Recenzja przedpremierowa
Sensacja wattpada. Romans #1.
Ponad 2,5 miliona odsłon!
I wszyscy, którzy śledzą książkowe nowości już wiedzą, że mowa tu o powieści Layli Wheldon.
Czy jednak wirtualny sukces Dance, sing, love. Miłosny układ znajdzie swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości? Kto w dniu premiery, czyli 17 sierpnia, z przyjemnością sięgnie po kolejny literacki debiut, a kto będzie omijał go z daleka? Kto dla tej powieści zarwie noc, a kto będzie czytał ją po kilka stron ?
Na wszystkie te pytania znajdziecie odpowiedzi w mojej recenzji. Zapraszam ☺
Livia jest zawodową tancerką. Pod czujnym okiem choreografki Mirandy, Liv wraz z zespołem tworzą niesamowite show podczas występów największych gwiazd. Ponad to występują w teledyskach, statystują w filmach.
James Sheridan (czy tylko mnie kojarzy się on z Ed'em?) jest topowym piosenkarzem, na punkcie którego szaleje tysiące fanek. Zapatrzony w siebie 26-latek jest największym dupkiem na świecie. Tak, tak. James'owi zdecydowanie woda sodowa uderzyła do głowy. I kobiety. I alkohol. I sława. I pieniądze. Idealny materiał dla plotkarskich portali.
Drogi Livii i James'a po raz pierwszy skrzyżują się w Rzymie podczas przygotowań do wielkiego tournee gwiazdora. Nikt nie będzie tak irytował zdolnej tancerki jak zadufany Sheridan. Jednak tygodnie prób, niedostępność celebryty, odwaga tancerki i potajemne zwiedzanie największych i najpiękniejszych miast Europy w końcu zbliżą do siebie tę dwójkę. Livia dostrzeże w James'ie normalnego faceta i wreszcie odda mu swoje serce. Gdyby tylko wiedziała, że miłość zamiast uszczęśliwiać może niszczyć i sprawiać ból...
Niedługo potem wszystko wywróciło się do góry nogami, cały mój świat.
Nie miałam na to dużego wpływu.
Próbowałam się opierać, walczyć z uczuciami,
jakie we mnie narastały z dnia na dzień,
z tygodnia na tydzień. Miesiąc po miesiącu.
Bezskutecznie. I w końcu przepadłam.
Taniec był dla mnie wszystkim.
Dopóki James nie wkroczył do mojego życia.
(...)
Byłam na niego zła,
bo wykorzystał wobec mnie swój urok,
a nie miałam wystarczająco dużo siły,
aby się na to uodpornić.
Kiedyś to umiałam,
jednak z każdym dniem spędzanym w jego towarzystwie ten mur, jaki utworzyłam wokół siebie, kruszył się i upadał . Codziennie po trochu.
Taniec i miłość. Czy jest wśród nas ktoś, kto nie ekscytowal się filmami muzycznymi : Step up, czy Just Dance? Kto nie czekał na imponujące pokazy taneczne? Niech pierwsza rzuci kamieniem ta, która nie czekała na pierwszy pocałunek głównych bohaterów. Niejedna pewnie śniła o boskim ciele Channinga Tatuma ☺ Zatańczyć z nim chociaż jeden raz...
Layla Wheldon, a właściwie Sandra Sotomska, poszła o krok dalej i dodała do tego śpiew. I w ten sposób stworzyła idealne tło dla głównych aktorów swojego literackiego przedstawienia.
Czy jest to więc powieść tylko dla fanów tańca i śpiewu? Absolutnie nie. Przyznam szczerze, że po opisie spodziewałam się zupełnie czegoś innego - właśnie w typie wspomnianych wcześniej filmów, gdzie taniec wypełniał w zasadzie ponad 90% fabuły.
U Sandry Sotomskiej taniec i śpiew ustąpiły miejsca... uczuciom. Całej skomplikowanej sieci uczuć. Od miłości, euforii, poprzez nienawiść i zawiść, aż do zwykłej sympatii.
Ma to oczywiście swoje plusy jak i minusy.
Z jednej strony jest to dobry sposób na lepsze "pokazanie" czytelnikowi skomplikowanych relacji bohaterów i praw jakim rządzi się bezlitosny show biznes, czy życie w blasku fleszy bez odrobiny prywatności.
Z drugiej zaś, czytelnik po zapoznaniu się z opisem nastawia się na eksplozję pasji i tańca. I w tej kwestii po ekscytującym początku może czuć się lekko rozczarowany. Może, ale musi. Na szczęście Wy, udając się w dniu premiery do księgarń, już będziecie wiedzieć czego się po tej powieści spodziewać ☺
Mnie do gustu bardzo przypadł styl Layli Wheldon.
Pomimo dość pokaźnego rozmiaru jak na debiut (co swoją drogą jest odważnym posunięciem) , powieść czytało mi się bardzo szybko. Lekkie pióro bez żadnych udziwnień to jest to, co lubię najbardziej.
Historia nie jest opowiedziana tylko z punktu widzenia ambitnej Livii, więc miałam okazję spojrzeć na wszystko również z innej perspektywy. Autorka zadbała o to, abym ani przez chwilę nie nudziła się podróżując u boku bohaterów jej opowieści. Zwroty akcji w życiu tancerzy i piosenkarzy z każdą stroną podkręcaly atmosferę. Już nawet nie wspomnę o zakończeniu, które musiałam przeczytać dwa razy. W tak ogromnym byłam szoku!
