piątek, 14 kwietnia 2017

"Metalowa Dolna" Bruno Kadyna

 I pomyśleć, że te 97 elektronicznych stron mogło nigdy nie trafić na ekran mojego telefonu...


 Ale trafiło. I to całkiem przypadkiem.
E-booka dostałam od autora. Owszem, miałam zamiar przeczytać go od razu, ale jakoś się nie złożyło. A, bo to BookTour, a to egzemplarz biblioteczny, który najwyższy czas zwrócić ku uciesze innych wypożyczających, a to stosik (a raczej stosisko) nieprzeczytanych książek sięgający niemalże sufitu. Zawsze coś...

 12 kwietnia dotarła do mnie informacja, że na jednym z blogów (Halmanowa) pojawił się nowy cykl-14 pytań do autora. Na pierwszy ogień nie kto inny jak Bruno Kadyna, twórca Metalowej Dolnej. 
 Postanowiłam więc zajrzeć dosłownie na chwilę do otrzymanego od niego pliku i zorientować się, o co w ogóle chodzi w tej powieści.
 Dodam tylko, że wcześniej nawet nie weszłam na portal lubimyczytac.pl, gdzie zawsze czytam opis fabuły, więc Metalowa Dolna stanowiła dla mnie absolutną i totalną zagadkę.

 Pierwsze wrażenie - okładka
Przyznaję, surowe wnętrze wypełnione tonami żelastwa może podobać się chyba tylko mężczyznom. Ale myślę sobie, ok. Tytuł i okładka z pewnością nawiązują do siłowni, ćwiczeń itp. Tym bardziej, że każdy z rozdziałów jest jednym z 22 treningów/ lub każdy z 22 treningów jest jednym z rozdziałów. Jak kto woli.

 Wrażenie numer 2 - początek
Pierwsze zdania wskazywały na to, że powieść będzie wypełniona... treningami właśnie. Wiecie.
Przychodzi facet na siłownię (w tym wypadku to raczej do siłowni, bo swojej własnej) i pakuje, pakuje i pakuje, w międzyczasie nawadniając organizm. Bez rewelacji, tak? Postanowiłam jednak zaryzykować i przeczytać jeszcze dosłownie kilka stron. Przecież nikt mnie do telefonu łańcuchem nie przykuł, więc w każdej chwili najzwyczajniej w świecie mogłam go wyłączyć i jak normalny człowiek pójść o 1 w nocy spać.

 Wrażenie numer 3 - decydujące
Jak widać, do normalnych ludzi nie należę, bo jednak zostałam przykuta do telefonu, w dodatku jakimiś tajemniczymi mocami. Spać poszłam po skończeniu lektury historii stworzonej przez autora. Tak mnie ona wciągnęła!!!


 To będzie recenzja inna niż wszystkie.
Nie zdradzę Wam o czym jest ta książka.
Nawet nie wspomnę o tym, że trzydziestokilkuletni główny bohater traktuje swoją siłownię jako azyl i odskocznie od tragicznych problemów z jakimi przyszło mu się zmierzyć.
Nie puszczę pary z ust, że w rzeczywistości to wrażliwy gość, który przeczy stereotypowi pozbawionego głębszych uczuć "pakera".
Nie dowiecie się ode mnie, że to historia o pasji, która może uratować komuś życie.
A już na pewno nie znajdziecie tu informacji o tym, kogo wyjątkowego Tomasz spotka na swej drodze. I jaką rolę ten ktoś odegra w jego życiu.

 UPS!!! Także ten... Uznajmy, że całego powyższego akapitu nie przeczytaliscie, ok?
Wcale go tu nie ma...

 Dlatego też proponuję Wam mały eksperyment :-)
Jeżeli wcześniej nie słyszeliście o tej książce  i jeżeli macie taką możliwość, zdecydujecie się na zakup Metalowej Dolnej. Ceneo.pl donosi, że nabyć ją można już od 7 złotych z groszami. Ale nie czytajcie opisu.
Niech dla Was, tak jak i dla mnie Metalowa stanowi całkowitą zagadkę i przekonajcie się jak Was może zaskoczyć, miejscami rozbawić (przynajmniej mnie)  i... wzruszyć

 A jeżeli powieść Bruna Kadyny już czytaliście, koniecznie podzielcie się tutaj ze mną swoimi wrażeniami :-)

/Ania. 

"Metalowa Dolna"
Bruno Kadyna 
Wyd. Filologos 

 Za możliwość przeczytania i podzielenia się z Wami wrażeniami na temat "Metalowej Dolnej" dziękuję oczywiście samemu autorowi :-) 

 P.S
Jeżeli nadal zastanawiacie się, czy ta książka w ogóle przypadła mi do gustu, odpowiedź jest prosta. TAK!!! 

6 komentarzy:

  1. Zaintrygowałaś mnie swoim opisem :) W ogóle jak na "dzisiejsze standardy" książka nie jest zbyt obszerna. Jak widać - liczy się jakość, a nie ilość :) Pozdrawiam!

    https://zaczytanazlosnica.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie, nie jest długa.
      Jednak czasami takie rozwiązanie jest jak najbardziej na plus.
      Akcja się nie ciągnie, czytelnik się nie nudzi, a po zakończeniu chce więcej, więcej i więcej :-)

      Pozdrawiam cieplutko i dziękuję za odwiedziny i poświęcony czas :-)

      Usuń
  2. Mnie przerażała okładka i niewielka ilość stron, ale teraz zaczęłam się nad nią poważnie zastanawiać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie. Okładka w ogóle nie zachęca do lektury, ale to tylko potwierdza tezę, że nie ocenia się książek po okładkach.

      Zachęcam do lektury, bo to naprawdę zaskakująca historia :-)

      Usuń
  3. Zaciekawiłaś i mnie. Chętnie sięgnę po tę książkę, choć sugerując się okładką pewnie nigdy by w moje dłonie nie wpadła. Intrygująca recenzja!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie ta okładka jest myląca. Teraz już wiem, że to nawet lepiej, bo zakończenie jest WIELKIM, pozytywnym zaskoczeniem :-)

      Usuń

"Pierścionek z cyrkonią" Krzysztof Piotr Łabenda

Recenzja patronacka.   W " Pierścionku z cyrkonią" 💍 Krzysztof Piotr Łabenda odpowiada na pytanie : Czy można przez całe...