OMG! Co to było?!
Najpierw zakochałam się w okładce. Potem zaintrygował mnie opis. Na koniec treść wprawiła w prawdziwe osłupienie. Śmiało mogę napisać, że to jedna z najpiękniejszych historii o miłości, jakie czytałam. Jednak nie jest ona dla wszystkich...
Martyna, główna bohaterka najnowszej powieści Elżbiety Rodzeń, pracuje w nadmorskim pensjonacie swoich rodziców. Harując całymi dniami nie widzi dla siebie żadnej innej, lepszej perspektywy na przyszłość, mimo że jej jedyna przyjaciółka Ada nieustannie namawia ją na zmiany.
Dziewczyna, kompletnie pozbawiona przez najbliższych poczucia własnej wartości nie ma w sobie jednak dość odwagi, by zawalczyć o siebie. Do dnia, w którym na plaży spotyka... swoją przeszłość.
Od tej chwili w życiu Martyny wszystko zaczyna się zmieniać. Zanim to jednak w całości nastąpi, dziewczyna będzie musiała pokonać wiele przeciwności i stanąć twarzą w twarz z chłopakiem, którego nigdy nie było.
Dziewczyna, kompletnie pozbawiona przez najbliższych poczucia własnej wartości nie ma w sobie jednak dość odwagi, by zawalczyć o siebie. Do dnia, w którym na plaży spotyka... swoją przeszłość.
Od tej chwili w życiu Martyny wszystko zaczyna się zmieniać. Zanim to jednak w całości nastąpi, dziewczyna będzie musiała pokonać wiele przeciwności i stanąć twarzą w twarz z chłopakiem, którego nigdy nie było.
Brzmi absurdalnie? Jeżeli tylko zdecydujecie się na przeczytanie tej książki i trafi ona w Wasze ręce, od razu będziecie wiedzieć, o co chodzi.
Do tej pory czytałam tylko jedną powieść Elżbiety Rodzeń i byłam nią zachwycona (zdjęcie i link do recenzji powyżej ⬆). Ale to, co autorka zafundowała mi tym razem po prostu zwaliło mnie z nóg!
Na pierwszy plan wysuwają się bohaterowie. Zarówno Martyna, jak i tajemniczy James, wiele w życiu przeszli, co odcisnęło piętno na ich dorosłym życiu. Spodobało mi się to, że Martyna nie okazała się ani słodką, ani naiwną dziewczynką, która nagle zakochuje się w bajecznie bogatym biznesmenie (James) i świata poza nim nie widzi.
I tutaj za pewne wielu czytelników pomyśli Phi! Gadasz głupoty. To przecież brzmi jak kolejna na wskroś infantylna historia o Kopciuszku. Muszę jednak wyprowadzić Was z błędu. Tu nic nie jest typowe, ani schematyczne. Jedyne, co łączy ze sobą te motywy, to miłość.
Miłość... Takie piękne uczucie, które jedno słowo za dużo może przekreślić raz na zawsze. Bo wbrew pozorom o miłości wcale nie jest łatwo pisać. Trzeba stworzyć historię, w której się z niczym nie przesadzi, której się nie przesłodzi, bo kiedy wszystkiego jest za dużo, to można rzygać tęczą.
Fakt, tu miłości jest sporo, ale autorka tak poprowadziła akcję, że nie jest ona taka nachalna. Bardziej liczy się relacja między postaciami i ich przeszłość (chociaż troszkę brakowało mi bardziej wnikliwej analizy bohaterów drugoplanowych) oraz zmaganie się z własnymi problemami, czy też kwestia podejmowania wreszcie własnych decyzji.
I na koniec punkt kulminacyjny, czyli wątek.... A, tego już Wam nie zdradzę 😉 Zaznaczę tylko, że w powieści z gatunku fantasy taka sytuacja byłaby normalna. Natomiast w "Chłopaku, którego nie było" autorka stąpa po bardzo cienkim lodzie. Żeby wpleść "to" w powieść obyczajową trzeba mieć naprawdę dużo odwagi. I jeszcze więcej talentu, żeby nie uczynić przez to książki śmiesznej. A Elżbieta Rodzeń stworzyła prawdziwą literacką perełkę.
Jeżeli, tak jak ja, uwielbiacie powieści obyczajowe, w których miłość gra pierwsze, ale nie jedyne skrzypce, ta propozycja zdecydowanie powinna trafić w Wasze ręce.
Jeżeli do nich jednak nie należycie, to co prawda wcale Wam nie zabraniam przeczytania tej książki, ale pamiętajcie, że robicie to na własną odpowiedzialność.
