"Żyj i daj żyć innym". Czy to tak wiele?
Dziś chciałabym zaprosić Was na "właściwą" recenzję najnowszej książki Emily Giffin, "Wszystko, czego pragnęliśmy", bowiem tekst, który ukazał się ➡ TUTAJ ⬅ powstał jedynie w oparciu o tę powieść.
Nina należy do elity i u boku bogatego męża prowadzi wygodne życie, jakiego zawsze pragnęła. Ich syn Finch właśnie dostał się na wymarzone studia w Princeton.
Tom jest samotnym ojcem i pracuje od rana do nocy. Rozpiera go duma, gdy jego córka Lyla dzięki stypendium zaczyna naukę w prywatnym liceum. Dziewczyna usilnie stara się dopasować do obcego jej otoczenia, choć latynoska uroda odziedziczona po matce wcale jej w tym nie pomaga.
Światy Niny i Toma zderzają się gwałtownie, gdy w szkole wybucha skandal obyczajowy z udziałem ich dzieci.
Pośród piętrzących się kłamstw bohaterowie będą musieli przemyśleć relacje z najbliższymi i odpowiedzieć sobie na ważne pytanie: czego naprawdę pragną?
„– Synu, zachowałeś się dzisiaj wyjątkowo nieodpowiedzialnie i naraziłeś na szwank swoją przyszłość. Musisz zacząć myśleć...
– Nie tylko myśleć. Czuć – przerwałam mu. – Nie wolno ci traktować ludzi w ten sposób.
– Nie traktuję, mamo. Ja po prostu...
– Źle oceniłeś sytuację – dokończył za niego Kirk.
– Cóż, niestety to nie jest takie proste – stwierdziłam.
Ponieważ w głębi ducha wiedziałam, że nawet gdyby wszyscy, którzy otrzymali zdjęcie, usunęli je z telefonów, gdyby Lyla, jej rodzice i administracja Windsor o niczym się nie dowiedzieli i nawet gdyby Finch naprawdę żałował swojego postępku, to i tak od dzisiaj nic już nie miało być takie samo. Przynajmniej dla jednego z nas".
Ci, którzy znają twórczość Emily Giffin doskonale wiedzą, że pisze ona o kobietach i dla kobiet. I to właśnie one i ich uczucia grają w jej powieściach pierwsze skrzypce. W najnowszej powieści "Wszystko, czego pragnęliśmy" nie mogło być więc inaczej.
W najnowszej książce Giffin skupiła się przede wszystkim na szeroko komentowanych w ostatnim czasie tematach, czyli na hejcie i nadużyciach wobec kobiet.
Chyba nie ma osoby, która nie słyszałaby o akcji #metoo, w trakcie której wiele sławnych kobiet przyznało się do tego, że były w przeszłości molestowane. Że mężczyźni składali im pewne propozycje, jedne na to przystały, inne miały w sobie dość siły, aby powiedzieć stanowcze NIE. A ile kobiet zostało wykorzystanych wbrew ich woli i milczy?! To po prostu nie mieści się w głowie!
Jednak takie zachowanie nie jest spotykane tylko wśród sławnych i bogatych. I myślę, że każda kobieta, która przez to przeszła zgodzi się ze mną. Niby zwykły klaps w pupę, niby niewinne położenie ręki na kolanie, niby nic nieznaczący głupi tekst - ale to wszystko uderza w godność kobiet. Godność, której nikt nie ma prawa zaburzyć.
Drugą, szeroko omówioną kwestią we "Wszystko, czego pragnęliśmy" jest hejt.
W zasadzie nie ma tygodnia, żebyśmy nie słyszeli o tym, że ktoś jest prześladowany w szkole, czy na ulicy ze względu na kolor skóry, wyznanie, poglądy. W mediach społecznościowych wręcz leje się on litrami. Często hejterzy czują się po prostu bezkarni i wylewają wiadra pomyj na innych ludzi. Może żeby sobie ulżyć, może żeby pokazać, że są silni (- tylko że w rzeczywistości pokazują, jak bardzo są słabi).
Za każdym razem pozbawiając te osoby godności i poczucia własnej wartości. Bo nawet jeżeli ofiary chcą zachować kamienną twarz i udają, że nic ich to nie obchodzi, gdzieś tam w głębi cierpią. A gdy to cierpienie przekroczy pewną granicę, śmierć jest blisko...
źródło zdjęcia :
Lyla, Nina oraz Polly (a także, nie ma się co oszukiwać, miliony kobiet na całym świecie) musiały się zmierzyć z trudną i bolesną rzeczywistością. Z brutalnością ze strony mężczyzn ; z fałszywymi oskarżeniami. Przykład każdej z tych kobiet pokazuje, że najważniejsze to nie zostać samej w takiej sytuacji, nie zamknąć się na pomoc. Nie każda z bohaterek tą pomoc otrzymała. Jak to się skończyło?
"Klamka zapadła. Nienawidziłam swojego życia. I to po całości. Pewnie, wiedziałam, że mogłoby wyglądać znacznie gorzej. Mogłabym być bezdomna, albo śmiertelnie chora, albo mieszkać w kraju, gdzie bojówkarze oblewają kwasem dziewczyny w drodze do szkoły. (...) ostatnio nie umiałam znaleźć niczego, za co czułabym wdzięczność wobec losu".
Jeszcze nigdy nie zawiodłam się na żadnej książce autorstwa Emily Giffin.
Ale dopiero ta powieść, moim zdaniem, pokazuje w jak świetnej formie jest pisarka i jak w pozornie prosty i przyjemny sposób (powieść czyta się błyskawicznie) ukazuje strasznie trudne tematy.
Polecam! Nie tylko kobietom!
/Ania.
"Wszystko, czego pragnęliśmy"
Emily Giffin
www.emilygiffin.com
Tłumaczenie : Martyna Tomczak
Wydawnictwo OTWARTE
www.otwarte.eu
Recenzja powstała dzięki uprzejmości Wydawnictwa OTWARTEGO!
Napewno znajdzie się w moich zbiorach.
OdpowiedzUsuńBardzo mnie to cieszy. To bardzo wartościowa powieść 💚💚💚
UsuńCzekam na swój egzemplarz tej książki i muszę przyznać, że jestem jej niezmiernie ciekawa. 😊
OdpowiedzUsuńZapewniam - nie będziesz żałować!
UsuńPrzekonałaś mnie. Dopisuję do swojej listy książek, które chcę przeczytać.
OdpowiedzUsuńB O S K O!!!
UsuńNie pożałujesz!
Duzo dobrego słyszałam o tej książce. Planuje jej zakup.
OdpowiedzUsuńTe wszystkie dobre opinie na temat tej powieści są jak najbardziej słuszne. Przynajmniej według mnie ☺☺☺
UsuńDzięki twojej recenzji napewno ją przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńSuper! Nawet nie wiesz, jak bardzo mnie to cieszy 💛💛💛
UsuńBardzo intrygująca historia, miałam okazję sama czytać :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się. Na początku niby takie nic, aż tu nagle prawdziwa bomba!
UsuńOstatnio kiedy byłam w księgarni, rzuciła mi się ta książka w oczy chyba - nawet miałam ją kupić ale ostatecznie wybrałam inną. Koniecznie jednak muszę ją poczytać :)
OdpowiedzUsuńSzczerze polecam. Zarówno tę książkę, jak i pozostałe powieści autorstwa Emily Giffin 💜
Usuń