Lukrecja powraca. I to w wielkim stylu.
Przyznać się! Kto, tak jak ja (czyli bardzo), tęsknił za naszą zwariowaną bohaterką? Dla tych, którzy nie mieli jeszcze przyjemności poznać Lukrecji, kilka słów przypomnienia.
Losy naszej bohaterki rozpoczęły się w "Przebudzeniu Lukrecji" (recenzja -> tutaj). Lukrecja, (prawie) czterdziestoletnia singielka mieszkająca w słonecznej i pięknej Italii, porzuciła pewnego dnia wszystko i wróciła na ziemię swoich przodkiń, do Polski.
W Warszawie miała nadzieję odnaleźć miłość i nową wersję siebie. Ale czy taka romantyczka jak Lukrecja była w stanie odnaleźć się po latach nieobecności w tym mieście? Jak się powiedziało A, trzeba było powiedzieć też i B, bez względu na konsekwencje.
I tak zaczęła się szalona, ale i zmysłowa podróż bohaterki, która szybko odkryła, że "apetyt na jedzenie i apetyt na seks to dwa powody, dzięki którym nieźle się bawimy, a koło życia na ziemi ciągle się toczy".
Uwaga! Przechodzimy do kontynuacji!
Osoby, które nie czytały części pierwszej ostrzegam, że za chwilę poznacie kilka szczegółów z początku historii głównej bohaterki.
Lukrecja znalazła miłość swojego życia. Pytanie tylko, czy tą miłością jest mężczyzna, czy blog?
Bo ja do końca nie byłam pewna, czy Lukrecja dzieli swoje serce po równo. A równowaga byłaby najlepszym rozwiązaniem. Wiadomo jednak, jak jest w życiu. Naszej bohaterki też nie ominą przyziemne problemy. Czy Lukrecji uda się uwolnić uczucie i nie uwięzić samej siebie? Oto jest pytanie, na które odpowiedz znajdziecie w tej powieści.
Lukrecja jest postacią... specyficzną. Tak, to odpowiednie słowo. Trudno znaleźć podobną jej postać w literaturze polskiej. Lukrusia jest inteligentna, bystra i ma fioła na punkcie smaków, zapachów i... roślin; a ściślej rzecz ujmując - kwiatów 🌼 Poza tym, jakby na przekór własnej mądrości wierzy w... różne rzeczy ☺ To wszystko tworzy mieszankę tak wyjątkową, że nie sposób nie polubić bohaterki Laury Adori. Tutaj nawet kawa w towarzystwie blogerki kulinarnej smakuje inaczej. A o potrawach nawet nie wspomnę. Magia...
Postacie drugoplanowe też są bardzo intrygujące i ciekawie nakreslone. Przyjaciółki Lukrecji są takimi samymi indywidualistkami jak ona. Bohaterowie płci męskiej też są mocno... zaskakujący. Niby ten sam gatunek, a takie w nim rozbieżności 😂
U Laury Adori podoba mi się również to, że nie ogranicza się ona tylko do "zamkniętego kręgu" znajomych Lukrecji i ewentualnych adoratorów. Lukrecja spotyka na ulicach Warszawy osoby, które nie mają większego znaczenia dla fabuły, a mimo to są bardzo miłym urozmaiceniem.
A i humoru na kartach tej powieści nie brakuje.
Czytając tę książkę miałam wrażenie takiej egzotyczności. Lukrecja jest jak kolorowy ptak. A każde piórko to kolejne zaskoczenie.
Oj, wiele tych piórek z niej wyskubałam, chociaż z oddaniem w moje ręce największego czekała do samego końca! Niegrzeczna.
Może akcja tej powieści nie pędzi z prędkością pendolino. Może zwroty akcji nie są tak gwałtowne jak nagły, nieznany zakręt na naszej drodze. A mimo to, mogłabym pójść za Lukrecją na koniec świata. Wiem, może brzmi to banalnie, ale taka jest prawda. Podróż u jej boku byłaby najbardziej nieprzewidywalną przygodą życia.
A może Ty też zaryzykujesz i wsiądziesz razem z Lukrecją do jednego, nie byle jakiego, pociągu i przeżyjesz jedną z najbardziej aromatycznych i zwariowanych książkowych przygód w swoim życiu? Ja co prawda na chwilę wysiadłam, teraz czekam na przystanku na Ciebie i, mam nadzieję, kolejny etap podróży u boku Lukrecji ;-)
/Ania.
"Owoce Lukrecji"
Laura Adori
Wydawnictwo Lira
Za egzemplarz recenzencki dziękuję