Prędzej czy później, każdy znajdzie swoje miejsce...
Na początek garść podstawowych informacji jakie ma dla nas Wydawnictwo Dygresje, czyli króciutki opis.
"Rita jest wrażliwą, pełną ciepła, otwartą osobą. Po dzieciństwie i młodości spędzonej w Związku Radzieckim, zakochuje się w Polaku. Po wielu wspólnie spędzonych latach, odczuwa zew przygody. Chcąc poczuć się znów przydatną i szerzyć dobro, nie waha się wyjechać za granicę, do Wielkiej Brytanii, by sprostać nowym wyzwaniom: pracy w hospicjum i mieszkaniu na emigracji. Przygody, które ją czekają, stanowią niesamowicie ciepłą, zabawną i wzruszającą opowieść o dobroci i poświęceniu".
Tak w skrócie prezentuje się fabuła tej autobiograficznej (!) powieści. Autorka, Larissa Awiżeń, niczym dobra przyjaciółka oprowadza nas po swoim życiu. Dokładnie takie miałam wrażenie.
Sami doskonale wiecie, jak to jest.
Spotykacie od lat niewidzianą znajomą, która zaprasza Was do swojego domu. Kawa, herbata, krótkie ploteczki. A potem pada magiczne "chodź, pokażę ci, jak mieszkam". I w tym momencie rozpoczyna się szybka wędrówka niby po mieszkaniu, a tak naprawdę po życiu.
Czytając "Ritę z Cherrywood" właśnie tak się czułam, tyle tylko, że autorka świadomie dzieliła się ze mną swoimi wspomnieniami, marzeniami, czy planami. I muszę przyznać, że to było bardzo... miłe. Powiedziałabym nawet, że serdeczne. Nic przede mną nie zatajała. Podzieliła się ze mną swoimi radosnymi chwilami, ale też nie owijała w bawełnę, kiedy było ciężko.
Pokazała mi jak zmieniał się świat, o którym ja nie miałam pojęcia, przez co był kompletnie poza kręgiem moich zainteresowań. Zabrała mnie do miejsc i czasów, które były punktami zmieniającymi jej życie, a na które ja w życiu nie zwróciłabym uwagi. Powierzyła swoje sekrety.
Pokazała mi to, co otacza każdego z nas, ale nie z perspektywy kolorowych czasopism, gdzie obraz często jest przejaskrawiony, ale z perspektywy kobiety, która by odnaleźć szczęście i spełnienie pokonała szmat drogi. Kobiety, która wiele przeżyła, a jeszcze więcej zobaczyła. Osoby, którą życie rzucało w różne strony. Człowieka, który chciał zrobić coś dobrego.
Za krótko. To pierwsze, co przyszło mi na myśl, kiedy zakończyłam tę książkową podróż u boku Rity. Niby zobaczyłam wiele, a mimo to chciałam, aby ta "wycieczka" śladami wspomnień autorki jeszcze się nie kończyła. Do zwiedzanie było zdecydowanie za szybkie.
Musicie wiedzieć, że generalnie nie sięgam po książki autobiograficzne. W tym przypadku zainteresował mnie jednak opis i fakt, że autorka postanowiła pokazać swoje życie w formie "zwykłej" powieści. Oczywiście czytając tę książkę miałam świadomość, że jest ona "na faktach", ale to absolutnie nie odbierało mi przyjemności z czytania.
Tylko ta okładka taka trochę... smutna.
I ta Rita taka zagubiona, taka niepewna.
Z pewnością wiele takich momentów czekało na autorkę i czeka też na nas. W którą stronę podążyć?
Czy Rita wreszcie odnalazła swoje miejsce na Ziemi? Czy udało jej się spełnić wszystkie marzenia? A może najlepsze dopiero nadejdzie?
Wyruszcie w podróż u boku Rity i przekonajcie się sami!
/Ania.
"Rita z Cherrywood"
Larissa Awiżeń
Wydawnictwo Dygresje
Za możliwość przeczytania i zrecenzowania
"Rity z Cherrywood" dziękuję :
Myślę, że może kiedyś się skuszę, ale nie w najbliższym czasie bo stos zaległości czytelniczych rośnie.:)
OdpowiedzUsuńOj, wiem coś o tych stosach hańby 😉😉😉
UsuńZainteresowałaś mnie tą książką. Chętnie się z nią zapoznam. ;)
OdpowiedzUsuńSuper, bardzo mnie to cieszy :)
UsuńTo szkoda, że książka była za krótka, jednakże sam tytuł mocno mnie zaciekawił i jak tylko gdzieś zobaczę tę powieść, to z pewnością po nią sięgnę :)
OdpowiedzUsuńA wtedy koniecznie podziel się ze mną swoimi wrażeniami ☺
Usuń