Zdaję sobie sprawę, że jeżeli wolicie czytać pełnokrwiste kryminały, thrillery, czy też horrory, w których trup ściele się gęsto, a krew spływa strużkami ze ścian, powieść tego typu może nie być szczytem Waszych oczekiwań.
Warto jednak (i to się tyczy wszystkich) mieć otwarty umysł, i dopuścić do siebie niemożliwe.
Ja jestem w tej powieści szaleńczo zakochana 💞 I tym oto wyznaniem pozwolę sobie zakończyć tę recenzję. Trzymajcie się cieplutko 😘😘😘 I dajcie koniecznie znać, czy zdecydujecie się na lekturę "Chłopaka, którego nie było" 📚
Zapomniałabym dodać, że premiera najnowszej powieści Elżbiety Rodzeń już 31 lipca 📚
Recenzja powstała dzięki współpracy z Wydawnictwem Znak (Między słowami) 💞💞💞
Recenzja KLIK - Przyszłość ma Twoje imię
Na pierwszy plan wysuwają się bohaterowie. Zarówno Martyna, jak i tajemniczy James, wiele w życiu przeszli, co odcisnęło piętno na ich dorosłym życiu. Spodobało mi się to, że Martyna nie okazała się ani słodką, ani naiwną dziewczynką, która nagle zakochuje się w bajecznie bogatym biznesmenie (James) i świata poza nim nie widzi.
I tutaj za pewne wielu czytelników pomyśli Phi! Gadasz głupoty. To przecież brzmi jak kolejna na wskroś infantylna historia o Kopciuszku. Muszę jednak wyprowadzić Was z błędu. Tu nic nie jest typowe, ani schematyczne. Jedyne, co łączy ze sobą te motywy, to miłość.
Miłość... Takie piękne uczucie, które jedno słowo za dużo może przekreślić raz na zawsze. Bo wbrew pozorom o miłości wcale nie jest łatwo pisać. Trzeba stworzyć historię, w której się z niczym nie przesadzi, której się nie przesłodzi, bo kiedy wszystkiego jest za dużo, to można rzygać tęczą.
Fakt, tu miłości jest sporo, ale autorka tak poprowadziła akcję, że nie jest ona taka nachalna. Bardziej liczy się relacja między postaciami i ich przeszłość (chociaż troszkę brakowało mi bardziej wnikliwej analizy bohaterów drugoplanowych) oraz zmaganie się z własnymi problemami, czy też kwestia podejmowania wreszcie własnych decyzji.
I na koniec punkt kulminacyjny, czyli wątek.... A, tego już Wam nie zdradzę 😉 Zaznaczę tylko, że w powieści z gatunku fantasy taka sytuacja byłaby normalna. Natomiast w "Chłopaku, którego nie było" autorka stąpa po bardzo cienkim lodzie. Żeby wpleść "to" w powieść obyczajową trzeba mieć naprawdę dużo odwagi. I jeszcze więcej talentu, żeby nie uczynić przez to książki śmiesznej. A Elżbieta Rodzeń stworzyła prawdziwą literacką perełkę.
Jeżeli, tak jak ja, uwielbiacie powieści obyczajowe, w których miłość gra pierwsze, ale nie jedyne skrzypce, ta propozycja zdecydowanie powinna trafić w Wasze ręce.
Jeżeli do nich jednak nie należycie, to co prawda wcale Wam nie zabraniam przeczytania tej książki, ale pamiętajcie, że robicie to na własną odpowiedzialność.
Zdaję sobie sprawę, że jeżeli wolicie czytać pełnokrwiste kryminały, thrillery, czy też horrory, w których trup ściele się gęsto, a krew spływa strużkami ze ścian, powieść tego typu może nie być szczytem Waszych oczekiwań.
Warto jednak (i to się tyczy wszystkich) mieć otwarty umysł, i dopuścić do siebie niemożliwe.
