środa, 19 sierpnia 2020

"Miłość z widokiem na morze" i "Gorące lato. Grzeszne opowieści" - opowiadania / recenzja

Sierpień miał być miesiącem regularnych recenzji, niestety ostatnio zarwane noce dały mi się mocno we znaki. Ale nie żałuję - tyle działo się w pierwszej połowie tego miesiąca na nocnym niebie, że po prostu nie mogłam tego przegapić. Powiem Wam w tajemnicy, że takie obserwowanie nieba i tego, co się dzieję nad naszymi głowami jest mega fascynujące i na maksa wciągające ;-) Teraz jednak już wracam, bo chciałabym do końca tego miesiąca opublikować wszystkie zaległe recenzje, bo jak wiadomo zbliża się wrzesień i szkoła i niestety tak naprawdę chyba nikt z nas nie jest do końca w stanie przewidzieć, co nas czeka. I ile czasu będziemy mieli ;-)

Na pierwszy ogień mam dla Was podwójną recenzję - dwa zbiory opowiadań naszych rodzimych autorek. Od razu zaznaczę, że nie będę tutaj omawiać każdego z opowiadań z osobna, bo to raczej nie miałoby większego sensu. Skupię się natomiast na plusach i minusach takich zbiorów. Zaznaczę tylko, że "Miłość z widokiem na morze" to zbiór opowiadań obyczajowych (powiedzmy, bo wątek kryminalny też się tu pojawia ;-)), w których akcja rozgrywa się nad... morzem (szok, prawda?), natomiast "Gorące lato. Grzeszne opowieści" to z kolei, jak już wskazuje tytuł, zbiór historii oscylujących wokół erotyki. I faktycznie, bywa gorąco - raz bardziej, raz mniej ;-)

Myślę, że od razu przejdę do konkretów i przedstawię Wam główną wadę i główną zaletę takich opowiadań. Ba! Zalety będą nawet dwie. Największą wadą takich zbiorów jest fakt, że ciężko jest się w nich zżyć z bohaterami. Niestety pojedynczo opowiadania są bardzo krótkie, a jednak trzeba w nich zawrzeć kilka istotnych elementów, że chcąc - nie chcąc akcja rozgrywa się w nich bardzo, bardzo szybko. Niestety ja w takich momentach nie mam danego tego czasu na polubienie bohaterów, na poczucie chęci kibicowania im i trzymania za nich kciuków. Jest tego za dużo i za szybko i zbyt powierzchownie, bo inaczej się po prostu nie da. Ale jak wiadomo, są też plusy takich rozwiązań. Pierwszym z nich jest fakt, że można je połknąć na raz. Ja je tak właśnie połykałam po jednym do porannej kawy, bo być może tego nie wiecie, ale uwielbiam wstać o poranku, kiedy jeszcze cały dom śpi i w spokoju napić się kawy i chwilkę poczytać. I właśnie te opowiadania okazały się do tego idealnymi towarzyszami. 30-40 minut i kawka wypita i nowa książkowa podróż odbyta. Lubię to! Drugim bardzo istotnym plusem jest fakt, że dzięki takim zbiorom możemy poznać style autorów, z którymi do tej pory nie mieliśmy do czynienia. W zbiorze "Z widokiem na morze" nie znałam co prawda możliwości tylko dwóch pań, natomiast w " Gorącym lecie" nie znałam twórczości większości autorek. I mogłam chociaż w malutkich stopniu przekonać się, na co je stać. Zdradzę tylko, że się opłacało, bo kilka nazwisk do listy must read zostało dopisanych ;-) Nie będę Was zachęcać do sięgnięcia po te zbiory. Kolejne zaskoczenie ;-) Tym bardziej nie będę odradzać Wam ich przeczytania. Myślę, że fani autorek, których nazwiska widnieją na okładkach i tak po nie sięgną. Ci, którzy będą ciekawi tych historii też to zrobią. Natomiast nie ma sensu, aby Ci, którzy za opowiadaniami nie przepadają męczyli się w ich towarzystwie. Jednego jestem w 100% pewna - każdy z Was podejmie w tej kwestii właściwą decyzję, bez względu na to, jaka ona będzie ;-) Trzymajcie się cieplutko i do zobaczenia już wkrótce przy okazji następnej recenzji :-) Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie zaprosiła Was na mój bookstagram ;-) Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem MUZA S.A

2 komentarze:

  1. Jestem ciekawa tej antologii i chętnie ją przeczytam. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Może i lato się powoli kończy,ale po takie opowiadania warto sięgnąć niezależnie od pory roku :)

    OdpowiedzUsuń

"Pierścionek z cyrkonią" Krzysztof Piotr Łabenda

Recenzja patronacka.   W " Pierścionku z cyrkonią" 💍 Krzysztof Piotr Łabenda odpowiada na pytanie : Czy można przez całe...