Przyjrzyjcie się dokładnie poniższej okładce, nazwisku autorki oraz tytułowi i zapamiętajcie sobie jedno - WŁAŚNIE TAKIE MŁODZIEŻÓWKI POWINNY UKAZYWAĆ SIĘ NA POLSKIM RYNKU WYDAWNICZYM.
Aj! Strzeliłam sobie w kolano 😱 Właśnie zdałam sobie sprawę, że skończyłam tę recenzję zanim ją w ogóle zaczęłam. Brawo ja! Ale uwierzcie mi, że to jedno zdanie rozpoczynające ten wpis, w zupełności wystarcza, żeby przekazać Wam to, co sądzę o "Na przekór" Agaty Polte.
Ale oczywiście napiszę jeszcze kilka słów, bo obawiam się, że w oczach autorki i wydawnictwa najkrótsza recenzja w historii mogłaby być po prostu nie do przyjęcia 😉
"Na przekór" to historia skupiająca się wokół postaci licealistki, Laury. I mogłoby się wydawać, że taka nastolatka nie ma żadnych zmartwień (te stereotypy) i korzysta z życia. Jednak nie nasza bohaterka.
Otóż Laura mieszka wraz z babcią i dwoma zwierzakami, w domu, który wymaga remontu. Pozostawiona przez rodziców (ojciec odszedł, kiedy była mała, matka opuściła ją trochę później- szczegóły poznacie sięgając po tę książkę) stara się radzić sobie w tej trudnej sytuacji. Po szkole dorabia w gabinecie weterynaryjnym, aby móc chociaż trochę dołożyć się do domowego budżetu.
Laura nie jest typem imprezowiczki. Ma w zasadzie tylko jednego oddanego przyjaciela, Adama. I wydaje się pogodzona ze swoim losem.
Ale jak to w powieściach bywa, musi wydarzyć się COŚ, co odmieni życie bohaterów. Co lub kto to będzie tym razem?
"Na przekór" jest trzecią powieścią w dorobku Agaty Polte. Miałam okazję przeczytać jej literacki debiut "To, czego nie widać" i przyznam szczerze, że był dobry, ale nie zrobił on na mnie jakiegoś piorunującego wrażenia (recenzja ➡ KLIK).
Drugą powieść, chociaż miała pozytywne recenzje, świadomie odpuściłam, ale ta nie pozwoliła mi przejść obok niej obojętnie.
Ok, przyznaję, zwróciłam na nią uwagę ze względu na okładkę 🙈, ale szybko zainteresował mnie też opis. Nie oczekiwałam wiele, a tu proszę.
Autorka od swojego debiutu zrobiła ogromny progres. Widać, że powieść jest lepiej dopracowana i przemyślana. Dostałam w swoje ręce naprawdę dobrą, młodzieżową powieść
Specjalnie zaznaczyłam powyżej, że to powieść młodzieżowa, bo zdaję sobie sprawę, że znajdą się pewnie osoby, które uznają, że tak naprawdę życie Laury, takie dorosłe, prawdziwe, dopiero się zaczyna i że dopiero teraz przyjdzie jej się zmierzyć z prawdziwymi trudnościami.
A ja Wam powiem, że Laura naprawdę wiele przeszła, a mimo to jest fajną, odpowiedzialną i trochę zwariowaną osobą, która pragnie być szczęśliwa. Nie ma w tym nic złego, prawda?
Myślę, że dojrzalszym czytelnikom ta powieść powinna przypaść do gustu, ale uważam, że przede wszystkim powinna ona trafić w ręce młodzieży, która być może utożsami się z główną bohaterką. Zobaczy w niej swoje odbicie. I dostrzeże rozwiązanie swoich problemów.
A przede wszystkim zachęci do czytania. Bo taką, chociaż niełatwą historię, czyta się naprawdę przyjemnie. Jest tu trochę i smutku i radości. Troszkę miłości (wiadomo, młode serce nie usiedzi spokojnie na miejscu, kiedy w zasięgu wzroku pojawia się fascynujący przystojniak), ale i zazdrości. Pojawia się też wątek relacji na linii córka-matka-babcia. Dzieje się naprawdę dużo.
Ja Wam ją szczerze polecam. Powiem Wam nawet więcej - uważam, że to jedna z najlepszych młodzieżówek, jakie do tej pory czytałam, a przez trzydzieści lat trochę się tego uzbierało. A chyba w kwestii polecanek mi ufacie, prawda?
Pozdrawiam Was cieplutko, Ania 😘😘😘
Recenzja powstała dzięki uprzejmości autorki, Agaty Polte oraz wydawnictwa Zysk i S-ka.
Ale oczywiście napiszę jeszcze kilka słów, bo obawiam się, że w oczach autorki i wydawnictwa najkrótsza recenzja w historii mogłaby być po prostu nie do przyjęcia 😉
"Na przekór" to historia skupiająca się wokół postaci licealistki, Laury. I mogłoby się wydawać, że taka nastolatka nie ma żadnych zmartwień (te stereotypy) i korzysta z życia. Jednak nie nasza bohaterka.
Otóż Laura mieszka wraz z babcią i dwoma zwierzakami, w domu, który wymaga remontu. Pozostawiona przez rodziców (ojciec odszedł, kiedy była mała, matka opuściła ją trochę później- szczegóły poznacie sięgając po tę książkę) stara się radzić sobie w tej trudnej sytuacji. Po szkole dorabia w gabinecie weterynaryjnym, aby móc chociaż trochę dołożyć się do domowego budżetu.