Ja jestem w tej powieści szaleńczo zakochana 💞 I tym oto wyznaniem pozwolę sobie zakończyć tę recenzję. Trzymajcie się cieplutko 😘😘😘 I dajcie koniecznie znać, czy zdecydujecie się na lekturę "Chłopaka, którego nie było" 📚
Zapomniałabym dodać, że premiera najnowszej powieści Elżbiety Rodzeń już 31 lipca 📚
Recenzja powstała dzięki współpracy z Wydawnictwem Znak (Między słowami) 💞💞💞
Zaintrygowałaś! :) Brzmi ciekawie, no i duży plus za imię bohaterki :D
OdpowiedzUsuńRozumiem, że odwiedziła mnie Martyna we własnej osobie 😉
UsuńWiele już słyszałam o tej książce więc z chęcią ją przeczytam :) Już nie mogę się doczekać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
www.wspolczesnabiblioteka.blogspot.com
Jeżeli lubisz książki o miłości z nutką nieprawdopodobności - powinno Ci się spodobać 💞
UsuńZ niecierpliwością czekam na swój egzemplarz tej książki. 😊
OdpowiedzUsuńBędę zatem wypatrywać recenzji 📚
UsuńZaintrygowałaś mnie czy jest to "to". Muszę przeczytać!
OdpowiedzUsuńKoniecznie 😉
UsuńWow! Po Twojej recenzji już jest na mojej liście do przeczytania
OdpowiedzUsuńBardzo mnie to cieszy 💞
UsuńZawsze mówiono - nie oceniaj książki po okładce. Mimo to nie stosuję się do tego motta, jeśli chodzi o prawdziwe książki. Aby kupić daną pozycję musi być
OdpowiedzUsuń1. ciekawa okładka
2. Na okładce wciągający opis
3. Po przewertowaniu, przeczytaniu paru słów - potrzeba wciągnięcia mnie w głębię.
U mnie okładka, zwłaszcza w fantastyce, ma ogromne znaczenie, to pierwszy kontakt z klimatem książki. :)
UsuńWiadomo, okładka nie jest najważniejsza, ale prawda jest taka, że to pierwsze, co przyciąga czytelnika. Czasami nawet wcześniej niż autor i tytuł, nie mówiąc już o opisie 😉
UsuńKIedy uporam się z moim stosem wstydu, być może poszukam w bibliotece :)
OdpowiedzUsuńTrzymam Cię za słowo 😉
UsuńUwielbiam książki autorki i tę również mam już na półce. Niebawem będę czytać 😍
OdpowiedzUsuńJa koniecznie muszę sięgnąć po pozostałe książki autorki z "Przyciąganiem" na czele 😉
UsuńBardzo mnie zaciekawiłaś tą recenzją!
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo :) Mam zatem nadzieję, że wkrótce ją przeczytasz :)
UsuńTytuł chętnie podrzucę pod rozwagę córce, może się skusi na książkę w te wakacyjne dni. :)
OdpowiedzUsuńPowinna się skusić, jeżeli lubi powieści pełne miłości i... magii 😉
UsuńJuż niebawem się za nią zabieram. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie ♥♥
Nie oceniam po okładkach
Dzięki, że wpadłas :)
UsuńTo czekamy niecierpliwie na premierę :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie dziś powieść trafiła do oficjalnej sprzedaży 😉
UsuńCzasem lubie przeczytac sobie cos lekkiego, jednak zbyt wiele razy sie zawiodlam na powiesciach obyczajowych w wykonaniu polskich autorow. Moze siegne po te ksiazke kiedys.
OdpowiedzUsuńA kiedy premiera? Bo muszę sobie zapisać, by nie przegapić.
OdpowiedzUsuń31 lipca 📆
UsuńW księgarniach internetowych można już zamówiać 👍
Spis dostępności znajdziesz powyżej ⬆
Może nastęonym razem się skuszę :)
OdpowiedzUsuńMoże nadejdzie kiedyś taki dzień, w którym znajdziesz u mnie coś dla siebie :)
UsuńSzczerze powiedziawszy to nie jest mój gatunek, ale po Twojej recenzji myślę że moglabym się spokojnie skusić na te książkę.
OdpowiedzUsuńCzasami warto sięgnąć po coś, co nie wpisuje się w nasz gust, bo można się miło zaskoczyć 😉
Usuńjakoś nie jestem przekonana, ale na pewno brzmi interesująco :-)
OdpowiedzUsuńJak widać, muszę jeszcze popracować nad moim darem przekonywania ��
UsuńA mnie Twoja opinia przekonała do tej pozycji. Z ogromną przyjemnością zapisuję tytuł.
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie komentarze 💞
UsuńDziękuję, bardzo się cieszę 💕
My też musimy zapisać na listę ponieważ w wakacje nie zdążymy już przeczytać
UsuńNa jesienne wieczory też będzie idealna 👍👍👍
UsuńNie znam twórczości tej autorki, ale dość ciekawie się zapowiada :)
OdpowiedzUsuńWarto sięgnąć i się przekonać na własnej skórze 😉
Usuń