czwartek, 19 listopada 2020

"Bike'owa podróż z Sydney do Szczecina. Część 1" Daniel Kocuj / RECENZJA

 Bike'owa czy bajkowa? A może jedno i drugie?

 Kilkukrotnie wspominałam, że do reportaży podchodzę z dystansem, ale takie jak ten, autorstwa Daniela Kocuja, mogłabym czytać i pochłaniać bez końca 📚 Bo najważniejsze jest to, żeby znaleźć temat, który nas fascynuje, a mnie szalenie kręcą rowery 🚲 Może co prawda nie mam na tym punkcie takiego fioła jak autor, ale samotna, długa przejażdżka daje mi o wiele większego kopa niż sto kaw.

 W "Bike'owej" podróży z Sydney do Szczecina" towarzyszymy autorowi nie tylko podczas przygotowań i samej tyle samo fascynującej, co niebezpiecznej podróży przez Australię, Indonezję, Malezję itd., ale też i w życiowej wędrówce, co tym bardziej przyciąga nas do książki.

 Ja tę książkę pochłonęłam w trzy wieczory, a jej zapachem i zdjęciami upajam się do dzisiaj. Dosłownie. I jestem pewna, że długo się to nie zmieni 🌍🌍🌍

 Krótko i zwięźle : Książka dla wszystkich, których fascynuje świat (wiele tu bowiem różnych ciekawostek i historii) i rower przy okazji 😉 Idealny pomysł na prezent z okazji i bez okazji. Bo zawsze jest idealny moment na dobrą książkę 📖

 Recenzja powstała dzięki uprzejmości Wydawnictwa AnnaPurna . Dziękuję !



Dla zainteresowanych opis wydawcy : Wyprawa życia. Z rozpalonego słońcem Sydney do rodzinnego Szczecina – na rowerze. Po drodze czekają bezkresne pustkowia, spowite cieniem dżungle, krwiożercza fauna, górskie łańcuchy, ciche, senne wioski i gwarne, tętniące życiem miasta. Kalejdoskop samotności, niezapomnianych spotkań, zaskakujących zwrotów akcji i bolesnych pożegnań. Opowieść, jakiej jeszcze nie było! Pierwsza część zabierze Was na wyprawę przez Australię i szereg egzotycznych krajów Azji Południowo-Wschodniej. Razem z Danielem zejdziecie w głąb australijskiego szybu w poszukiwaniu szlachetnych kamieni, zajrzycie do krateru wulkanu plującego niebieskim ogniem, przywitacie nowy rok, tańcząc i śpiewając na birmańskich ulicach i nieraz o włos unikniecie wpakowania się w poważne tarapaty. Trzymajcie się mocno, bo może znosić na zakrętach!






czwartek, 5 listopada 2020

"Usta mordercy" Artur Kawka, Monika Wysocka / recenzja

Ostatnio w Internecie dawałam wszystkim do zrozumienia, że strasznie brakuje mi kryminału z prawdziwego zdarzenia. Że ciągnie mnie do trupów (jakkolwiek to brzmi), że tęsknię za widokiem krwi i zawiłą intrygą pełną niedopowiedzeń oraz niespodziewanych zwrotów akcji. A potem w moje łapki trafiła powieść "Usta mordercy" duetu Kawka & Wysocka. Czy dostarczyła mi ona wszystkiego tego, za czym tak bardzo tęskniłam?



Zanim przejdę do meritum i przybliżenia Wam plusów, minusów i moich odczuć, podrzucam Wam opis, bo to jest w ogóle ciekawa historia 😉
Seryjny morderca, tajne służby i wielkie pieniądze. Były amerykański komandos o polskich korzeniach, major Tom Wilmowski, prowadzi nad Wisłą śledztwo w sprawie zaginięcia swojego młodszego brata. Zniknięcie Franka niepokoi też policjantów podejrzewających go o związek z dziwnymi zabójstwami kilku kobiet. Z cienia wychodzą kolejne mroczne postacie i ich zbrodnicze działania. I nic nie jest takie, jakie się zdaje na pierwszy rzut oka.
Autorzy przyzwyczaili nas do tego, że głównych bohaterów poznajemy już na pierwszych stronach powieści. W przypadku "Ust mordercy" jest zupełnie inaczej. Napiszę Wam nawet więcej, był moment, w którym przeszło mi przez myśl, że chyba ktoś się pomylił i nie zmienił opisu, bo mimo fascynującego wprowadzenia tak czekałam na spotkanie z naszym komandosem Tomem i czekałam, i czekałam, i czekałam. Dodam, że się w końcu doczekałam 😉 Nie żeby to było coś złego, wręcz przeciwnie uważam, że to był bardzo ciekawy zabieg, tym bardziej, że to całe wprowadzenie było nam odpowiednio dawkowane.
Muszę też Was przygotować na ogrom różnych tropów i wątków. Nie będę ukrywać, że na początku troszkę mnie to irytowało, bo miałam wrażenie, że autorzy wzięli sobie za cel upchnięcie wszystkich tematów z pierwszych stron gazet, które w ostatnim czasie poruszyły opinię publiczną. I tak mamy tu wątki m.in. niesłusznego skazania, czy wykorzystywania nieletnich itd.
Koniec końców złożyło się to jednak w jedną, spójną całość, więc wszystko zostało wybaczone.
Na pewno na pochwałę zasługuje fakt, że autorzy nie bawili się z nami w jakieś gierki typu: obiecamy Wam, że będzie brutalnie, ale tak to zakręcimy, że ta brutalność nie bedzie widoczna i uratujemy wszystkich fajnych bohaterów. Nie. Jeżeli coś było brutalne, to było to też tak przedstawione. Bardzo nie lubię, kiedy ktoś zapowiada jakąś mrożącą w krew żyłach historię, a potem opowiada mi ją na tak zwaną okrętkę, kręci, nie dopracowuje opisów. Kryminał, czy thriller jest od tego, żeby nie było miło. Mam nadzieję, że nie wyjdę teraz na jakąś psychopatkę, ale kilka trupów jest w uzasadnionych przypadkach niezbędnych. I cieszę się, że Monika Wysocka i Artur Kawka właśnie to mi dali.
Podsumowując : uważam, że "Usta mordercy" to naprawdę przyzwoity kryminał. Mimo wielu wątków wszystko idealnie się ze sobą łączy i pokazuje, że niestety nie wszystko jest takie sprawiedliwe jak być powinno, a układy i układziki sięgają dalej niż nam się wydaje. Ze swojej strony z czystym sumieniem mogę Wam tę książkę polecić.

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu OFICYNKA www.oficynka.pl

piątek, 18 września 2020

"Sekretne życie autorów lektur szkolnych" Sławomir Koper / recenzja

Nie tacy święci, jak ich malują.

Witajcie! Tak jak wspominałam dzisiaj rano na fanpage @ksiazkowepodrozeanny zaczynamy weekend z recenzjami. Trzy dni, trzy recenzje. Z góry chcę Was najpierw przeprosić za chwilowy wygląd bloga, ale niestety średnio idzie mi ogarnianie nowego interfejsu bloggera, zwłaszcza na telefonie. Staram się, jak mogę, żeby to wyglądało jak najlepiej, dlatego też wpis jest troszeczkę edytowany. Mam jednak nadzieję, że nie odbierze Wam to przyjemności z czytania recenzji 📝📝📝




A zaczniemy z przytupem, bo porozmawiamy sobie o tych, których niekoniecznie lubi młodzież chodząca do szkoły i mierząca się z lekturami szkolnymi 😉 Sama dobrze pamiętam czasy, kiedy wkurzało mnie, że ktoś mi narzuca, co akurat mam czytać. Nie ukrywam, u mnie z lekturami bywało różnie. Jedne pochłaniałam z przyjemnością, inne omijałam, kolejne czytałam nie wtedy kiedy musiałam. I doskonale pamiętam, że zawsze trzeba było sporządzić notatkę o danym autorze. Notatkę, która tak naprawdę składała się z suchych faktów, kilku dat i spisu twórczości. Przez to wszystko sami autorzy omawianych książek wydawali się... strasznymi sztywniakami. I to nie dlatego, że większość z nich już nie żyła. A prawda, jak to zawsze bywa, jest dużo bardziej złożona.