Laura nie jest typem imprezowiczki. Ma w zasadzie tylko jednego oddanego przyjaciela, Adama. I wydaje się pogodzona ze swoim losem.
Ale jak to w powieściach bywa, musi wydarzyć się COŚ, co odmieni życie bohaterów. Co lub kto to będzie tym razem?
"Na przekór" jest trzecią powieścią w dorobku Agaty Polte. Miałam okazję przeczytać jej literacki debiut "To, czego nie widać" i przyznam szczerze, że był dobry, ale nie zrobił on na mnie jakiegoś piorunującego wrażenia (recenzja ➡ KLIK).
Drugą powieść, chociaż miała pozytywne recenzje, świadomie odpuściłam, ale ta nie pozwoliła mi przejść obok niej obojętnie.
Ok, przyznaję, zwróciłam na nią uwagę ze względu na okładkę 🙈, ale szybko zainteresował mnie też opis. Nie oczekiwałam wiele, a tu proszę.
Autorka od swojego debiutu zrobiła ogromny progres. Widać, że powieść jest lepiej dopracowana i przemyślana. Dostałam w swoje ręce naprawdę dobrą, młodzieżową powieść
Specjalnie zaznaczyłam powyżej, że to powieść młodzieżowa, bo zdaję sobie sprawę, że znajdą się pewnie osoby, które uznają, że tak naprawdę życie Laury, takie dorosłe, prawdziwe, dopiero się zaczyna i że dopiero teraz przyjdzie jej się zmierzyć z prawdziwymi trudnościami.
A ja Wam powiem, że Laura naprawdę wiele przeszła, a mimo to jest fajną, odpowiedzialną i trochę zwariowaną osobą, która pragnie być szczęśliwa. Nie ma w tym nic złego, prawda?
Myślę, że dojrzalszym czytelnikom ta powieść powinna przypaść do gustu, ale uważam, że przede wszystkim powinna ona trafić w ręce młodzieży, która być może utożsami się z główną bohaterką. Zobaczy w niej swoje odbicie. I dostrzeże rozwiązanie swoich problemów.
A przede wszystkim zachęci do czytania. Bo taką, chociaż niełatwą historię, czyta się naprawdę przyjemnie. Jest tu trochę i smutku i radości. Troszkę miłości (wiadomo, młode serce nie usiedzi spokojnie na miejscu, kiedy w zasięgu wzroku pojawia się fascynujący przystojniak), ale i zazdrości. Pojawia się też wątek relacji na linii córka-matka-babcia. Dzieje się naprawdę dużo.
Ja Wam ją szczerze polecam. Powiem Wam nawet więcej - uważam, że to jedna z najlepszych młodzieżówek, jakie do tej pory czytałam, a przez trzydzieści lat trochę się tego uzbierało. A chyba w kwestii polecanek mi ufacie, prawda?
Pozdrawiam Was cieplutko, Ania 😘😘😘
Recenzja powstała dzięki uprzejmości autorki, Agaty Polte oraz wydawnictwa Zysk i S-ka.
Na pewno przeczytam tę książkę. 😊
OdpowiedzUsuńI takie decyzje to ja rozumiem 😉
UsuńJuż gdzieś czytaliśmy o tej książce, zapowiada się ciekawie
OdpowiedzUsuńTo naprawdę fajna powieść. Taka bardzo... dziewczęca 😉
UsuńZapowiada się ciekawie, zapiszę tytuł i może kiedyś po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńSuper, bardzo się cieszę 🙌
UsuńMi właśnie takich młodzieżówek brakuje, tylko z czasem gorzej do czytania:( Mam nadzieję, że na jesień pouzupełniam moje czytelnicze zaległości.
OdpowiedzUsuńCzytając ta recenzje mam ochotę wziąć ją do ręki i wydaje mi się że warto ją mieć na półce, na przyszłość - dla córki :)
OdpowiedzUsuńTeż tak uważam :) Ja niestety nie mogę tego chwilowo powiedzieć o moim synu - wątpię, aby tego typu powieści zaprzątaly jego głowę 😉
UsuńJuż kilka razy słyszałam lub czytałam dobre opinie o książce... CHyba muszę jej poszukać i przeczytać! :)
OdpowiedzUsuńJa uważam, że warto ją przeczytać, nawet jeżeli nie jest się nastolatką 😉
UsuńLubie takie książki, mimo tego, że moje młodzieżowe czasy już dawno minęły, a mnie lada chwila stuknie druga osiemnastka :)
OdpowiedzUsuńMoja osiemnastka też już dawno za mną 😉
UsuńMoże tym wydaniem skuszę moja siostrę do czytania
OdpowiedzUsuńZawsze warto spróbować 😉
UsuńBrzmi ciekawie, niestety nie mój target.
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie, ale to chyba nie jest typ młodzieżówki po który z ochotą sięgnę
OdpowiedzUsuńCo czytelnik, to gust, prawda?
UsuńCzasami lepiej po coś nie sięgnąć, niż się męczyć :)
Uff, dobrze wiedzieć, że nie tylko ja czytam, takie młode książki 😂
OdpowiedzUsuńMyślę, że jest nas więcej, tyłka może nie wszyscy się przyznają 😉
UsuńKsiążka warta uwagi, trzeba po nią sięgnąć.
OdpowiedzUsuńLubię sięgać po młodzieżowe książki, choć te polskie do tej pory mnie mocno rozczarowywały. Ale tej książce dam szansę :)
OdpowiedzUsuńChociaż zaraz pojawi się 4 na początku mojego wieku to sięgam po książki młodzieżowe. Co prawda nie każda przypadnie mi do gustu ;) po tą mogłabym sięgnąć.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.