Uważajcie na artystów, oni zawsze mogą coś zmalować....
Pytanie tylko, czy częściej robią to na płótnie, czy w życiu ☺?
Tym razem będzie musiała się o tym przekonać Marta, pracownica warszawskiej galerii Arte Nuevo mieszczącej się przy Nowym Świecie, która staje przed piekielnie trudnym zadaniem zorganizowania wernisażu. Niby nic, a jednak. W czym tkwi problem? Ano w tym, że artysta Paco, którego prace mają być promowane w trakcie tego wydarzenia, to kompletne beztalencie, ale kiedy ma się odpowiednie znajomości taki szczegół przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie.
Marta, jak na profesjonalistkę przystało, wkłada wiele wysiłku w organizację wystawy, chociaż osobiście uważa, że to nie Paco, lecz Filip (jej chłopak) zasługuje na swoje pięć minut.
Jeżeli chodzi o Filipa, on jest takim... kolorowym ptakiem. Maluje dla sztuki, nie dla pieniędzy. Jest przekonany o swym talencie i (przepraszam za wyrażenie) cholernie trudny w kontakcie. Na twórczości kolegów i koleżanek po fachu nie zostawia ani jednej suchej nitki. Ciągle coś/ktoś mu przeszkadza chociaż sam ma wiele za uszami.
Marta znosi jego humory ze stoickim spokojem, którego może pozazdrościć jej nie jedna kobieta ☺ Miłość ...
Tylko gdzie w tym wszystkim jest główna bohaterka? Kto liczy się z jej zdaniem? Czy ktoś zwraca uwagę na jej uczucia?
A może wernisaż okaże się takim punktem kulminacyjnym, w którym Marta zda sobie sprawę, że dłużej już nie może tak żyć? A może zwrot nastąpi w innym, najmniej spodziewanym momencie?
Autorem Wernisażu jest ukrywający się pod pseudonimem dziennikarz oraz redaktor trzymający rękę na pulsie kulturalnych zdarzeń.
Doświadczenia bywalca salonów oraz wielbiciela warszawskiej Pragi postanowił połączyć w powieści o historyczce sztuki, szukającej miłości trwalszej niż zachwyty nad sezonowymi gwiazdami artystycznych skandali.
Muszę Wam zdradzić, że najbardziej obawiałam się w tej powieści braku emocji. Akcja powieści skupia się na Marcie. To ona jest centrum, wokół którego krążą inni bohaterowie, miejsca, sytuacje.
Czy autorowi tej powieści udało się oddać istotę uczuć bohaterki? Wszak jest tylko obserwatorem kobiecych poczynań.
Mam niestety co do tego wątpliwości. Poznając historie literackich bohaterów, często jest tak, że przeżywamy z nimi ich radości i dramaty. Uśmiechamy się, kiedy są szczęśliwi. Smucimy się, kiedy płaczą. A ja, w przypadku Marty, nie czułam... nic. Kompletnie nic. Oczywiście nawet przez chwilę nie życzyłam jej źle, bo to nawet sympatyczna postać, ale czuję w kościach, że raczej nie byłaby to przyjaźń na dłużej w realnym świecie.
Może to przez to, że do tej pory, jeżeli sięgałam po książki napisane przez mężczyzn, były to thrillery, kryminały i fantastyka. Tam mężczyzna może poszaleć, nie musi być subtelny i delikatny. A dwa wyjątki zagranicznych pisarzy powieści obyczajowych, które znam, tylko potwierdzają tę regułę.
Może to przez to, że do tej pory, jeżeli sięgałam po książki napisane przez mężczyzn, były to thrillery, kryminały i fantastyka. Tam mężczyzna może poszaleć, nie musi być subtelny i delikatny. A dwa wyjątki zagranicznych pisarzy powieści obyczajowych, które znam, tylko potwierdzają tę regułę.
Niestety, w przypadku Wernisażu górę wzięło przeświadczenie, że mężczyzna sobie z tym nie poradzi. A wiadomo jak to jest, jak coś sobie wmówimy.
Ale nie można odmówić autorowi profesjonalizmu i obycia w artystycznym świecie.
W tej opowieści bardziej interesowała mnie właśnie sztuka. Ten klimat, który otacza zbuntowanych artystów i niedzielnych malarzy. Ludzi wywołujących skandale (nawet jeżeli jest to mało subtelne pokazanie, co myśli się o takim miejscu jak galeria Arte Nuevo). Atmosfera wielkich spotkań znawców dzieł sztuki. I ciemne interesy, które były, są i będą nie tylko w kręgu twórców i kolekcjonerów - biznesmenów.
Biorąc pod uwagę aspekt merytoryczny oceniam tę powieść naprawdę wysoko. Co prawda moja wiedza o malarstwie to tylko podstawy (tutaj zawsze niezawodny okazuje się wujek Google), ale podobało mi się to, co znalazłam we wnętrzu przepięknej, kolorowej okładki ☺
Jak sami widzicie, moje odczucia po lekturze Wernisażu są mieszane. Brakowało mi emocji, które sprawiłyby, że nagle po mym policzku spłynęłaby samotna łza, albo wręcz przeciwnie nagle wybuchnełabym gromkim śmiechem.
Za to w 100% jestem usatysfakcjonowana jeżeli chodzi o sztukę, jej twórców i odbiorców.
Zatem, nie pozostawiam Wam wyboru.
Musicie sięgnąć po powieść Oskara Salwy, przeczytać ją i podzielić się ze mną swoimi wrażeniami.
Jak sami widzicie, moje odczucia po lekturze Wernisażu są mieszane. Brakowało mi emocji, które sprawiłyby, że nagle po mym policzku spłynęłaby samotna łza, albo wręcz przeciwnie nagle wybuchnełabym gromkim śmiechem.
Za to w 100% jestem usatysfakcjonowana jeżeli chodzi o sztukę, jej twórców i odbiorców.
Zatem, nie pozostawiam Wam wyboru.
Musicie sięgnąć po powieść Oskara Salwy, przeczytać ją i podzielić się ze mną swoimi wrażeniami.
/Ania.
"Wernisaż"
Oskar Salwa
Wydawnictwo Lira
Za egzemplarz do recenzji dziękuję
Wydawnictwu Lira 😘 😘 😘