Sławomir Koper w swojej najnowszej książce "Sekretne życie autorów lektur szkolnych. Nie tacy święci, jak ich malują" pokazuje prawdziwe oblicze pisarzy, niekiedy nawet bardzo wstydliwe. Pokazuje ich ludzkie twarze. Bardzo ludzkie.


Początkowo planowałam napisać tę recenzję troszkę inaczej, chciałam troszkę Wam streścić tę książkę, ale uznałam, że tym sposobem odebrałabym Wam całą radość z czytania tej propozycji. Poniżej  znajdziecie kilka tytułów rozdziałów, żebyście mogli się mniej więcej zorientować, kogo autor wziął pod lupę. 

* Powieść z kluczem. Małżeński skandal Henryka Sienkiewicza.

* Pan Samochodzik i niebezpieczne związki. Prawdziwa twarz Zbigniewa Nienackiego.

* Dzieje grzechu w szklanych domach. Podwójne życie Stefana Żeromskiego.

* Pisma i uczucia rozproszone. Najtrudniejsza miłość Marii Dąbrowskiej.

* Łoże z portalem do sławy. Uzależniona od partnerów Zofia Nałkowska.


Nie będę ukrywać, że momentami te opowieści wydawały mi się lekko nieprawdopodobne (autorzy i łapówki? serio?), ale przypisy udowadniały tylko, że autor jest z nami w 100% szczery. To tylko pokazało, że faktycznie nie byli oni tacy święci, jak to przedstawiają oficjalne biografie.


Momentami nie dowierzałam, czasami uśmiechałam się pod nosem, zawsze byłam zaskoczona. Na pewno dzięki tej książce patrzę na tych, których nienawidziłam w szkole trochę inaczej, przychylniej. I czekam na więcej. Bo chociaż generalnie nie lubię wchodzić ludziom w życie w buciorach myślę, że im jest już wszystko jedno 😉


Jedno jednak muszę zaznaczyć - w związku z poruszaniem pewnych aspektów nie jest to książka dla każdego. Dzieci na pewno jej nie zrozumieją ;-)


Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem FRONDA - serdecznie dziękuję. To była niesamowicie fascynująca książkowa podróż i niezapomniany powrót do szkolnych lat. 


A teraz czas na Was moi Drodzy!

Koniecznie dajcie znać, czy zainteresowała Was ta propozycja ;-)

I nie zapomnijcie napisać, jak Wy wspominacie szkolne lektury ;-)


<script type="text/javascript" src="https://buybox.click/js/bb-widget.min.js" async=""></script> <div class="bb-widget" id="buybox-lwoz" data-bb-id="3910" data-bb-oid="129920484" ></div>

piątek, 11 września 2020

"W paszczy lwa" Melisa Bel / zapowiedź

Już 21 października premiera najnowszej powieści Melisy Bel - "W paszczy lwa". Łapcie opis i koniecznie dajcie znać, czy macie w planach tę książkę ;-)
Catherine od dziecka żyje w cieniu olśniewającej siostry, do której nieustannie porównuje ją matka. Dziewczyna pokornie znosi jej reprymendy i z godną podziwu determinacją pielęgnuje w sobie marzenie o dobrym mężu. Pewnego dnia spotyka na swojej drodze dużo starszego, przystojnego oficera, lorda Nicolasa Devona, dla którego zupełnie traci głowę. Wkrótce jednak odkrywa, że mężczyzna to rozchwytywany przez kobiety lew salonowy i dla szarej myszki, takiej jak ona jest nieosiągalny.

Gdy młoda dama doświadcza publicznego upokorzenia, decyduje się na drastyczną metamorfozę. ♀️Nowy wizerunek i większa pewność siebie mają pomóc jej w zdobyciu upragnionego mężczyzny i utwierdzeniu swojej wartości.

Nicolas, któremu zawsze skrycie podobała się młodziutka Catherine, nie jest przygotowany na czekającą go uwodzicielską grę. Dodatkowo skłonność Cat do popadania w kłopoty sprawi, że losy tych dwojga splotą się, a silna wola Nicolasa zostanie wystawiona na ogromną próbę…
Jescze na koniec słówko ode mnie : Być może część z Was wie, że na mnie pierwszy tom cyklu Niepokorni, czyli "Diabelski Hrabia" zrobił przeogromne wrażenie. Być może zastanawiacie się dlaczego w takim razie nie ma recenzji Hrabiego na blogu. Otóż moja opinia o literackim debiucie Melisy Bel pojawiła się w dwujęzycznym magazynie modowo-dyplomatycznem La Mode et La Diplomatie i to właśnie tam znajdziecie moją recenzję tej książki ;-) Szczegóły na moim Bookstagramie www.instagram.com/ksiazkowepodrozeanny (wybaczcie, ale nie mogę wkleić tu bezpośredniego linka ).

wtorek, 1 września 2020

"Lockdown" Robert Ziębiński / recenzja

Lockdown. Nie da się ukryć, że to słowo od kilku miesięcy kojarzy się nam tylko z jednym. Kiedy więc wrzuciłam zdjęcie tej książki na Bookstagram pojawiło się wiele głosów, że to książka o koronawirusie, że czytelnicy mają go dość i w ogóle. Sięgając po tę książkę byłam święcie przekonana, że tak właśnie będzie. Że pandemia odegra tu pierwsze skrzypce. Nie odrzuciło mnie to jednak, bo nie czytałam w ostatnim czasie tego typu książek.


I tutaj nadchodzi czas, by rozwiać wszelkie wątpliwości i plotki 😉 TO NIE JEST KSIĄŻKA O KORONAWIRUSIE.
Owszem, tytułowy Lockdown następuję w chwili, gdy pewien wirus wymyka się spod kontroli, ale jest on dużo bardziej niebezpieczny od znanego nam wirusa, a sam Lockdown przebiega o wiele bardziej brutalnie. Nie mniej cała ta sytuacja jest tylko tłem do głównych wydarzeń - walki o odzyskanie ukochanej córki. I wydarzyła się po coś. Po co? To już wyjaśni Wam sam autor.

Olga Maj - zimna suka - tak jest postrzegana przez innych. W interesach - bezkompromisowa bestia. A jako matka? Tego nie wiemy, chociaż opis sugeruje nam, że kocha swoją córkę nad życie. To pokażą nam 72 godziny, w ciągu których rozgrywa się akcja najnowszej powieści Roberta Ziębińskiego. 72 godziny absolutnego chaosu.

Powieść tę czytało mi się mega szybko.
Byłam bardzo ciekawa, czy Olga poradzi sobie w zaistniałej sytuacji. I czy w ogóle uda jej się odzyskać porwaną córkę. Momentami wyścig z czasem lekko wymykał się spod kontroli, ale to wszystko dodawało całości tylko atrakcyjności. Co najważniejsze - tutaj nic do końca nie jest pewne i to podobało mi się najbardziej. Nie było wiadomo, kto stoi za porwaniem. Nie było wiadomo, czy bezwzględni porywacze mają w ogóle zamiar wypuścić dziewczynę całą i zdrową. I wreszcie, czy matce uda się zdobyć potrzebną kwotę na okup. Bo w pewnych okolicznościach to, ile ma się na koncie kompletnie traci znaczenie.

Polecam wszystkim fanom gatunku, ale też i tym, którzy na codzień nie sięgają po thrillery - Lockdown naprawdę wciąga. I daje do myślenia, co jesteśmy w stanie zrobić, aby uratować najbliższą nam osobę. Do czego może posunąć się matka, by uratować własne dziecko...

Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Kobiecym. 😘😘😘

niedziela, 30 sierpnia 2020

"To ty mnie uwolnisz" Camilla En / recenzja

Moi Drodzy, dziś przychodzę do Was z recenzją kolejnej propozycji od Wydawnictwa WasPos 📚📚📚

Tym razem mam dla Was kilka słów o "To ty mnie uwolnisz" autorstwa Camilli En.


Na początek kilka słów o fabule.