Na szczęście to nie koniec tej historii.
Co do bohaterów. Jednych polubiłam bardziej, innych mniej. Niektórzy stracili w moich oczach, by drudzy mogli zyskać. Część z nich zaakceptowałam od pierwszych stron, pozostali musieli sobie porządnie zapracować na moje zaufanie. Jak w życiu...
Nie jest oczywiście tak, że ta powieść jest bez skazy. Przed debiutująca autorką jeszcze wiele pracy. Tym bardziej, że już w swojej pierwszej książce ustawiła sobie poprzeczkę bardzo wysoko. Zastanawiam się nawet czy nie za wysoko. Bo w zasadzie poza drobnymi szczegółami nie mogę się do niczego przyczepić.
Ta powieść jest przemyślana w 100%. Tu nic nie jest kwestią przypadku, lecz doskonale ułożonego scenariusza.
Jak dla mnie debiutująca autorka, Sandra Sotomska, wykonała kawał dobrej roboty!
Jak dla mnie debiutująca autorka, Sandra Sotomska, wykonała kawał dobrej roboty!
Czy można kochać kogoś za bardzo? Czy miłość zamiast unosić w powietrzu może podcinać skrzydła? Czy można być ślepym widząc doskonale wszystko wokół?
Po prostu dance, sing and love, a sami znajdziecie odpowiedź!
/Ania.
"Dance, sing, love. Miłosny układ"
Layla Wheldon (Sandra Sotomska)
Wydawnictwo Editio Red
Za egzemplarz recenzyjny dziękuję
Jestem właśnie w trakcie czytania. Na razie jest ok :)
OdpowiedzUsuńCzekam zatem na wrażenia ☺
UsuńBardzo interesująca recenzja. Lubię filmy i książki o miłości i tańcu i choć piszesz że sfera tańca nie do końca jest tu dociągnieta to i tak chętnie sięgnę po tę książkę
OdpowiedzUsuńW zasadzie nikt nie gwarantowal, że taniec będzie wypełniał większą część książki ☺
UsuńTo my, czytelnicy, nastawilismy się na to ☺
W końcu to historia Livii i James'a ☺
Jestem bardzo ciekawa, co spotka bohaterów w kolejnej części ☺
moja znajoma właśnie czyta tą książkę
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że jej się podoba ☺
UsuńLubię czytać debiuty i zawsze daję im szansę, więc i ten z chęcią przeczytałabym w najbliższym czasie :)
OdpowiedzUsuńTak, ja też coraz częściej i coraz chętniej sięgam po debiuty, które (bez względu na efekt końcowy) zawsze są dla mnie zaskoczeniem ☺
UsuńNiezwykle sympatycznie się robi, kiedy uda się nam trafić na bardzo dobry debiut. :) Książka powinna spodobać się także moim dzieciom, miłośnikom tańca. :)
OdpowiedzUsuńBookendorfina
Wspaniale kiedy literatura łączy pokolenia. Lektura tej powieści może być do tego idealną okazją ☺
UsuńOstatnio staram się zwracać uwagę na właśnie takie książki, to jakby podwójna radość zaczytania. :)
UsuńJa jeszcze muszę kilka lat poczekać, aż mój syn zacznie ze mną dyskutować ☺
UsuńTo już druga pochlebna recenzja tej książki na która dziś trafiłam, zdecydowanie dopisuje do listy TBR :) Fabuła przypomina mi fanfiction, które sama pisałam jako nastolatka ^^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Myślę, że już wkrótce powieści Layli Wheldon w niczym nie będą ustępować powieściom "starych wyjadaczy" 😁
UsuńRecenzja fajna http://izabelin1.blogspot.com
OdpowiedzUsuńDziękuję. Zapraszam częściej ☺
UsuńJeśli to debiutancka książka autorki to z pewnością warto przeczytać.
OdpowiedzUsuńJa często daję szansę debiutantom, bo to zawsze jest coś nowego ☺
UsuńTo ja jestem wyjątkiem, bo ani Step up, ani Just dance chyba nawet nie widziałam, o ekscytacji nie mówiąc :D
OdpowiedzUsuńWyjątki potwierdzają regułę 😁
UsuńTonie dla mnie,jestem fanem kryminałów. Zresztą z tego co wyczytałem to bardziej dla pań... Pozdrawiam serdecznie :-)
OdpowiedzUsuńFaktycznie, tej powieści nie można zaliczyć do kryminałów ☺
UsuńTeraz to będzie głośno o książce, ale zasługuje na to w 100%
OdpowiedzUsuńZdecydowanie ☺
UsuńJestem właśnie w trakcie lektury i jestem zauroczona. :)
OdpowiedzUsuńCzekam na wrażenia ☺
UsuńWydaje się ciekawa :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie, może wspólna obserwacja? :)
veronicalucy.blogspot.com
W wolnej chwili
Usuńna pewno zajrzę ☺
Miałam do książki pewne zastrzeżenia. Alkohol, wulgaryzmy były ogromnym minusem. Czasem nie rozumiałam zachowania Liv i James. Mimo to książkę oceniam na plus. Spędziłam przy niej miło czas, a styl pisania autorki był ogromnym atutem. Z niecierpliwością czekam na kolejny tom :)
OdpowiedzUsuńhttp://zofiawkrainieksiazek.blogspot.com/
Faktycznie, sporo było tego alkoholu. Ale wydaję mi się, że autorka dobrze oddała ten "rozrywkowy" klimat.
UsuńBądź co bądź Liv trochę się pogubiła...