I pomyśleć, że te 97 elektronicznych stron mogło nigdy nie trafić na ekran mojego telefonu...
Ale trafiło. I to całkiem przypadkiem.
E-booka dostałam od autora. Owszem, miałam zamiar przeczytać go od razu, ale jakoś się nie złożyło. A, bo to BookTour, a to egzemplarz biblioteczny, który najwyższy czas zwrócić ku uciesze innych wypożyczających, a to stosik (a raczej stosisko) nieprzeczytanych książek sięgający niemalże sufitu. Zawsze coś...
12 kwietnia dotarła do mnie informacja, że na jednym z blogów (Halmanowa) pojawił się nowy cykl-14 pytań do autora. Na pierwszy ogień nie kto inny jak Bruno Kadyna, twórca Metalowej Dolnej.
Postanowiłam więc zajrzeć dosłownie na chwilę do otrzymanego od niego pliku i zorientować się, o co w ogóle chodzi w tej powieści.
Dodam tylko, że wcześniej nawet nie weszłam na portal lubimyczytac.pl, gdzie zawsze czytam opis fabuły, więc Metalowa Dolna stanowiła dla mnie absolutną i totalną zagadkę.
Pierwsze wrażenie - okładka
Przyznaję, surowe wnętrze wypełnione tonami żelastwa może podobać się chyba tylko mężczyznom. Ale myślę sobie, ok. Tytuł i okładka z pewnością nawiązują do siłowni, ćwiczeń itp. Tym bardziej, że każdy z rozdziałów jest jednym z 22 treningów/ lub każdy z 22 treningów jest jednym z rozdziałów. Jak kto woli.
Wrażenie numer 2 - początek
Pierwsze zdania wskazywały na to, że powieść będzie wypełniona... treningami właśnie. Wiecie.
Przychodzi facet na siłownię (w tym wypadku to raczej do siłowni, bo swojej własnej) i pakuje, pakuje i pakuje, w międzyczasie nawadniając organizm. Bez rewelacji, tak? Postanowiłam jednak zaryzykować i przeczytać jeszcze dosłownie kilka stron. Przecież nikt mnie do telefonu łańcuchem nie przykuł, więc w każdej chwili najzwyczajniej w świecie mogłam go wyłączyć i jak normalny człowiek pójść o 1 w nocy spać.
Wrażenie numer 3 - decydujące
Jak widać, do normalnych ludzi nie należę, bo jednak zostałam przykuta do telefonu, w dodatku jakimiś tajemniczymi mocami. Spać poszłam po skończeniu lektury historii stworzonej przez autora. Tak mnie ona wciągnęła!!!
To będzie recenzja inna niż wszystkie.
Nie zdradzę Wam o czym jest ta książka.
Nawet nie wspomnę o tym, że trzydziestokilkuletni główny bohater traktuje swoją siłownię jako azyl i odskocznie od tragicznych problemów z jakimi przyszło mu się zmierzyć.
Nie puszczę pary z ust, że w rzeczywistości to wrażliwy gość, który przeczy stereotypowi pozbawionego głębszych uczuć "pakera".
Nie dowiecie się ode mnie, że to historia o pasji, która może uratować komuś życie.
A już na pewno nie znajdziecie tu informacji o tym, kogo wyjątkowego Tomasz spotka na swej drodze. I jaką rolę ten ktoś odegra w jego życiu.
UPS!!! Także ten... Uznajmy, że całego powyższego akapitu nie przeczytaliscie, ok?
Wcale go tu nie ma...
Dlatego też proponuję Wam mały eksperyment :-)
Jeżeli wcześniej nie słyszeliście o tej książce i jeżeli macie taką możliwość, zdecydujecie się na zakup Metalowej Dolnej. Ceneo.pl donosi, że nabyć ją można już od 7 złotych z groszami. Ale nie czytajcie opisu.
Niech dla Was, tak jak i dla mnie Metalowa stanowi całkowitą zagadkę i przekonajcie się jak Was może zaskoczyć, miejscami rozbawić (przynajmniej mnie) i... wzruszyć
A jeżeli powieść Bruna Kadyny już czytaliście, koniecznie podzielcie się tutaj ze mną swoimi wrażeniami :-)
/Ania.
"Metalowa Dolna"
Bruno Kadyna
Wyd. Filologos
Za możliwość przeczytania i podzielenia się z Wami wrażeniami na temat "Metalowej Dolnej" dziękuję oczywiście samemu autorowi :-)
P.S
Jeżeli nadal zastanawiacie się, czy ta książka w ogóle przypadła mi do gustu, odpowiedź jest prosta. TAK!!!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
"Pierścionek z cyrkonią" Krzysztof Piotr Łabenda
Recenzja patronacka. W " Pierścionku z cyrkonią" 💍 Krzysztof Piotr Łabenda odpowiada na pytanie : Czy można przez całe...
-
Dziś przychodzę do Was z recenzją książki, którą wydawnictwo ochrzciło mianem najbardziej romantycznej powieścią tego roku, czyli "Ev...
-
Pod Białymstokiem znaleziono ciała dwóch modelek - ofiar handlarzy narządami. Do międzynarodowego śledztwa zostaje włączona agentka CBŚ, p...
-
Moi Drodzy, dzisiaj mam dla Was wpis bez mojego gadania, narzekania, czy też polecenia 😉 Poniżej znajdziecie po prostu kilka jesienno-...
Zaintrygowałaś mnie swoim opisem :) W ogóle jak na "dzisiejsze standardy" książka nie jest zbyt obszerna. Jak widać - liczy się jakość, a nie ilość :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńhttps://zaczytanazlosnica.blogspot.com/
Faktycznie, nie jest długa.
UsuńJednak czasami takie rozwiązanie jest jak najbardziej na plus.
Akcja się nie ciągnie, czytelnik się nie nudzi, a po zakończeniu chce więcej, więcej i więcej :-)
Pozdrawiam cieplutko i dziękuję za odwiedziny i poświęcony czas :-)
Mnie przerażała okładka i niewielka ilość stron, ale teraz zaczęłam się nad nią poważnie zastanawiać :)
OdpowiedzUsuńFaktycznie. Okładka w ogóle nie zachęca do lektury, ale to tylko potwierdza tezę, że nie ocenia się książek po okładkach.
UsuńZachęcam do lektury, bo to naprawdę zaskakująca historia :-)
Zaciekawiłaś i mnie. Chętnie sięgnę po tę książkę, choć sugerując się okładką pewnie nigdy by w moje dłonie nie wpadła. Intrygująca recenzja!
OdpowiedzUsuńWłaśnie ta okładka jest myląca. Teraz już wiem, że to nawet lepiej, bo zakończenie jest WIELKIM, pozytywnym zaskoczeniem :-)
Usuń