Chloe ucieka z Anglii do Francji, gdzie ma nadzieję wreszcie odnaleźć spokój. Gdy poznaje Oscara wszystko zdaje się wreszcie podążać we właściwym kierunku. Tyle tylko, że pewne tajemnice z przeszłości zarówno Chloe jak i Oscara będą kładły się cieniem na ich wspólnej relacji, a przeszłość będzie tuż za nimi i nie da im o sobie zapomnieć nawet na chwilę.
Czy mimo wszystko uda im się odgrodzić teraźniejszość od przeszłości grubą kreską i zacząć wszystko od nowa?
To tak w wielkim skrócie 😉

A jakie są moje odczucia?

Powiem Wam, że bardzo pozytywne.
Fakt, może to nie jest jakoś mega odkrywcza książka - już wiele razy, zarówno w literaturze polskiej jak i zagranicznej był poruszany (i wiele razy będzie poruszany) problem przemocy psychicznej i fizycznej wobec kobiet, ale są tematy, o których zawsze warto mówić. Książkę czytało mi się bardzo szybko i mimo tematyki przyjemnie. Autorce udało się odpowiednio zbudować napięcie, przez co ciężko było odłożyć mi te powieść, bo byłam ciekawa, co wydarzy się dalej. Jakie kolejne karty zostaną odsłonięte. I finalnie - jak to się wszystko zakończy - czy głównej bohaterce uda się wreszcie uciec przed przeszłością i znaleźć schronienie i boku nowo poznanego mężczyzny?


Mam wrażenie, że wiele emocji czeka nas w drugiej części i ja z niecierpliwością będę na nią czekać, bo jestem ciekawa, co przygotuje dla nas autorka. Po cichu liczę na coś, co wciśnie mnie w fotel, na jakiś zwrot akcji, który absolutnie zmieni kierunek podróży Chloe, bo czuję, że Camilla En ma zadatki na autorkę, która może nas zaskoczyć 😉 I ja właśnie na to bardzo czekam 📚

Za egzemplarz recenzencki dziękuję autorce oraz Wydawnictwu WasPos 😘😘😘 I powtórzę to, co w poprzedniej recenzji - czytanie tak pięknie i przejrzyście wydanych powieści jest czystą przyjemnością 😊😊😊

P.S. Tak, to romans 😉 Czytam romanse i się tego nie wstydzę 😉😉😉

poniedziałek, 24 sierpnia 2020

"Gra cieni" Anna Tuziak - recenzja

Wiele osób myśli, że recenzent ma fajne życie, bo dostaje darmowe egzemplarze książek. A ja Wam powiem, że jest od tego coś dużo fajniejszego - mamy możliwość poznania opowieści, po które w "normalnych warunkach" może z różnych powodów byśmy nie sięgnęli.


Cenię sobie szczerość, więc sama wobec Was, autorki i wydawnictwa też taka będę. Istnieje prawdopodobieństwo, że gdyby nie nabór u autorki, Anny Tuziak (do którego zresztą zgłosiłam się co prawda mocno zaintrygowana, ale też i święcie przekonana, że nie zostanę wybrana) nigdy po tę książkę bym nie sięgnęła. Czemu? Naturalna selekcja. Prawda jest taka, że chciałabym mieć sejf pełen kasy i możliwość kupowania każdej książki, którą chcę przeczytać, ale póki co mogę tylko o tym pomarzyć. Wracając do tematu - teraz już wiem, jak strasznie wielką głupotę bym zrobiła nie czytając tej książki.

Nie jest to książka, która zmieni Wasze życie, ale jest to powieść, przy której będziecie się świetnie bawić i miło spędzicie czas. Jest to historia, dzięki której traficie w sam środek naprawdę niebezpiecznych wydarzeń. Jest to opowieść, która być może kilkukrotnie przyspieszy bicie Waszych serc 💟

Więcej! Jest to książka, dzięki której przekonacie się ,że rodzima autorka może osadzić akcję powieści poza granicami naszego kraju, z obcokrajowcami w rolach głównych i wyjdzie z tego naprawdę smaczna mieszanka 😉 Do tej pory nie byłam przekonana do takiego rozwiązania, ale zmieniłam zdanie, bo wszystko w powieści Anny Tuziak było swobodne i naturalne.


Pamiętajcie jednak o jednej bardzo ważnej rzeczy. "Gra cieni" to książka weekendowa (już w trakcie lektury obiecałam sobie, że właśnie tak ją nazwę). Dlaczego? Każdy z nas prowadzi inny tryb życia. Ale jeżeli nie możecie pozwolić sobie na zarwanie nocy, czy po prostu nie lubicie czytać wieczorami, nie sięgajcie po nią w tygodniu, bo nie da się jej przeczytać, powiedzmy, po godzince każdego dnia, z jednej prostej przyczyny - za bardzo wciąga 📚 I ciężko Wam będzie wytrzymać do końca 😉 Chyba, że macie wolny dzień, wtedy śmiało możecie wybrać się w kilkugodzinną podróż z Azurą i Loganem w kierunku przyszłości, której chyba żadne z nas nie chce. Tylko zabierzcie ze sobą zimne napoje, bo czasami będzie baaaardzo gorąco.

Za egzemplarz recenzencki dziękuję autorce, Annie Tuziak oraz wydawnictwu WasPos - Wasze książki są coraz piękniej wydawane. Oby tak dalej!

EDIT Kochani, dorzucam Wam poniżej opis tej powieści, bo widzę, że go Wam brakuje 📝
Już śpieszę z wyjaśnieniami, dlaczego nie pojawił się on w pierwotnej wersji 😉
Być może część z Was wie, że blogger zmienił interfejs. Niestety, nie do końca go jeszcze ogarniam i miała too być recenzja, która pojawi się na fp - dlatego jest mocno okrojona.
Kiedy już jednak udało mi się w miarę estetycznie ją dodać pomyślałam, że zobaczę, czy uda mi się Was zainteresować samą opinią o książce tak, żebyście może sami zerknęli do księgarni i poszukali o niej informacji.
Cóż, mały eksperyment się nie udał, więc... łapcie opis 😉

Świat, w którym nie ma reguł. Dziewczyna, która igra z ogniem. Mężczyzna, który nie cofnie się przed niczym. Sześć lat po katastrofie nuklearnej. USA podnosi się z upadku po tragicznych wydarzeniach. Samozwańczy gubernator Stanford, chcąc osiągnąć swoje podłe cele, musi wyeliminować z gry byłego szefa mafii Uroboros, Logana Nevila. Szyki gubernatora krzyżuje tajemnicza dziewczyna, która z jakiegoś powodu ratuje bosa mafii, ściągając tym na siebie gniew Stanforda. W ten sposób zbiegają się drogi Azury Grados Valdez i Logana Nevila. On chce zdobyć dowód, który oczyści go z winy, a ona skrywa pewien sekret. Wkrótce okaże się, że jej tajemnica może wybudzić demony z jego przeszłości i rozpętać piekło gorsze niż to po wybuchu
.

środa, 19 sierpnia 2020

"Miłość z widokiem na morze" i "Gorące lato. Grzeszne opowieści" - opowiadania / recenzja

Sierpień miał być miesiącem regularnych recenzji, niestety ostatnio zarwane noce dały mi się mocno we znaki. Ale nie żałuję - tyle działo się w pierwszej połowie tego miesiąca na nocnym niebie, że po prostu nie mogłam tego przegapić. Powiem Wam w tajemnicy, że takie obserwowanie nieba i tego, co się dzieję nad naszymi głowami jest mega fascynujące i na maksa wciągające ;-) Teraz jednak już wracam, bo chciałabym do końca tego miesiąca opublikować wszystkie zaległe recenzje, bo jak wiadomo zbliża się wrzesień i szkoła i niestety tak naprawdę chyba nikt z nas nie jest do końca w stanie przewidzieć, co nas czeka. I ile czasu będziemy mieli ;-)

Na pierwszy ogień mam dla Was podwójną recenzję - dwa zbiory opowiadań naszych rodzimych autorek. Od razu zaznaczę, że nie będę tutaj omawiać każdego z opowiadań z osobna, bo to raczej nie miałoby większego sensu. Skupię się natomiast na plusach i minusach takich zbiorów. Zaznaczę tylko, że "Miłość z widokiem na morze" to zbiór opowiadań obyczajowych (powiedzmy, bo wątek kryminalny też się tu pojawia ;-)), w których akcja rozgrywa się nad... morzem (szok, prawda?), natomiast "Gorące lato. Grzeszne opowieści" to z kolei, jak już wskazuje tytuł, zbiór historii oscylujących wokół erotyki. I faktycznie, bywa gorąco - raz bardziej, raz mniej ;-)

Myślę, że od razu przejdę do konkretów i przedstawię Wam główną wadę i główną zaletę takich opowiadań. Ba! Zalety będą nawet dwie. Największą wadą takich zbiorów jest fakt, że ciężko jest się w nich zżyć z bohaterami. Niestety pojedynczo opowiadania są bardzo krótkie, a jednak trzeba w nich zawrzeć kilka istotnych elementów, że chcąc - nie chcąc akcja rozgrywa się w nich bardzo, bardzo szybko. Niestety ja w takich momentach nie mam danego tego czasu na polubienie bohaterów, na poczucie chęci kibicowania im i trzymania za nich kciuków. Jest tego za dużo i za szybko i zbyt powierzchownie, bo inaczej się po prostu nie da. Ale jak wiadomo, są też plusy takich rozwiązań. Pierwszym z nich jest fakt, że można je połknąć na raz. Ja je tak właśnie połykałam po jednym do porannej kawy, bo być może tego nie wiecie, ale uwielbiam wstać o poranku, kiedy jeszcze cały dom śpi i w spokoju napić się kawy i chwilkę poczytać. I właśnie te opowiadania okazały się do tego idealnymi towarzyszami. 30-40 minut i kawka wypita i nowa książkowa podróż odbyta. Lubię to! Drugim bardzo istotnym plusem jest fakt, że dzięki takim zbiorom możemy poznać style autorów, z którymi do tej pory nie mieliśmy do czynienia. W zbiorze "Z widokiem na morze" nie znałam co prawda możliwości tylko dwóch pań, natomiast w " Gorącym lecie" nie znałam twórczości większości autorek. I mogłam chociaż w malutkich stopniu przekonać się, na co je stać. Zdradzę tylko, że się opłacało, bo kilka nazwisk do listy must read zostało dopisanych ;-) Nie będę Was zachęcać do sięgnięcia po te zbiory. Kolejne zaskoczenie ;-) Tym bardziej nie będę odradzać Wam ich przeczytania. Myślę, że fani autorek, których nazwiska widnieją na okładkach i tak po nie sięgną. Ci, którzy będą ciekawi tych historii też to zrobią. Natomiast nie ma sensu, aby Ci, którzy za opowiadaniami nie przepadają męczyli się w ich towarzystwie. Jednego jestem w 100% pewna - każdy z Was podejmie w tej kwestii właściwą decyzję, bez względu na to, jaka ona będzie ;-) Trzymajcie się cieplutko i do zobaczenia już wkrótce przy okazji następnej recenzji :-) Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie zaprosiła Was na mój bookstagram ;-) Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem MUZA S.A

środa, 5 sierpnia 2020

"Evvie zaczyna od nowa" Linda Holmes / recenzja

  Dziś przychodzę do Was z recenzją książki, którą wydawnictwo ochrzciło mianem najbardziej romantycznej powieścią tego roku, czyli "Evvie zaczyna od nowa" Lindy Holmes. Czy tak jest też według mnie?

  Evvie Drake postanawia spakować walizki, wyprowadzić się od męża, którego wszyscy oprócz niej uważają za chodzący ideał i zacząć życie od nowa. Jednak jeżeli myślicie, że to kolejna powieść o zapłakanej rozwódce, która po odejściu od małżonka wreszcie rozwija skrzydła i zaczyna żyć pełną piersią, to już na początku muszę Was rozczarować. Czemu tak się dzieje?
  Wiele dziewczyn zdradza u siebie, dlaczego finalnie nasza główna bohaterka nie zostaje rozwódką, ale ja Wam tego nie zdradzę, bo chcę, żeby ten zwrot akcji zaskoczył Was równie mocno, jak mnie 😉
  Drugim bohaterem jest Dean - upadła gwiazda sportu. Znienawidzony przez kibiców zaszywa się w małej mieścinie i wynajmuje pokój właśnie u Evvie. Chce dać sobie trochę czasu, by ochłonąć, wszystko przemyśleć i wrócić do ukochanego baseballu. Czy powrót na szczyt jest w ogóle możliwy?

  Nie jest tajemnicą, że między tym dwojgiem coś zaiskrzy, inaczej w ogóle by ta powieść nie powstała. Ale jeżeli oczekujecie gorącego romansu, ukradkowych spotkań, to nie tędy droga 😉
 
  Powieść tę zaczęłam czytać w sobotę późnym wieczorem, a w niedzielę po przebudzeniu nie robiłam już nic innego, tylko czytałam tę książkę. Byłam niesamowicie ciekawa, jak to wszystko się potoczy.
  Pierwsze pytanie : czy bliscy Evvie wreszcie dostrzegą prawdę? Bo rozbieżność między tym, jak Evvie postrzegali inni, a jak ona czuła się naprawdę była naprawdę ogromna.
   Pytanie drugie : co z przyjaźnią z Andy'm, czy przetrwa najtrudniejszą z prób, gdy kłamstwa Evvie wreszcie wyjdą na jaw?
  Pytanie 3: co tak naprawdę dzieje się w głowie Dean'a? Wiem, dziwnie to zabrzmiało 🙈 Ale jeżeli sięgnięcie po tę książkę, zrozumiecie.
  Pytanie 4 - najważniejsze : czy Evvie faktycznie zacznie wszystko od nowa?


  I tutaj zbliżamy się do meritum. Czy to najbardziej romantyczna powieść tego roku?
  Jakiś czas temu jedna z autorek (wybaczcie, ale nie pamiętam, która 🙈) poruszyła temat tego typu haseł na książkach w swojej grupie. I wiecie co? Faktycznie, to troszkę taki strzał wydawnictwa w kolano. Bo jeżeli już teraz (premiera Evvie zaczyna od nowa miała miejsce w lipcu) dostajemy najbardziej romantyczną powieść tego roku, to z góry możemy założyć, że już nic lepszego w tym roku od tego wydawcy się nie ukaże. Że wszystko i tak będzie gorsze, prawda?
  Ja Wam powiem, że ja w ogóle jestem przeciwniczką jakichkolwiek haseł na okładkach. Przyznam się Wam, że nawet polecajki autorów mnie troszkę drażnią i uważam, że jeśli już, to powinny się one znajdować na czwartej stronie okładki, a nie pierwszej, bo ja nie zawsze ufam takiej formie wspierania.
  Kiedy widzę hasło "To najlepsza powieść tej autorki", albo dajmy na to "Już dawno tak dobrze się nie bawiłam", to tak naprawdę po pierwsze : nic mi to nie mówi, a po drugie : mam wrażenie, że takie zdanie można napisać bez znajomości treści. Oczywiście możecie się ze mną nie zgadzać, ale ja po prostu lubię, kiedy okładka jest okładką, a nie reklamą.

  Ale ciągle nie napisałam, czy było romantycznie, czy nie. Otóż było! I to bardzo, chociaż akcja rozwijała się powoli. Czy to najbardziej romantyczna książka roku? Tak myślałam, póki nie sięgnęłam po kolejną powieść, która z całym szacunkiem i sympatią dla Evvie, rozbiła bank i moim zdaniem zgarnęła w tym roku wszystko (Zobacz tutaj ).
 Wracając jednak do powieści Lindy Holmes - ekranizację właśnie tej powieści chciałabym zobaczyć na dużym ekranie. Ja nie przepadam generalnie za komediami romantycznymi, ale jestem pewna, że przy filmie z Evvie, Dean'em, Andy'm i jego dziewczynkami w rolach głównych bawiłabym się wyśmienicie, bo byłoby tam wszystko, co być powinno : i miłość, i radość, i śmiech, ale też i łzy. Troszkę kłamstwa, troszkę niepewności i troszkę pięknego ciała 😉


  Ja ze swojej strony szczerze Wam tę powieść polecam. Póki co ląduje ona na 2 miejscu w moim top5 najlepszych książek przeczytanych w tym roku 📚

  A Wy koniecznie dajcie mi znać, czy planujecie ją przeczytać 😉 A może jesteście już po lekturze? Jeżeli tak, będzie mi bardzo miło, jeżeli podzielicie się ze mną swoimi wrażeniami 📝 Jak zwykle sekcja komentarzy jest dla Was 🙋🙋🙋

  Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Znak www.znak.com.pl 😘😘😘

  



czwartek, 30 lipca 2020

Wydawnictwo Kobiece / zapowiedzi

  Kochani, zacznijcie już teraz odkładać pieniążki do skarbonki, bo Wydawnictwo Kobiece postanowiło nas rozpieścić książkowymi nowościami do granic możliwości. Koniecznie dajcie znać, którą z nich macie w planach 😉 I która okładka podoba Wam się najbardziej 😍


  Oto, co dla nas przygotowali ⬇⬇⬇

Robert Ziębiński 
"Lockdown" 
Premiera: 2 września 2020
Opis: 72 godziny w Warszawie ogarniętej chaosem.
  W zdominowanej przez pandemię rzeczywistości zdeterminowana matka złamie każdą zasadę, żeby ocalić życie dziecka.
  Olga ma wszystko. Miliony na koncie, wielki dom, firmę oraz córkę, którą kocha nad życie. Za miesiąc otworzy swój najnowszy biznes – gigantyczną galerię handlową w stolicy. Nigdy nie była ryzykantką. Zawsze potrafiła działać tak, by nic nie stracić.
  Jest piątek. Olga dowiaduje się, że ktoś uprowadził jej córkę Dominikę. Porywacz żąda zapłacenia dziesięciu milionów euro do poniedziałku. Zdobycie tych pieniędzy nie byłoby dla Olgi wielkim problemem, gdyby nie lockdown. Odcięta od bankowych kont musi znaleźć sposób na zdobycie pieniędzy.
  Na ulicach wybuchają zamieszki, a wirus zbiera śmiertelne żniwo. Zaczyna się rozpaczliwy wyścig z czasem. Olga będzie musiała wniknąć do przestępczego świata warszawskich gangsterów. Tylko tam może dostać to, czego szuka.



                               📚📚📚📚📚📚

Anna Langner 
"Nie byłaś grzeczna w tym roku" 
Premiera: 28 października 2020
Opis: Dorota jest spokojną dziewczyną, która ledwo wiąże koniec z końcem. Gdy kończy pracę w kawiarni i zrzuca skromny uniform, zaczyna swoje drugie życie. Wieczorami staje się Mademoiselle D. – bohaterką serwisu z seks-kamerkami. Ma oddane grono fanów, przed którymi występuje w kusej bieliźnie, flirtuje, wymienia pikantne wiadomości. Ma jeden warunek: żadnego pokazywania twarzy i spotkań w realu.
  Jest jeszcze on – denerwujący i głośny sąsiad z budynku naprzeciwko. Ciągłe imprezy i przechadzające się po jego balkonie pijane dziewczyny działają Dorocie na nerwy. Na pierwszy rzut oka Norbert to nadziany, zarozumiały typ, który lubi się ostro zabawić. On, tak samo jak Dorota, ma jednak swoje drugie oblicze, które skrywa przed całym światem.
  Gdy zbliżają się święta, przypadek sprawia, że tych dwoje poznaje się w dość niemiłych okolicznościach. Kilkanaście dni później, mimo sprzeciwu obu stron, los ponownie pcha ich sobie w ramiona. Wygląda na to, że Boże Narodzenie będą musieli spędzić wspólnie. W powietrzu wisi katastrofa, ale kto wie, może uda się jej uniknąć? Przecież w święta wszystko jest możliwe.

Anna Szczęsna 
"Sztuka dawania prezentów" 
Premiera: 28 października 2020
Opis: Boże Narodzenie spędzone w ogromnym domu z bali, tuż nad brzegiem jeziora… Kto by przypuszczał! A wszystko za sprawą tajemniczego listu od babci, który Amelia otrzymuje pewnego grudniowego popołudnia.
  Na prośbę owdowiałej babki cała rodzina przyjeżdża do otoczonego malowniczym lasem drewnianego domu, by wspólnie spędzić święta i sylwestrową noc. Odcięci od świata i skazani na swoje towarzystwo, początkowo sceptycznie odnoszą się do pomysłu nestorki rodu, traktując go jako fanaberię starszej, samotnej kobiety. Skłócone od lat siostry nie mogą nawiązać nici porozumienia, a atmosfera gęstnieje niemal z godziny na godzinę.
  Tymczasem Lucyna dopina na ostatni guzik świąteczne przygotowania, zastanawiając się, jak wyjawić zebranym w domu nad jeziorem najbliższym wstydliwy sekret jej zmarłego męża. Chce, aby skonfliktowane córki wreszcie się pogodziły i zrozumiały, że największą wartością jest rodzina. Najwyższy czas pogodzić się ze stratą, oczyścić atmosferę i rozprawić się ze wszystkimi mrocznymi tajemnicami.
  Po drugiej stronie jeziora, w zaniedbanej chatce mieszka mężczyzna, który od wielu lat żyje sam, nie mogąc pogodzić się z przedwczesną śmiercią ukochanej żony. Za jedynego towarzysza ma psa Barona. W chwili, w której zostaje zatrudniony do opieki nad domem z bali i przygotowania wszystkiego na przyjazd córek pani Lucyny z dziećmi, losy samotnego mężczyzny ściśle splatają się z losem starszej pani.

Katarzyna Bester 
"Świąteczne nieporozumienie"
Premiera: 28 października 2020
Opis: W Londynie roi się od choinek i bożonarodzeniowych dekoracji. Jednak Harper nie czuje magii świąt. Skupia się na pracy, bo to zawsze wychodzi jej najlepiej. Lekceważąc świąteczny klimat, przygotowuje się do wyjazdu z kraju i obiecanego awansu. Jednak w wyniku nieporozumienia Harper ląduje w jednym mieszkaniu z wrednym i – niech to szlag – pociągającym Amerykaninem. W dodatku w firmie zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Czy ten rok skończy się dla niej tak, jak to sobie zaplanowała?
  Holden przyjeżdża do Londynu w interesach. Ma tu zostać przez miesiąc, a później wrócić do spokojnego życia w Nowym Jorku, gdzie spędzi święta z rodziną. Wszystko jednak nieco się komplikuje, gdy na jego drodze staje pyskata Brytyjka, która uznaje go za włamywacza i wymierza mu cios parasolem. Między tą dwójką rodzi się niechęć, która szybko zmienia się w pożądanie.
  Czy wzajemna fascynacja ma jakikolwiek sens? Teraz przez przypadek dzielą jedno mieszkanie, jednak za miesiąc każde z nich będzie na innym kontynencie. Ale… czy w magicznym przedświątecznym czasie można wierzyć w przypadki?



                               📚📚📚📚📚📚

Ewelina Dobosz & Emilia Szelest 
"Bardzo cicha noc" 
Premiera: 28 październik 2020
Opis: Wybuchowy duet charakternych pisarek, który tej zimy przyspieszy bicie serca i rozpali policzki!
  Kiedy lądujesz w odciętym od świata miejscu z byłym więźniem, możesz być pewna, że to będą niezapomniane święta.
  Małżeństwo Igi nigdy nie było idealne. Mężowi zależy tylko na jej pieniądzach, bywa wobec niej brutalny, ale według jej rodziców stanowią idealną parę. Gdy kobieta przyłapuje go na zdradzie, nie jest specjalnie zdziwiona, ale widok Piotra między nogami sekretarki jej ojca przelewa czarę goryczy. Z pomocą swojej najlepszej przyjaciółki Kaśki i mocnego alkoholu obmyśla plan, jak pozbyć się niewiernego męża.
  Wiktor, niegdyś rasowy podrywacz i bogaty biznesmen, po dwóch latach wychodzi z więzienia. Wrobiony w defraudację pieniędzy, wreszcie doczekał się sprawiedliwości. Kompletnie spłukany marzy tylko o kojącym widoku horyzontu, morskiej bryzie i usypiającym szumie fal na plaży w Gdyni.
  Przypadkowe spotkanie Igi i Wiktora sprawi, że połączy ich gorąca namiętność i… zbrodnia. Przemierzą całą Polskę, żeby spędzić święta na bieszczadzkim odludziu, gdzie przyjdzie im się zmierzyć z największym zagrożeniem – własnymi uczuciami.
  Co złego może się wydarzyć, kiedy nie uszanuje się tradycji wigilijnych? Do czego jesteśmy zdolni pod wpływem buzujących emocji?

L.H. Cosway
"Gorące dochodzenie" 
Premiera: 28 październik 2020
Opis: Maisie Wilkins pracuje w prywatnym biurze detektywistycznym. Pomaga doświadczonym detektywom w zbieraniu informacji i rozwiązywaniu zagadek. Nawet jeżeli niektórzy jej współpracownicy wydają się dość gburowaci.
Zupełnie jak Cameron Grant, o którym prawie nikt nic nie wie. I co z tego, że jest największym ciachem, jakie chodzi po ziemi, a do tego najlepszym detektywem, skoro potrafi zmrozić jednym spojrzeniem?
  Kiedy na firmowej imprezie świątecznej nieoczekiwania pojawia się Cameron, Maisie postanawia, że przynajmniej z nim porozmawia. Przecież w święta nikt nie powinien siedzieć sam. Nawet przy barze. Kilka drinków później bar nieoczekiwanie zmienia się w mieszkanie mężczyzny, a przyjazna rozmowa w coś bardziej gorącego i niegrzecznego.
  Jak romans biurowy wpłynie na pracę Maisie? Czy uda się jej połączyć rosnące uczucie do detektywa z nieoczekiwanym awansem? Czy może to właśnie był ten świąteczny cud, na który czekała od tak wielu lat?

David Rosenfelt 
"Świąteczny trop" 
Premiera: 28 października 2020
Opis: Magia świątecznych cudów, kryminalna zagadka i cztery łapy!
  „Jestem Andy Carpenter, sprawca dobrych uczynków”
 Ekscentryczny obrońca sądowy Andy Carpenter dostrzega zwiniętych przy chodniku bezdomnego mężczyznę i jego psa. Nie waha się ani chwili i dzieli się pieniędzmi, które ma w kieszeni.
  Niedługo po tym spotkaniu bezdomny i towarzysząca mu suczka Zoey zostają zaatakowani w środku nocy. Pies w obronie swojego właściciela gryzie napastnika, zmuszając go do ucieczki. Zwierzę – zgodnie z obowiązującym prawem – zostaje poddane kwarantannie. Jego opiekun, Don Carrigan, jest załamany.
  Gdy Andy i jego żona postanawiają pomóc mężczyźnie, okazuje się, że Don od dwóch lat jest poszukiwany za morderstwo. Twierdzi, że jest niewinny. Tylko dlaczego dowody z miejsca zbrodni jednoznacznie wskazują na niego? Andy, chwytając się wszystkich dostępnych mu środków, postanawia zrobić, co w jego mocy, aby sprawiedliwości stało się zadość.

  Wszystkie zapowiedzi Wydawnictwa Kobiecego zawsze znajdziecie pod tym linkiem ➡ http://www.wydawnictwokobiece.pl/kategoria-produktu/zapowiedzi/ 📚📚📚







czwartek, 23 lipca 2020

''To tylko przyjaciel'' Abby Jimenez / recenzja

  Zdarza Wam się czytać książkę od końca?


  Już widzę Wasze miny i jestem pewna, że właśnie szykujecie stosy, na których jeszcze dziś za to spłonę 🙈 Ale zanim oficjalnie rozpoczniecie moje poszukiwania, przeczytajcie ten wpis do końca, a być może wtedy mnie zrozumiecie. A jak nie - trudno, jestem skończona i nie napiszę już więcej dla Was żadnej recenzji, a zaznaczę tylko, że mam jeszcze w zanadrzu kilka naprawdę dobrych książek więc mam cichą nadzieję, że mimo wszystko mnie oszczędzicie 😉


  ''To tylko przyjaciel'' Abby Jimenez to opowieść o Kristen, która prowadzi własną firmę, którą prężnie rozwija i wiecznie czeka na swojego chłopaka, Tylera, który zajęty robieniem kariery w armii przebywa na kolejnym zagranicznym kontrakcie. Właśnie trwają przygotowania do ślubu jej najlepszej przyjaciółki, Sloan.
  Zbieg okoliczności sprawia, że panna Peterson zaprzyjaźnia się z drużbą pana młodego, Joshem. Znajomość ta sprawia, że Kristen coraz częściej zamiast o chłopaku myśli o nowym znajomym, co jest szczególnie trudne, bo jednego jest pewna- nigdy z nim nie będzie.
  Josh ma 6 sióstr i nie wyobraża sobie życia bez dużej rodziny. Sam otwarcie mówi, że chciałby mieć kilkoro dzieci. Kiedy między dwójką nowych znajomych zaczyna rozkwitać uczucie, Kristen wie, że to już koniec, bo ona nigdy nie spełni jego marzenia o gromadce dzieci, bowiem wkrótce ma przejść operację, po której będzie bezpłodna. I chociaż łudzi się, że może być inaczej, słowa Josha sprowadzają ją na ziemię.

" - Mogę zadać ci pytanie? 
- Tak - wyszeptałam, otwierając oczy. 
- Co Sloan myśli o Tylerze? 
(...) 
- Nienawidzi go. 
- Dlaczego?
- Ponieważ uważa, że poszłam na kompromis. 
Zmarszczył czoło. 
- Na jaki kompromis? Coś z nim nie tak? Jest dupkiem? 
Powoli wypuściłam powietrze. 
- Nie. Po prostu nie chce mieć dzieci. 
Josh parsknął z wyraźną dezaprobatą. 
- No właśnie. Przecież dzieci są ważne. Jak można związać się z kimś takim? 
Poczułam, jakbym dostała pięścią w brzuch. Ścianęło mnie w gardle i odwróciłam wzrok, by nie zobaczył, że zbiera mi się na płacz. 
Teraz wszystko jasne. Powiedział to prosto z mostu."

 Czy dla tej dwójki naprawdę nie ma szans na wspólną przyszłość?

  Już dawno żadna powieść tak mnie nie wzruszyła i nie rozbawiła zarazem. Czytanie tej powieści było niczym jazda na rollercoasterze- albo się śmiałam, albo... płakałam. Co ja mówię! Ja nie płakałam. Ja wyłam! Aż normalnie bolała mnie głowa. Do tego stopnia, że w pewnym momencie już po prostu nie mogłam wytrzymać i zajrzałam na koniec. A potem tak czytałam po jednym rozdziale od końca. Wiem, wiem. To największy grzech książkoholika, ale ta powieść po prostu rozwaliła mnie emocjonalnie na kawałki. To, z czym musieli zmierzyć się bohaterowie literackiego debiutu Abby Jimenez po prostu rozbudziło we mnie takie emocje, że aż sama się sobie dziwię. 


  UWAGA!!! SPOILER!!!  Nie jest tajemnicą, że po przeczytaniu opisu wiemy, jak ta powieść się skończy. Ale po drodze wydarza się tyle różnych rzeczy, że po prostu nie byłam w stanie oderwać się od tej książki. A to, co spotyka na koniec przyjaciół Kristen, Sloan i Brandona, to jest po prostu nie do opisania.

  Mogłabym pisać o tej książce jeszcze długo, ale nie chcę odbierać Wam przyjemności z czytania. Za to napiszę Wam, co zrobiłam szalonego po skończeniu tej historii, a co, według mnie, będzie dla niej najlepszą rekomendacją. I dla autorki zresztą też. 

  Zamówiłam... jej kolejną książkę The Happy Ever After Playlist. A że w Polsce jeszcze jej nie ma, będę ją czytała w oryginale (co będzie dla mnie prawdziwym wyzwaniem), bo nie jestem w stanie wytrzymać do momentu, aż ukaże się ona na polskim rynku wydawniczym. Tym bardziej, że z tego, co wyczytałam w Internecie powieść ta skupia się na losach... Sloan!


  Kiedy w głowie układałam sobie tę recenzję, w tym momencie planowałam napisać, że teraz to już wydawnictwo nie ma absolutnie żadnego wyboru i musi zakupić prawa autorskie do następnej książki Abby Jimenez, bo nie ukrywam, że orłem z angielskiego nie jestem i nie wiem, jak mi pójdzie, a w jakiś sposób będę musiała sprawdzić ile naprawdę zrozumiałam, a ile sobie dopowiedziałam. Ale tego nie napiszę. Wiecie dlaczego? Bo zaglądam wczoraj sobie na fp autorki i widzę informację, że oto prawa do publikacji The Happy Ever After Playlist w Polsce zostały sprzedane. Hurrrrraaaaaa!!!! Nie muszę chyba dodawać, jaka jestem z tego powodu przeszczęśliwa, prawda?

  Recenzja powstała we współpracy z wydawnictwem MUZA S.A. Dziękuję 😘😘😘



sobota, 18 lipca 2020

"Podróż nieślubna" Christina Lauren / recenzja

  Ciągle łapię się na tym, że zaczynając pisać recenzję, kombinuję. Matko! Jak ja strasznie kombinuję 🙈 Nad pierwszym zdaniem, nad konstrukcją. Nad tym ile powinnam miejsca poświęcić fabule, a ile bohaterom. Wstawić jakiś cytat, czy nie? A przecież najlepszy przekaz jest w prostocie, więc zdecydowałam, że tym razem (i każdym kolejnym) będę walić prosto z mostu 😉


  "Podróż nieślubna" Christiny Lauren to historia, w której na pierwszy plan wysuwa się dwójka bohaterów : siostra bliźniaczka panny młodej oraz brat pana młodego. Taki wyjątek od reguły 😉
  A wszystko zaczyna się od nieszczęsnego wesela szczęściary Ami i Dane'a, na którym wszyscy... Nie będę Wam tu opisywać szczegółów, ale sytuacja robi się naprawdę nieprzyjemna. Wszyscy chorzy oprócz druhny i drużby. A podróż poślubna czeka. Przełożyć się jej nie da. Naszym bohaterom, Olive i Ethanowi nie pozostaje nic innego, jak tylko udawać zakochanych i wyruszyć w podróż życia na Hawaje 🌴🌴🌴
  Wydaje się, że nic lepszego nie mogło ich spotkać (bez urazy dla państwa młodych 😉), jednak jest jeden mały szczegół, który przygodę życia może zamienić w prawdziwy horror. Olive i Ethan szczerze się nie cierpią i w ogóle z trudem znoszą swoją obecność. Chociaż nie zawsze tak było...

"Trudno uwierzyć, że był taki czas, kiedy nie mogłam się doczekać, aż poznam Ethana. Związek mojej siostry z jej chłopakiem robił się coraz poważniejszy i Ami chciała przedstawić mnie rodzinie Dane'a. Postanowiliśmy spotkać się na dorocznym festynie Minnesota State Fair. Na parkingu ze swojego auta wysiadł Ethan; miał niewiarygodnie długie nogi i oczy tak niebieskie, że widziałam je z odległości dwóch samochodów. Z bliska okazało się, że ma więcej rzęs, niż ustawa dopuszcza u mężczyzn. Mrugał nimi powoli, z uroczą bezczelnością. Popatrzył mi prosto w oczy, uścisnął rękę i uśmiechnął się niebezpiecznie, krzywo. Nie muszę dodawać, że to, co poczułam, było dalekie od siostrzanego zainteresowania. 
Z tym że potem najwyraźniej popełniłam ciężki grzech... ". 

  Według Amazona jest to jedna z najlepszych książek obyczajowych 2019 roku. U nas miała swoją premierę w czerwcu tego roku, ale jestem pewna, że podbije ona niejedno czytelnicze serce.
  Nie ukrywam - nie jest to opowieść, po której miałam książkowego kaca. Nie jest to historia, która rozwaliła moje serce na milion małych kawałeczków. Nie jest to książka, która wcisnęła mnie w fotel.
  Za to jest to powieść, przy której naprawdę miło i przyjemnie spędziłam czas. Dzięki niej odbyłam naprawdę szaloną książkową podróż na Hawaje bez ruszania się z tarasu 😉 Przygody Olive i Ethana naprawdę mnie rozbawiły. Może na pewne sytuacje nie reagowałam nagłym wybuchem śmiechu, ale pod nosem uśmiechałam się wielokrotnie.


  I o to właśnie według mnie chodzi w lekturze idealnej na lato - żeby się odstresować i czerpać przyjemność z bycia z książką sam na sam 😉 A "Podróż nieślubna" w tej roli sprawdza się idealnie.
  Dlatego też, jeżeli szukacie książki idealnej do czytania, czy to w hamaczku, czy na plaży, czy nad jeziorem, czy nawet w łóżku, śmiało możecie sięgnąć po książkę duetu ukrywającego się pod pseudonimem Christina Lauren (nie Aguilera, jak to sugeruje mi słownik 🙈😂). Gwarantuję, że będziecie się dobrze bawić. I te Hawaje...


  Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Poradnia K, dziękuję 😘😘😘




poniedziałek, 13 lipca 2020

"Evvie zaczyna od nowa" Linda Holmes / zapowiedź

  Już 29 lipca 2020r. na polskim rynku wydawniczym pojawi się podobno najbardziej romantyczna powieść tego roku, czyli "Evvie zaczyna od nowa" Lindy Holmes. Specjalnie napisałam podobno, bo czy tak faktycznie jest zdecyduję dopiero po lekturze tej książki 😊 Może dla mnie ta powieść okaże się najsmutniejszą historią tego roku? Kto wie...


  Łapcie opis i koniecznie dajcie znać, czy lubicie tego typu literaturę, bo jeżeli o mnie chodzi, to wydaję mi się, że idealnie wpisuję się ona w mój czytelniczy gust 📚🌍

  Kobieta, której świat w jeden dzień stanął na głowie. Mężczyzna, który stracił tak wiele.

  Co się stanie, kiedy przypadek połączy ich losy?

  Evvie pakuje walizki. Plan: nowe życie – solo, bez okropnego męża. Ale wszyscy wiemy, co robi Bóg, gdy opowiemy mu o swoich planach. Nowe życie Evvie będzie wyglądało zupełnie inaczej, niż to sobie wyobrażała.
  Dean to facet idealny. Przystojny, bogaty gwiazdor sportu ma wszystko. I może mieć każdą kobietę. Lecz nagle, u szczytu kariery, traci to, co przez lata budował.
  Dwoje nieznajomych – oboje na życiowym zakręcie. Kiedy przypadek połączy ich losy, zawrą pakt: zero pytań o przeszłość. Ale zanim się zorientują, oboje złamią reguły, które ustalili.

  Kiedy zaczną odkrywać swoje sekrety, przeszłość sama się odezwie. Czy znajdą siłę, by się z nią zmierzyć? I czy dadzą szansę uczuciu, które – choć nieproszone – puka do ich drzwi?

  Rewelacyjna opowieść o tym, że nigdy nie jest za późno, by zacząć wszystko od nowa, a zmiana – choć często budzi lęk – może być początkiem czegoś wyjątkowego.


  Powieść ukaże się nakładem wydawnictwa ZNAK, a ja na pewno napiszę o niej tutaj kilka słów. I na Bookstagramie @ksiazkowepodrozeanny również 😉
  A jeżeli nie czujecie potrzeby czekania na moją opinię, książkę kupicie tutaj 😉 ⬇⬇⬇

poniedziałek, 29 czerwca 2020

"Przy naszej piosence" / Klaudia Bianek / recenzja / + bonus

  Cześć! Tytuł jest trochę mylący (nie chciałam go strasznie rozwlekać), ale tym razem, wyjątkowo, zapraszam Was nie na pojedynczą recenzję, a na opinię zbiorczą, w której opowiem Wam troszkę o aż trzech ostatnio wydanych powieściach Klaudii Bianek, czyli o "Życiu po Tobie", "Ocalało tylko serce" i przedpremierowo o "Przy naszej piosence".


  Pozwolę sobie też zaprosić Was do wzięcia udziału w dyskusji, dlatego też proszę Was - przeczytajcie wpis do końca i wyraźcie swoje zdanie.

  "Życie po Tobie" to wzruszająca opowieść o Elizie, samotnej matce dwójki dzieci, która mierzy się ze stratą męża i próbuje ułożyć sobie życie na nowo, co oczywiście nie należy do łatwych zadań.
  Nie będę ukrywać, że ta powieść jest mi szczególnie bliska, bo doskonale wiem, z czym taka osoba musi się mierzyć. Doskonale wiem, jak boli widok własnego dziecka tęskniącego za ojcem, którego nigdy nie dane już będzie mu zobaczyć...


  Natomiast "Ocalało tylko serce" to historia trudnej znajomości Klary Zegarek i Aleksandra Daliszewskiego, bohatera, który nie wierzy, że w życiu będzie jeszcze szczęśliwy.
  Mówią, że miłość leczy rany, ale nie każdy wspomina, że blizny pozostają do końca życia.


  Z kolei "Przy naszej piosence" (premiera 1.07.2020) to opowieść o znajomości Antka Zegarka, tak, tak - to brat Klary, i osiemnastoletniej Kornelii (cóż za przepiękne imię 💙), którą los doświadczył już nie jeden raz.
  Powiem Wam, że chyba pierwszy raz tak bardzo bałam się o głównego bohatera płci męskiej 🙈, bo cały czas czułam, że zło jest dosłownie krok za nim. I nie ukrywam, że uroniłam kilka łez bliżej poznając Kornelię 🙈


  A teraz przechodzimy do meritum.
  Nie da się ukryć, że książkowa społeczność na Facebooku jest dosyć aktywna i generalnie orientuje się, co w wydawniczej trawie piszczy. Kto jest aktualnie na przysłowiowym topie, kto wydał nową powieść i tak dalej.
  Ale jak wiemy, nie wszyscy czytający na bieżąco obserwują strony wydawnictw, autorów, czy blogerów książkowych. Część czytających nie zagląda na nie wcale, a część robi to od czasu do czasu. Ale do czego zmierzam?

  Otóż jakiś czas temu znajoma zapytała mnie, po które z polskich pisarek według mnie warto sięgnąć. Podałam kilka nazwisk i nie będę ukrywać, że jedną z polacanych przeze mnie autorek była właśnie Klaudia Bianek. Po kilku dniach oczywiście zadałam pytanie, czy pomogłam i tak dalej. Finalnie doszło do tego, że moja znajoma napisała mi, że z polecanych przeze mnie nazwisk zdecydowała się na dwa. Z reszty zrezygnowała, bo autorki... miały w porównaniu z innymi mało lajków na Fb. I powiem Wam, że mnie zatkało.
  Oczywiście nasza dyskusja trwała jeszcze baaaaaaaardzo długo. Nie będę tutaj przytaczać naszej rozmowy , bo to też nie o to chodzi, ale dało mi to bardzo dużo do myślenia.

  Nie da się ukryć, że teoretycznie korzystniej wypada autorka, która wydała 3 książki i ma sto, czy ileś tam tysięcy polubień, od powiedzmy osoby, która wydała 10 powieści, ale obserwuję ją, dajmy na przykład 500 osób (liczby przypadkowe), ale...

  Czy naprawdę żyjemy w takich czasach, w których o tym, jak postrzegają nas inni decydują lajki na Facebooku czy serduszka na Instagramie?

  Wiadomo, każdy przy wyborze lektury kieruje się innymi kryteriami. Kiedy ja zaczęłam "świadomie czytać" nie będę ukrywać, że początkowo nie było moich rodziców stać, żeby kupować mi to, co chciałam, więc jak już troszkę pieniążków uzbierałam to starałam się kupować jak najgrubsze książki, w jak najniższej cenie 🙈
  Dopiero z czasem zaczęłam kierować się opisami, gatunkami, nazwiskami - wiadomo, chętnie sięgamy po to, co już znamy. Wreszcie opiniami innych. Ale powiem Wam że nigdy nie kierowałam się polubieniami na fanpage.

  Nie ukrywam, że zdarza mi się zerknąć, ile dany autor ma polubień, ale z doświadczenia już wiem, że nie jest to wyznacznik tego, czy twórczość danego autora przypadnie mi do gustu czy też nie.
  Jest autorka, która na fb ma kilkadziesiąt tysięcy polubień i jej twórczość jest dla mnie po prostu nie do przebrnięcia, a Klaudia Bianek tych polubień ma "tylko" 1100, a ja i tak wiem, że w przyszłości sięgnę po wszystko, co tylko wyjdzie spod jej pióra.

  A jak to jest z Wami? Czym kierujecie się przy wyborze kolejnej książki? Czy lajki mają dla Was jakiekolwiek znaczenie? A może uważacie tak jak ja, że nie powinno się ich brać pod uwagę, bo przecież każdy z nas ma własny gust?
  Komentarze są jak zawsze Wasze 📝

  A ja jeszcze standardowo podrzucę Wam info o miejscach, w których możecie zamówić sobie książki Klaudii Bianek - link przekieruje Was do powieści "Przy naszej piosence".
 I dodam tylko, że wpis w żaden sposób nie jest sponsorowany. Nie powstał też we współpracy z wydawnictwem. Wszystkie trzy książki, o których wspominałam powyżej zakupiłam z własnej kieszeni.

niedziela, 14 czerwca 2020

"To, co bliskie sercu" Katherine Center / recenzja

  To nie powieść. To apel do wszystkich kobiet.


  Najnowsza powieść Katherine Center opowiada o losach Cassie Hanwell, ratowniczki pracującej w straży pożarnej w Austin (o mieście poczytacie m.in. Tutaj), w Teksasie. W wyniku splotu wydarzeń zostaje ona przeniesiona do jednostki w okolice Bostonu, która w niczym nie przypomina jej dotychczasowych miejsc pracy.
  Pracującym tu mężczyznom ciężko jest się przyznać, że "panienka" może być w czymś od nich lepsza. Co tu dużo mówić - już sama jej obecność nie wszystkim jest na rękę. Tylko pewien uroczy frycek, który rozpoczyna pracę w tym samym dniu, co Cassie, nie ma nic przeciwko jej obecności w jednostce.


  Na pierwszy rzut oka "To, co bliskie sercu" zdaje się być zwykłą obyczajówką, w której główna bohaterka próbuje udowodnić swoją wartość i pokazać, że kobieta może odnaleźć się w męskim środowisku.
  Zaczęłam tę książkę czytać przy porannej kawie, a potem przez cały dzień, jeżeli tylko mogłam, podczytywałam ją chociaż po kilka stron, finalnie kończąc ją prawie o 2 w nocy. Losy dzielnej Cassie naprawdę mnie wciągnęły. Jej walka o uznanie, o odbudowanie dawno zerwanej więzi z matką, wreszcie o przebaczenie samej sobie nie pozwoliły mi odłożyć lektury na później.

"Owszem, na świecie jest mnóstwo niewyobrażalnego cierpienia. Ale nie będzie dobrze, jeśli z tego powodu nie pozwolimy sobie na nadzieję, miłość, odczuwanie rozkoszy. Przeciwnie, należy cieszyć się każdą drogocenną sekundą tych uczuć, kiedy na nas spłyną. 
Reakcją na zło tego świata nie powinien być strach... "

  W rzeczywistości jednak pod płaszczykiem tej lekkości ukryty jest apel do wszystkich kobiet tego świata.
  Po pierwsze, aby głośno mówić o krzywdzie, która nas dotyka. Aby dążyć do sprawiedliwości. Milczenie nie jest oznaką słabości, lecz lękiem. Lękiem, z którym prędzej czy później przychodzi nam się zmierzyć.
  Po drugie, aby nie dać się zaszufladkować. Kobiety absolutnie w niczym nie ustępują mężczyznom. I możemy być, kim chcemy.

  Bohaterka Katherine Center przez wiele lat zmagała się z bólem, który ukształtował jej osobowość. Zamknięta szczelnie w swojej skorupie nie dopuszczała do siebie nikogo. Mimo to jej udało się przeżyć. Ale nie wszystkie kobiety mają w sobie tyle siły, by odbyć najcięższą walkę w życiu... Pamiętajmy o tym.

/A.

  Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Muza www.muza.com.pl

"Pierścionek z cyrkonią" Krzysztof Piotr Łabenda

Recenzja patronacka.   W " Pierścionku z cyrkonią" 💍 Krzysztof Piotr Łabenda odpowiada na pytanie : Czy można przez całe...