niedziela, 26 sierpnia 2018

"Łódź Charona" Vladimir Wolff

 "Dawne zbrodnie, jak stare drzewa, rzucają bardzo długie cienie". 


 Oglądałam kiedyś wywiad z najbardziej cenioną przez czytelników rodzimą autorką powieści kryminalnych, która w rozmowie z panią redaktor powiedziała (nie cytuję, bo nie potrafię przytoczyć wypowiedzi słowo w słowo, ale sens pozostaje ten sam), że nie jest filozofią zabijanie kolejnych osób na co drugiej stronie, ale umieszczenie trupa dopiero na 120 przy jednoczesnym zatrzymaniu czytelnika w pełnym napięciu aż do tego momentu.  Czy zatem Vladimir Wolff umieszczając go w zasadzie w pierwszym zdaniu (powieść rozpoczyna się od słów : "Pierwsze zwłoki zobaczył, gdy miał dwanaście lat") nie strzelił sobie przypadkiem w kolano?


 Powieść "Łódź Charona" rozpoczyna się dosyć spokojnie, nawet mimo tych wszystkich trupów.  Poznajemy komisarza Pawła Tomczyka, takiego typowego gliniarza, ani dobrego, ani złego, który rozpoczyna śledztwo w sprawie wyjątkowo brutalnego morderstwa dokonanego na starszym mężczyźnie. Szybko okazuje się, że jest jeszcze jedna ofiara, która absolutnie nie pasuje do żadnego schematu.
 Wkrótce zaczynają ginąć kolejne osoby, w tym przyjaciel komisarza, a i sam Tomczyk igra ze śmiercią. Śledztwo trwa, pytań pojawia się więcej niż odpowiedzi, a rozwiązania nie widać. Czy uda się je odnaleźć w przeszłości?

 W trakcie lektury miałam wrażenie, że powieść podzielona jest na trzy etapy.
 Etap pierwszy : akcja, akcja, akcja. Oj, wiele się tu działo. Jeden trup, drugi trup, trzeci, czwarty.
 Etap drugi : teoria, teoria, teoria. Nie powiem, że ten etap nie był ciekawy. Pojawiło się kilka interesujących smaczków dotyczących naszego państwa (pamiętajcie, że ta książka jest reklamowana jako "Fascynująca podróż w śmiertelnie groźną dziś przeszłość, w powieści, w której znalazło się więcej faktów niż w niejednej teczce IPN-u", a to daje do myślenia), ale według mnie, trochę to zatrzymało tempo. W pewnym momencie nawet sam komisarz był znudzony i powoli tracił nadzieję na zakończenie śledztwa.
 I wreszcie etap trzeci : akcja, akcja, akcja. Tutaj to już wszystko działo się w zawrotnym tempie. I zdecydowanie za szybko się skończyło.


 Przyznam szczerze, że to była miła, chociaż mocna odskocznia od powieści obyczajowych.  Świetny kryminał i odwaga autora, nie bojącego się nacisnąć komuś na odcisk (kiedy przeczytacie zrozumiecie, co mam na myśli), to jest to, co robi na mnie wrażenie.
 Miejscami pojawiła się nawet szczypta humoru "Podobno diamenty to najlepsi przyjaciele każdej dziewczyny. W przypadku facetów na pewno chodziło o browar".
 Poza tym, chociaż nie to jest tu najważniejsze, powieść jest ładnie wydana - twarda oprawa, idealna jak dla mnie czcionka. Super!

 Nie jest to typ powieści, który wypuściłabym do mojego czytelniczego życia kilka razy w tygodniu, ale raz na jakiś czas zatopieniu się w taki świat mówię jak najbardziej TAK.
 I co najważniejsze, chociaż może ta powieść nie jest mistrzostwem świata, zrobiła na mnie na tyle dobre wrażenie, że mam ochotę na poznanie kolejnych historii spod pióra Vladimira Wolffa, a to chyba największy komplement, prawda?

/Ania. 

"Łódź Charona"
Vladimir Wolff 
www.warbook.pl

Recenzja powstała dzięki współpracy z www.warbook.pl 👍👍👍



15 komentarzy:

  1. Czytałam tę książkę i bardzo mi się podobała. Lubię takie książki z historią w tle. Jest to miła odskocznia od książek obyczajowych. Pozdrawiam
    www.czytamdlaprzyjemnosci.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak. Czasami dobrze jest sięgnąć po coś innego ☺

      Usuń
  2. Uwielbiam kryminały i powiem tak: trup w pierwszym zdaniu wcale nie musi być strzałem w kolano ani dowodem braków w sztuce, wystarczy spojrzeć na "Noc w bibliotece" Agathy Christie. Sama Christie uwielbiała początek tej powieści, gdy w sen ogrodniczy pani Bantry wdziera się przerażony krzyk pokojówki: "Proszę, pani, w bibliotece leży trup!" :)
    Zachęciłaś mnie do tego Wolffa. Wygląda na klimaty całkiem bliskie klasycznej powieści detektywistycznej, która przyciąga mnie o wiele bardziej niż wiele współczesnych nordyckich kryminałów wypełnionych rozlewem krwi (duża liczba trupów wcale nie musi oznaczać dużego rozlewu krwi w opisie). Muszę przeczytać tę pozycję i zobaczyć, czy Wolff stanie się moją nową kryminałową sympatią. Dzięki ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Koniecznie muszę przeczytać, każde słowo recenzji zachęca ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kto zaczytywał się już w powieściach kryminalnych, ten doskonale wie, że można się od łatwo uzależnić musze go mieć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, za każdym razem chce się coraz więcej, i więcej, i więcej ☺ A potem nie sposób już przerwać ☺

      Usuń
  5. Całkiem ciekawa recenzja, ale książka jest raczej nie dla mnie :(

    http://recenzentka-doskonala.blogspot.com/2018/08/francuskie-lato-wierna-tobie.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznam szczerze, że pewnie gdybym zobaczyła ją w księgarni, nie wzięłabym jej w ogóle pod uwagę. Tymczasem powieść bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła 😉

      Usuń
  6. Odpowiedzi
    1. To prawda, ale to tylko daje szersze pole, co do dostosowania dla siebie idealnej oferty :)

      Usuń

"Pierścionek z cyrkonią" Krzysztof Piotr Łabenda

Recenzja patronacka.   W " Pierścionku z cyrkonią" 💍 Krzysztof Piotr Łabenda odpowiada na pytanie : Czy można przez całe...