym dialogu, czuję się w obowiązku zwrócić na niego uwagę.
Brak kropek w zapisach rozmów. Kontynuowanie zdania dużą literą. Nauczyciele języka polskiego byliby zawiedzeni.
Nie oszukam Was, jeżeli napiszę, że w zasadzie połowa zapisanych wypowiedzi z rozmów postaci tej opowieści wyglądała tak :
"Miałem przyjaciela - powiedział Szczypior - Który był wielkim świrem". I o ile pierwsza część zdania jest ok, to "Który" powinien być zapisany małą literą, bo to część rozpoczętego zdania.
Ja wiem, że to błąd, który absolutnie nie wpływa na odbiór całej historii, jednak pamiętajmy, że książki, które trzymamy w dłoniach, mają nas też uczyć. Gramatyki również.
Tutaj zainteresowanych odsyłam na ➡ http://www.jezykowedylematy.pl/2011/09/jak-pisac-dialogi-praktyczne-porady/, tam ta kwestia jest fajnie i jasno wytłumaczona. To tak, żeby nie było, że się czepiam bezpodstawnie 😉
Druga sporna kwestia, to zapis zwrotu grzecznościowego i odwieczny dylemat małą czy dużą. I tutaj też niestety jest błąd, bo dużą piszemy, kiedy zwracamy się do kogoś bezpośrednio, np. w liście, zaproszeniu, piśmie urzędowym, czy w recenzji, kiedy zwracam się bezpośrednio do Was 😉 Ale w opowiadaniu, czy powieści piszemy małą. Zawsze. Czyli forma
" - Wiem (skąd to wiem?), dlatego tym bardziej musi to Pani przyjąć. Jeśli tego Pani nie zrobi, to ja umrę (co ja pierdolę?)" jest niestety błędna.
I tutaj znów, żeby nie było, że czepiam się bezpodstawnie odsyłam na stronę ➡ http://www.traditia.fora.pl/uwagi-opinie-ogloszenia,17/uzycie-form-grzecznosciowych-w-zdaniu-pani-pan-czy-pani-pan,13264.html, gdzie jest podany przykład poprawnego zapisu.
Zresztą ten błąd kiedyś też popełniałam, ale odkąd usłyszałam "jak do kogoś mówisz, to chyba nie zwracasz się wielką literą, prawda?" przestałam ☺ Poza tym, zapytałam u źródeł, czyli polonistów, którzy w tej kwestii byli zgodni. Dużej (lub jak kto woli wielkiej) literze w tym przypadku mówimy NIE.
To nie jest tak, że ja na siłę chcę pokazać coś, co jest złe. Że mam taki kaprys, żeby akurat dzisiaj powytykać błędy. Po prostu jako recenzentka (a nie czytelniczka) czuję się w obowiązku zwrócić i Wam i autorowi na to uwagę. Również po to, aby na przyszłość pan Dariusz zwrócił uwagę osobie odpowiedzialnej za korektę, że to jej praca i powinna to zrobić starannie. Od tego przecież jest, prawda? Bo koniec końców i tak wszystko jest na autora.
Oczywiście, mogłam o tym nie napisać.
Mogłam to przemilczeć. Mam jednak wrażenie, że nie byłabym wtedy szczera ani z Wami, ani z autorem, ani ze sobą.
Mam nadzieję, że pan Dariusz mi to wybaczy.
Pomijając dwie powyższe kwestie, ta powieść jest naprawdę świetna. Z racji tego, że jest krótka, czyta się ją błyskawicznie. Chociaż jest kilka takich miejsc, w których trzeba się zatrzymać i chwilę pomyśleć, zrozumieć. Sam pomysł stworzenia rzeczywistości, która tak naprawdę może wcale nie istnieje, był genialnym rozwiązaniem.
Bo być może na końcu przekonacie się, że Szczypior naprawdę każdego dnia cierpiał po utracie ukochanej. Może przekonacie się, że ci nienormalni są normalniejsi niż my wszyscy razem wzięci. Może...
"Ewka" nie da nam odpowiedzi, ona postawi przed nami kolejne pytania. Ona nie wskaże nam drogi, tylko z chytrym uśmieszkiem na twarzy będzie czekać na nasz krok. Na Twój krok!
/Ania.
"Ewka"
Dariusz Regulski
Ridero
Za możliwość przeczytania i zrecenzowania "Ewki"
dziękuję autorowi, Dariuszowi Regulskiemu ✋✋
Nie słyszałam wcześniej o tej książce, ale muszę przyznać, że brzmi interesująco.:)
OdpowiedzUsuńBardzo możliwe, że sięgnę po tę książkę. ;)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń